Czerwienienie Się Na Twarzy – Sposób Jak Sobie Z Tym Radzić – 4 Sposoby

by Paweł Grzywocz on 7 November 2017

“Życie w strachu przed zaczerwienieniem i wyśmianiem było dla mnie tak stresujące, że gdybym tak miał spędzić kolejne 40 lat, to może w końcu brałbym jakieś leki na nerwicę albo zamknąłbym się w pokoju i nigdy nie wychodził.”

czerwienienie się na twarzy - jak sobie z tym radzić

Co zrobić, żeby się nie czerwienić ze wstydu?

Dzisiaj poznasz mój sposób na czerwienienie się, dzięki któremu nauczysz się, jak sobie z tym radzić.

Nadmierne czerwienienie twarzy to zmora, która przysparzała mi stresu przez większość mojego życia dopóki nie nauczyłem się na panować nad swoimi emocjami.

Czerwienienie się podczas rozmowy było szczególnie irytujące w nowym towarzystwie, a o poznawaniu dziewczyn, to w ogóle mogłem pomarzyć, ponieważ czerwieniłem się na twarzy i paliłem ze wstydu podczas rozmowy z nieznajomymi ludźmi, a co dopiero z dziewczyną.

Czerwienienie się na twarzy – jak sobie z tym radzić?

*** PYTANIE CZYTELNIKA ***

“Cześć Paweł,

Piszę tak na szybko o co mi chodzi bo jestem w pracy :)

Aktualnie oglądam filmy z projektu Pewność siebie w 90 dni.

Dała mi do myślenia część, w której mówisz o imponowaniu, właśnie u mnie tak jest, że prowadzę swoją firmę, zwiedzam świat, uprawiam sporty, lubię robić ciekawe rzeczy ale nadal nie mam powodzenia u kobiet. Taki rzeczy mogą tylko pomóc…

Uświadomiłem sobie, że moim największym problemem jest jakaś fobia publiczna.

Prawie zawsze miałem z tym problem, że czerwieniłem się przy jakichś wystąpieniach w szkole czy na studiach, jednak nie było to jakoś mocno uciążliwe.

Chyba ostatnio to się pogłębiło po tym jak odeszła ode mnie kobieta, może moje ego mocno na tym podupadło ?

Kiedy jestem na treningu w grupie i mam coś powiedzieć, to automatycznie się czerwienię albo gdy wydarzy się jakaś niespodziewana sytuacja wśród innych ludzi to jest to samo.

Przykłady: kolejka przy kasie w sklepie, spotkanie jakiejś kobiety znajomej w sklepie czy galerii np.

Zauważyłem, że inni ludzie nie mają z tym żadnego problemu. Wśród swoich starych znajomych czy grup kolegów jestem pewny siebie i często przewodzę…

Brak takiej pewności siebie mógł wziąć się już z dzieciństwa, zawsze byłem bardzo chudy i miałem z tym kompleksy.

Nie podobał mi się mój wygląd i chociaż dużo jadłem i uprawiałem sporty, zawsze byłem najchudszy. Myślałem, że muszę nabrać masy żeby jakakolwiek kobieta się mną zainteresowała. Trwało to gdzieś tak do 20 roku życia.

Jeśli chodzi o rozmowę z kobietami to nie mam z tym problemów, mogę nawijać makaron na uszy, czy ciągnąć rozmowę itp. ale strasznie irytuje mnie, że czerwienię się na twarzy na początku.

Wtedy albo ludzie się ze mnie śmieją albo od razu widzą ze się stresuje, wiadomo o co chodzi.

Czy jest na to jakiś sposób?
Jak sobie z tym radzić?
Czy są jakieś ćwiczenia ?
Czy z tym trzeba iść już do psychologa?
Czy spotkałeś się z tym problemem albo któryś z Twoich kursantów?

Tak w ogóle to chciałbym Ci powiedzieć, że wydajesz się być najbardziej realnym coachem w sprawach rozwoju i uwodzenia. Nie kopiujesz materiałów od innych tylko robisz je po swojemu i na polski rynek, który bardzo się różni od zagranicznego.

Pozdrawiam,
Marcin”

>>> MOJA ODPOWIEDŹ:

Hej Marcin,

Opisałeś świetnie mój problem, z którym borykałem się latami, właściwie całe życie, od małego aż do studiów.

Nazywam taki stan więzieniem, zniewoleniem, życiem w klatce.

Na pewno też mocno przyczynia się do tego gadanie rodziców: “Nie wychylaj się”.

Kompleksy też bardzo się do tego przyczyniają. Negatywne doświadczenia, wyśmiania.

Sam byłem chudy i do tego miałem kompleksy na punkcie dużych oczu, rzęs, zębów.

Dzieci w przedszkolu i szkole się ze mnie śmiały.

A ja brałem wszystko na poważnie.

Dopiero w liceum zacząłem coś robić z moją nieśmiałością.

Sposób na czerwienienie się na twarzy nr 1 – Jak sobie radzić:

Skuteczne okazało się słynne poszerzanie strefy komfortu codziennie małymi krokami.

  • Mówiłem po prostu “cześć” do dziewczyn, które mijałem na korytarzu i szedłem dalej z uśmiechem.
  • Zgłaszałem się więcej na zajęciach.
  • Zgłosiłem się nawet do głównej roli w przedstawieniu na dzień patrona i wystąpiłem przed całą szkołą jako Fred Flinstone, aby jeszcze bardziej pozbyć się nieśmiałości i tego czerwienienia się na twarzy.
  • Potem byłem bardziej rozpoznawany, ale już się uświadomiłem, że gdyby ktoś mnie wołał, to nie dlatego, że się ze mnie naśmiewa, tylko dlatego, żeby mnie zaczepić, podroczyć się, może poznać.

    Zależy kto by to robił, czy osoba zawistna np. że jestem popularny czy osoba normalna, przyjazna.

    Sposób na czerwienienie się na twarzy nr 2 – Jak sobie radzić:

    Przestałem też postrzegać śmiech innych ludzi jako coś osobistego.

    Wcześniej miałem schizę, że gdy np. się zgłoszę na lekcji i klasa potem będzie się śmiać, to ja myślałem, że to ze mnie i jestem idiotą.

    W ten sposób szkoła dodatkowo przyczynia się do tego problemu czerwienienia się, ponieważ pytania na forum są raczej niepożądane, tzn. są formalnie pożądane, ale jak już się zgłosisz, to głupie stadko może się zaśmiać, bo jest po prostu głupie, a ja to odbierałem, że to ja jestem pośmiewiskiem.

    A stadko jest głupie, ponieważ równa się do dołu, aby wszyscy nadążyli, więc Ci ambitniejsi muszą zostać ogłupieni, żeby Ci bardziej leniwi mogli nadążyć, ale to inny temat. Polecam film: “Co szkoła robi z mózgami dzieci”.

    Z czasem zrozumiałem, że lepiej być głupkiem przez 5 minut niż przez całe życie.

    Jak chcesz osiągnąć sukces, to trzeba być czarną owcą, wyróżniać się, nie iść za stadem. Być innym i to jest dobre. Spójrz na ludzi sukcesu. Niekoniecznie byli prymusami w szkole ani nie należeli do tzw. popularnych dzieciaków. Raczej mięli swój świat.

    Zrozumiałem też, że nie jestem pępkiem świata. Myślenie, że jak ktoś się głośno śmieje, to na pewno ze mnie było tylko moją paranoją.

    sposób na czerwienienie się na twarzyLudzie śmieją się z różnych rzeczy, mają swoje sprawy, swoje rozmowy.

    Interpretowanie tego, że wszyscy rozmawiają o mnie jest bardzo egocentryczne.

    Dlatego jednym z kluczy do pozbycia się nieśmiałości jest pozbycie się egocentryzmu
    i zrozumienie, że nie jesteśmy
    w centrum wszechświata, a opinie ludzi nie kręcą się wokół nas.

    Tak naprawdę ludzie z natury są egoistami i patrzą tylko na siebie.

    Dlatego, gdy rozmawiają i się z czegoś śmieją, to mają swoje sprawy, a ja nie jestem obiektem ich rozmów. Nie jestem pępkiem świata. To bardzo wyzwalające.

    Ludzie śmieją się również, aby coś ukryć, np. swoją niewiedzę albo śmieją się z czegoś błahego albo dla zaczepki, a ja każdą śmiejącą się lub krzywo patrzącą się osobę zawsze podświadomie odbierałem jako naśmiewanie się ze mnie.

    Paranoja!

    Cóż, tak zostałem zaprogramowany jako nastolatek na treningach w klubie koszykarskim przez starszych kolegów.

    Naśmiewali ze mnie i przezywali mnie praktycznie codziennie, więc byłem potem nieźle zaszczuty i przerażony przed obcymi ludźmi.

    Wśród starych znajomych byłem wygadany, a przed obcymi ludźmi totalna spina, blokada, paraliżujący strach, stres.

    Sposób na czerwienienie się na twarzy nr 3 – Jak sobie radzić:

    Miałem potworny strach przed wystąpieniami.

    Dlatego w liceum postanowiłem coś z tym zrobić i przestać żyć w takim więzieniu.

    Oprócz przedstawień, to zaczynałem również potem dłuższe rozmowy oprócz “cześć”
    z dziewczynami.

    Potem na studiach zgłaszałem się do referatów i prezentowałem je bez czytania z kartki, tylko na podstawie punktów, które omawiałem, patrząc ludziom w oczy.

    Wystąpienia publiczne ogromnie przyczyniły się do mojej walki z nieśmiałością.

    Po takim wystąpieniu czułem, że mogę poznać każdą dziewczynę.

    Traktowałem to jak kuźnię mojego talentu.

    czerwienię się na twarzy - jak sobie z tym radzićChciałem stawić czoła mojemu czerwienieniu się i strachowi.

    W najgorszym wypadku wolałem sam sprowokować wyśmianie
    i zaczerwienienie się przed grupą ludzi, którą za kilka lat więcej nie spotkam.

    Nagrodą za to byłoby to, że nie będę łajzą przez resztę życia.

  • znajdę atrakcyjną kobietę, poznam ją, poprowadzę i utrzymam z nią relację
  • znajdę pracę i dobrze zaprezentuję moją osobę na rozmowie kwalifikacyjnej lub dobrze sprzedam mój produkt lub usługę potencjalnemu inwestorowi, urzędnikowi, wspólnikowi, klientowi
  • poradzę sobie na emigracji
  • będę prawdziwym mężczyzną!
  • liderem, człowiekiem czynu, odważnym!
  • Tego pragnąłem. Męskości! Wolności i inteligencji emocjonalnej!

    Już to było dla mnie osobistym zwycięstwem, sukcesem, radością, spełnieniem!

    Swoboda w rozmowach z kobietami i przy podejściu to był skutek tej radości a nie jedyny cel.

    Czy chciałem zmienić się dla kobiet i tylko po to, żeby znaleźć tę właściwą kobietę?

    Częściowo tak, ale ta zmiana to było wypracowanie męskiego charakteru, a przecież chciałem być po prostu mężczyzną, choćby sam przed sobą potrzebowałem być
    i zachowywać się, jak mężczyzna, żeby nie mieć jakiegoś kryzysu tożsamości i nie zachowywać się, jak to się mówi, jak baba.

    Robiłem to przede wszystkim dla siebie, żebym nie spędził reszty życia w więzieniu nieśmiałości, zestresowany, spocony.

    No po prostu życie w strachu przed zaczerwienieniem i wyśmianiem było dla mnie tak stresujące, że gdybym tak miał spędzić kolejne 40 lat, to może w końcu brałbym jakieś leki na nerwicę albo zamknąłbym się w pokoju i nigdy nie wychodził.

    To byłoby bardzo nieszczęśliwe dla mnie życie, ponieważ nie chciałem być sam.

    jak się nie czerwienić ze wstyduNie mam rodzeństwa i brakowało mi bardzo towarzystwa od najmłodszych lat.

    Dużo czasu spędzałem samemu, bo mama dużo pracowała i gotowała,
    a tata oglądał wszystkie serwisy informacyjne.

    Z resztą i tak nie rozumieli moich problemów, bo wstydziłem się przyznawać, że w szkole lub w klubie ktoś mi dokucza lub wyśmiewa,
    a poza tym nawet, gdy pytałem o radę, to ich rady były zbyt ogólne i nieskuteczne, gdy mówili, żebym np. “się nie przejmował” albo, żebym “był dla moich oprawców bardziej miły”.

    Nie chciałem tak żyć resztę mojego życia z całych sił!

    Miałem potężną motywację, aby wyrwać się z mojego niesatysfakcjonującego położenia i byłem gotów zrobić wszystko, aby uniknąć tkwienia w takim stanie.

    Podjąłem decyzję, że nigdy nie odpuszczę i już samo podjęcie rękawicy da mi więcej szczęścia niż nie robienie niczego.

    Serce krajało mi się, gdy mój najlepszy kolega, który również był nieśmiały nie robił nic w kierunku zmiany i ciągle izolował się od wszystkich.

    Po pewnym czasie mojego otwierania się na ludzi, w trzeciej klasie liceum cała klasa mówiła mi po kolei “Cześć Paweł”, a on szedł za mną i może jedna albo dwie osoby się
    z nim witały, ale bardziej jako zaczepkę, sprawdzenie, jak on zareaguje.

    Sposób na czerwienienie się na twarzy nr 4 – Jak sobie radzić:

    Ludzie odwzajemniają to, co im dajesz z siebie.

    sposób na czerwienienie się

  • Gdy jesteś otwarty, rozmowny, pewny siebie, zabawny, to większość ludzi potem Cię zauważa, uznaje Twoje zdanie, Twoją obecność, szanuje.
  • A jeśli się ciągle izolujesz
    i siedzisz cicho w kącie, to ludzie potem myślą, co jest
    z Tobą nie tak i albo nie będą chcieli wchodzić Ci w drogę albo będą dokuczać, żebyś w końcu coś ze sobą zrobił.
  • Ja natomiast powtarzałem sobie i powtarzam do dzisiaj jedno:

  • “Możesz zmienić tylko siebie. Masz jedno życie. Nie zmarnuj go. To Ty masz przeżyć swoje życie i być z niego zadowolonym. Jeśli ktoś zada mi pytanie, chce słuchać, to proszę bardzo. Służę radą i niech przyłączy się do tej wspaniałej wędrówki. A jeśli ktoś nie chce, wie lepiej, woli się umartwiać, wegetować, narzekać, użalać albo po prostu nic nie robić, to proszę bardzo. To jego życie.
  • “Ja nie będę nikogo na siłę zmieniał. Wystarczająco dużo wysiłku kosztowała mnie praca nad sobą, więc przekonywanie kogoś do tego to zbędny balast. To jest jak dryfowanie na oceanie, gdy Ty chcesz wspiąć się na szalupę ratunkową,
    a druga osoba nie chce. Jeśli Ty nie wejdziesz na szalupę i będziesz próbował tę osobę na siłę uratować, gdy ona nie chce, to oboje się utopicie.”
  • W tym programie “Pewność siebie w 90 dni” w każdym odcinku mówię o czymś, co było dla mnie przełomowe w budowaniu pewności siebie i faktycznie mi się przydało, pomogło.

    jak sobie pomóc z nieśmiałościąSkoro mnie to pomogło, to choćby cząstka tych informacji przydała się innej osobie i przyniosła jej ulgę, to warto było się tym podzielić. Z resztą opinie mówią same za siebie.

    Bardzo doceniam ludzi, którzy postanowili zawalczyć i stawić czoła swoim problemom.

    Mam z nimi wspólny język. Rozumiem ich drogę.

    Nasze otoczenie tego nie rozumie.

    Nieraz słyszałem słowa:

  • “Ty, Paweł… problem z nieśmiałością, z pewnością siebie, z kobietami? O czym Ty mówisz?”
  • Niestety jest to tak głęboko skrywany problem.

    Można być wysportowanym, mieć grupę stałych znajomych, osiągać sukcesy w sporcie, w szkole, na studiach, w pracy, a mimo to być permanentnie singlem, bo na widok ładnej, nieznajomej dziewczyny następuje zamrożenie systemu, palpitacje serca, uczucie zagrożenia, wycofanie się.

    Wydaje się to śmieszne i niemożliwe, a jednak jest prawdziwe.

    To wiesz co? Myślałem sobie…

    To gdybym musiał wybierać, to już wolałbym potrafić swobodnie zagadać do ładnej dziewczyny, zbudować z nią związek, szczęśliwą rodzinę i przeżyć razem życie w pokoju niż jakikolwiek sukces sportowy, w szkole, na studiach, w pracy, posiadanie stałej grupki znajomych.

    Na szczęście nie trzeba wybierać między jednym a drugiem, ale gdybym musiał wybrać, to wolałbym szczęśliwy związek niż samotne życie w luksusach.

  • Samotność nie jest dobra dla człowieka.
  • Zamykanie ludzi w izolacji to okropna i nieludzka kara. Powinni np. pracować, a taka ekstremalna samotność powoduje szaleństwo albo cofanie się w rozwoju, zdziczenie.

    Dlatego wolałbym wówczas być choćby jakimś wolontariuszem i nie być osamotnionym niż samotnym bogaczem.
    związek z kobietą do końca życia

  • Poza tym relacja z kobietą jest najściślejszą relacją międzyludzką.
  • Jest to relacja bliższa niż
    z rodzicami, gdyż z rodzicami spędza się średnio 20 do 28 lat
    i to niekoniecznie jakoś dużo rozmawiając, a z kobietą spędza się pozostałe 40 do 50 lat, jeśli dobrze pójdzie.

    Widziałem w moim otoczeniu, że nieszczęśliwe związki potrafią zniszczyć człowiekowi życie, być źródłem ciągłej frustracji, niezadowolenia.

    Klasyczny przykład to alimenty.

    Inny przykład to kobiety, które się męczą z mężami, których mają dosyć, bo nie mają dokąd pójść, w sensie nie stać ich i to za duży problem dla nich i dla dzieci.

    A to wszystko przez:

  • głupotę
  • brak edukacji
  • pochopne decyzje
  • desperację i kierowanie się strachem przed samotnością
  • ślepe podążanie za tłumem i społeczną presją zaklepania kogokolwiek
  • błędy młodości
  • zaślepienie seksem
  • wpadki
  • brak świadomości, odpowiedzialności, przygotowania, ostrożności, brak opcji
  • Można wyliczać dramat za dramatem.

    Czułem w głębi serca, że wszystko inne jest prostsze, np. zdobycie formalnego wykształcenia, jakiegoś zawodu, pracy, zadbanie o zdrowie. Wydawało mi się, że te tematy są prostsze dla mnie niż relacje międzyludzkie, a także relacja z samym sobą.

    Dzisiaj wiem, że każda z tych sfer wymaga systematycznej pracy i wiedzy, ponieważ wiem, jak wspaniałe, ponadprzeciętne rezultaty można osiągnąć, gdy przyłożymy do tych sfer więcej odpowiedzialności, edukacji, świadomego działania.

    Bo skoro udało mi się rozwiązać problemy z nieśmiałością, z budowaniem relacji, to dlaczego miałbym tak samo nie opanować innych sfer życia?

    Jednak nie można powiedzieć, że zacząłem się rozwijać od tematu nieśmiałości, ponieważ najpierw miałem sukcesy sportowe, a także wyszedłem z nałogów, więc to dało mi przeświadczenie, że z resztą też sobie poradzę.

    do sukcesu nie ma windy - trzeba iść po schodachWówczas wcześniejsze sukcesy napędzają następne. Nasze poczucie wartości, samoocena rosną w siłę, bo widzimy, że się da, że damy radę.

  • Najważniejsze jest wytrwałe działanie oraz wiara, że to możliwe.
  • “Do sukcesu nie ma windy. Trzeba iść po schodach.”
  • Poszerzanie strefy komfortu przede wszystkim.
  • A żeby ją poszerzać potrzebny jest odpowiedni system wartości, zasad
    i motywacji, ponieważ bez nich blokada przed działaniem jest zbyt silna i coś nam ciąży, blokuje, to jak zaciągnięty hamulec ręczny.

    Nie da się wystartować i przełamać. Dlatego podstawową sprawą jest wybranie, z czym utożsamiamy swoją wartość i utożsamianie jej z bardziej wewnętrznymi i niematerialnymi sprawami, które nie mogą nam zostać odebrane, jak choćby charakter, osobowość, zasady życiowe.

    Nie chciałbym nigdy opierać mojej wartości na stanie konta, samochodzie, mięśniach, próżnej popularności, ponieważ zawsze mogę te zewnętrzne atrybuty stracić, a wraz
    z nimi moje poczucie wartości i miłość najbliższych, bo skoro te zewnętrzne atrybuty świadczyłyby o mojej wartości, to bez nich pozostałbym bezwartościowy, niekochany.

    To nie jest prawdziwa miłość, tylko miłość pod warunkiem, że masz kasę albo znajomości. A ja chciałem być wartościowy za to, jakim jestem człowiekiem a nie za to, co posiadam.

    Pozdrawiam,
    Paweł Grzywocz
    “Każdego dnia zrób jedną małą rzecz, której się boisz”
    “Zawsze inwestuj w rozmowę”
    “Bez prawdziwego zainteresowania kobiety nic nie może się zacząć ani trwać”
    “Do rozwodu wystarczy jeden toksyczny charakter”

    Jak zdobyć dziewczynę w 12 randek
    Jak utrzymać związek
    PewnoscSiebieW90Dni.pl
    77 Technik Flirtu
    Wolność od pornografii i masturbacji w 90 dni
    Najlepsze miejsce do poznawania kobiet
    Jak-Zdobyc-Dziewczyne.pl/mapa-sukcesu

    Zostań wojownikiem i prowokuj sytuacje, w których się czerwienisz,
    a także buduj równolegle zdrowe poczucie wartości i świadomość. Wówczas stępisz tę reakcję i nie będzie Ci się chciało marnować tyle energii podczas codziennych sytuacji związanych z komunikacją
    między ludźmi.

    jak zdobyc dziewczyne w 12 randek


    Jeśli spodobał Ci się artykuł, to odbierz bezpłatny raport i zaawansowane porady mailowe:

    Twój email posłuży tylko i wyłącznie
    do komunikacji między nami.

    VN:F [1.9.20_1166]
    Oceń Proszę Wpis:
    Rating: 5.0/5 (2 votes cast)
    Czerwienienie Się Na Twarzy - Sposób Jak Sobie Z Tym Radzić - 4 Sposoby, 5.0 out of 5 based on 2 ratings

    Podobne wpisy:

    Zostaw swój komentarz...

    { 25 comments… read them below or add one }

    Michał Lxxx November 8, 2017 at 00:14

    Paweł,
    widzę że ten artykuł jest taki bardziej motywacyjny.

    W linku poniżej:

    http://www.mojafobia.pl/lista_fobii.html

    podsyłam listę prawie 700 fobii.
    Odnosi się to do strachu, lęku czy jak tam zwał.

    Lęk przed zagadaniem do kobiety, jest tak samo irracjonalny, durny i porąbany, jak pozostałe wymienione w linku fobie.
    Mnie kiedyś ten lęk tak bardzo irytował, że postanowiłem zrobić WSZYSTKO aby się tego pozbyć.
    WSZYSTKO.
    Nie byłem już w stanie dłużej żyć w więzieniu własnego strachu, lęku i swojej strefie komfortu.

    Z zewnątrz wyglądało ok, radziłem sobie zawodowo, miałem znajomych, ale nie byłem w stanie podejść do jakiejś gówniary, małolaty, która bała się bardziej niż ja i powiedzieć do niej głupiego “cześć”.

    Zobaczcie co ludzie mają w głowach, z jakimi borykają się problemami.
    Nie byłoby medycznych określeń dot. poszczególnych lęków, gdyby ich wielokrotnie nie diagnozowano.

    Powodzenia wszystkim w ogarnianiu swojego życia.

    P.S.
    I nie bierzcie reakcji ludzi na waszą inicjatywę do siebie, to Ci ludzie ciągną was w dół, bo sami mają problemy.
    Zobaczcie w linku jakie ludzie mają jazdy w głowach, czego się boją, to już NIGDY nic was nie zatrzyma w osiąganiu Waszych celów.

    Do roboty !!!

    Reply

    Kuba November 9, 2017 at 00:01

    Masz pełna rację, przykład moich znajomych, działają na zasadzie przeżyć tydzien, zapić sie w trupa na disko. Tak teraz myślę jak do cholery mam sie porównywać z takimi ludźmi? Oni działają w innej rzeczywistości wiec nieuzasadnione jest moim zdaniem branie ich reakcji do siebie. Ja choć staram sie robić coś poza schematem, gdybym był w schemacie to nie byłbym fotografiem, nie cwiczylbym 7 dni w tygodniu, nie trzymał sie trudnej zasady 3 poznanych kobiet w tygodniu itd Jeżeli ktoś sie śmieje ze mnie to mam to w dupe… Jak to ktoś powiedział ,walić przeciętność. ..

    Reply

    Arek November 8, 2017 at 10:10

    Paweł,

    Jak dalej potoczyły się losy twojego nieśmiałego kolegi z liceum?

    Reply

    Paweł Grzywocz November 8, 2017 at 11:15

    Gdy miał dziewczynę, to ona prowadziła prawie całą relację od początku aż się po dłuższym czasie frustrowała, że on się nie sprawdza i odchodziła. Wolałby to wymazać z pamięci oraz, żeby takie nieświadome związki w ogóle nie wydarzyły się w jego życiu. Od tamtej pory robi sobie wymówki, że dla kobiet trzeba być samodzielnym finansowo i zrzucić brzuszek. Na dzień dzisiejszy potrafi spokojnie funkcjonować, mieszkając z rodzicami w systemie praca, dom, praca, dom, czasami wyjście integracyjne z kolegami z pracy.

    Reply

    Mateusz_a2 November 8, 2017 at 11:24

    A co sądzisz o umiejętnościach – na nich też można (przynajmniej częściowo) oprzeć swoją wartość? Mam na myśli takie umiejętności jak np poznawanie i rozmawianie z ludźmi, wystąpienia publiczne, umiejętność gry na jakimś instrumencie, umiejętność zdyscyplinowania się do działania – tego też przecież nikt nam nie zabierze.

    Reply

    Paweł Grzywocz November 8, 2017 at 11:31

    Dla mnie był to jeden z elementów poczucia wartości. Choćby to, że potrafiłem grać w koszykówkę. Zawsze to jakaś cegiełka. Dużo większego kopa i dowartościowania dawało mi przełamywanie tych lęków społecznych. Widziałem po otoczeniu, że koszykówką mało kto się interesuje, ale problem z wystąpieniami albo z poznawaniem obcych ludzi miał prawie każdy. To dawało mi zupełnie inną perspektywę. Mogłem stać się inny niż wszyscy i w dodatku osiągnąć rzeczy, o których inni marzą albo nawet nie marzą, tylko twierdzą, że jest niemożliwe. Np. poznanie ładnej, obcej dziewczyny gdziekolwiek albo prowadzenie firmy. Tacy ludzie z góry zakładają sobie ograniczenia, że trzeba mieć jakieś magiczne “coś”, “smykałkę”, “znajomości”, “pieniądze” i inne popularne bzdury. Zadawałem sobie pytanie:

    “Kto ma się tego nauczyć, jak nie ja? Czy ja jestem głupi? Czy mam całe życie być miernotą, bo otoczenie ma takie zdanie na swój temat? Chciałbym spróbować żyć inaczej i zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby się przekonać, czy te mity z otoczenia są prawdziwe.”

    Poza tym z koszykówki miałem już nastawienie, że:

    “Skoro mi nie wychodzi, to może mogę robić coś lepiej i musi być jakiś sposób, żeby robić to lepiej, a zwalanie, że to nie dla mnie nie jest żadnym obiektywnym rozwiązaniem, gdyż nie jestem osobą niepełnosprawną, która faktycznie nie byłaby w stanie np. biegać, skakać.”

    Reply

    Jacek November 8, 2017 at 21:43

    Czytam już na luzie artykuł z pozycji poznania “prawdziwej miłości” i tak sobie myślę, że bez tego to leż i kwicz, bo żaden człowiek nie da Ci tego ani Cię nie podźwignie, z resztą wiesz o jakiej motywacji piszę. Jeżeli chodzi o prace nad sobą to świetnie mi to wyjaśnia przysłowie “Leniwy nie orze z powodu zimna,dlatego będzie żebrać we żniwa,ale nic nie otrzyma” , prawdziwe do bólu.

    Reply

    Bartek November 9, 2017 at 18:51

    Ten artykuł porusza tematy, które od dawna mi chodzą po głowie. Mianowicie chodzi o to, że mimo woli zaniedbuję swój rozwój osobisty na rzecz studiów. Tak nas niestety programują od małego: “najpierw trzeba się dostać do liceum, zdać maturę, potem skończyć studia, wszystko inne poczeka”. Wiem, że jeśli będę dalej postępował w ten sposób, to będę z tego miał tylko ten zasrany dyplom i nic więcej. Próbuję tego uniknąć, ale na razie nie bardzo się da. Jestem już na ostatnim roku i muszę to dociągnąć do końca, więc jeszcze przez ponad pół roku mnie czeka przesiadywanie 8 godzin dziennie na uczelni, w towarzystwie ludzi nadgorliwych, których jedyną ambicją jest mieć jak największe cyferki w indeksie. Muszą mieć wszystko idealnie, albo najlepiej powyżej wymagań, bo inaczej będą mieli urażoną dumę. Czuję, że ci ludzie mają bardzo kruche ego i próbują opierać swoje poczucie wartości na tym, że są “lepsi” od kogoś innego. Jak raz dostaną 4 zamiast 5, to zaraz mają wyrzuty sumienia, bo tak zostali wychowani.

    “Masz mieć same piątki albo będzie lanie.”

    Nikt się nie zastanawia, czy dany przedmiot ma sens; szkoła im wszystkim wbiła do głowy kult średniej ocen i świadectwa z paskiem. Porównywanie się do kogoś innego i to w dodatku na podstawie tego, kto lepiej wkuwa na pamięć to, co mu każą.

    To nie jest konstruktywny styl życia ani pozytywne środowisko. Po pierwsze, przesiadywanie w kółko w tej samej nudnej grupy, gdzie nie ma żadnych ciekawych dziewczyn. Po drugie, użeranie się z zakompleksionymi bachorami, które się panicznie boją utraty swojej “zajebistości” polegającej na wysokich cyferkach w indeksie. Jak próbuję się trochę z tego wyrwać, to mi robią KAZANIE o tym, że się “nie staram i oczekuję, że ktoś wszystko zrobi za mnie”. Albo nawet, że mam “wyglądać jakby mi zależało, żeby inni mnie traktowali poważnie” (czyli np. siedzieć i słuchać prezentacji, której temat mnie nie interesuje). To jest właśnie przejaw myślenia egocentrycznego. Wydaje się takiej osobie, że inni nie mają swoich spraw, tylko ją cały czas obserwują i osądzają.

    Powinienem się rozwijać teraz, nie za pół roku, ale trudno przy takim stylu życia regularnie nad sobą pracować i poznawać nowe dziewczyny. To jest główna przyczyna mojego braku rezultatów i frustracji spowodowanej staniem w miejscu (czyli cofaniem się). Czy masz jakiś pomysł, jak w takich tymczasowych warunkach uniknąć płynięcia z głównym nurtem i chociaż trochę się rozwijać?

    Reply

    Paweł Grzywocz November 10, 2017 at 11:35

    Mam sposób. Zdaj studia na ocenę najniższą, byle zaliczyć, czyli dostateczny. Poznawaj dziewczyny z innych grup, roczników, budynków. Unikaj spędzania przerw ze swoją grupą. Na uczelni i w okolicy masz ocean dziewczyn i jesteś tam codziennie. Po studiach będziesz musiał w takie miejsca specjalnie chodzić, a całe dnie będziesz w robocie, więc nawet nie będzie Ci się chciało i będziesz musiał się dodatkowo mobilizować. Dzisiaj jesteś codziennie przy okazji w środowisku studenckim i co robisz? Przesiadujesz ze swoją zgorzkniałą grupą? Proszę Cię. Byłem w takiej samej sytuacji i moja grupa to mnie na oczy nie widywała poza zajęciami, a niektórzy myśleli, że ja z nimi chodzę dodatkowo i jestem z innej grupy, bo na wszystkich przerwach byłem z innymi grupami, bardziej pozytywnymi, wesołymi.

    Reply

    Bartek November 10, 2017 at 23:11

    Na taki pomysł już dawno sam wpadłem, tylko problem jest z jego realizacją. Przebywam głównie w budynkach, gdzie raczej nie ma żywej duszy na korytarzach. Nie mam takich długich przerw żeby się włóczyć po innych budynkach, bo to nawet nie są takie typowe studia, tylko bardziej praktyka. Jak już jest taki moment, że można z kimś swobodnie pogadać, to zawsze wszyscy rywalizują o uwagę, kto głośniej gada co mu ślina na język przyniesie (zazwyczaj na tematy, które mnie nie obchodzą). Po 8 godzinach zapieprzania (jak w normalnej pracy, tyle że prawie za darmo) często mam serdecznie dosyć wszystkiego i ledwo mogę się zmotywować żeby iść nawet na głupią siłownię. Chodzę na różne wydarzenia związane z moimi pasjami, ale tam z kolei są głównie stare dziadki.

    To są takie pragmatyczne powody, które można wyeliminować. Ale chodzi mi przede wszystkim o to, że jak się zmuszam do stylu życia, który mnie tak naprawdę nie kręci, to taki stan jest szkodliwy dla psychiki. Czuję się jak niewolnik. Trudno wtedy mieć pozytywną energię i dzielić się nią z innymi. Potrafię się przestawić na “strach przed brakiem działania”, jak to tłumaczysz w PSW90, w kółko sobie powtarzam, że trzeba się ogarnąć i zacząć działać, ale nadal to się nie przekłada na czyny. Wiem, że narzekanie nic nie da, ale już mi się kończą pomysły, co jeszcze mogę zrobić żeby przyspieszyć swój rozwój. Dlatego piszę ten komentarz.

    Reply

    Paweł Grzywocz November 11, 2017 at 16:21

    Ludzie w tych swoich grupach boją się zagadać do kogoś nieznajomego, więc są takimi ofiarami, że nigdzie nikogo nie poznają i najwyżej ślinią się do koleżanek, które nie są nimi zainteresowane. Dlatego, gdy weźmiesz taką dziewczynę na bok, to powinna być zadowolona, że coś się wydarzyło w jej życiu. Po co miałbyś rywalizować z kimkolwiek o uwagę. Bierzesz na bok dziewczynę, która Cię interesuje i z nią rozmawiasz.

    Reply

    Kuba November 11, 2017 at 18:17

    “głównie stare dziadki” skąd ja to znam xD U mnie na “wydarzeniach” jak pojawi sie fajna dziewczyna która nie ma 50+ lat to jest święto. Ogólnie jest masakra z tym, ja na większość imprez pod tytułem “wernisaż” itd przestałem chodzić, z doświadczenia wiem ,że tam niema dziewczyn niestety. Ostanio czekałem na wydarzenie gdzie na fejzbukach było kilka kobiet … w rzeczywistości. .. był jakiś dziadek, gra nie warta świeczki.

    Reply

    Adruian November 12, 2017 at 00:09

    Najlepiej chodzić na wydarzenia organizowane przez studenckie organizacje, tam jest największa szansa na dużą ilość dziewczyn

    Reply

    slaby_nick November 15, 2017 at 14:10

    Hej Bartek,

    Kazdy z nas szuka w kobiecie czegos innego i sa pewne rzeczy, ktorych na 100% w kobiecie do zwiazku nie zaakceptujesz. Znajdz chwile czasu, wez kartke i opisz dokladnie kobiete z ktora chcialbys byc. Doslownie wszystko (wyglad, wlosy, paznokcie, figura, tatuaze/brak, pierscionki, piercing, cechy charakteru, wartosci zyciowe, zainteresowania, podejscie do zycia itd). Niech Ci to zajmie troche czasu. Po prostu ma to byc kompletny opis. Potem zastanow sie w jakich miejscach musialaby byc albo moglaby byc taka kobieta zeby spelniac te wymagania i ostatecznie bedziesz mial liste miejsc, w ktorych powinienes Jej szukac (da Ci tez troche do myslenia czego wymagac od siebie, zeby taka dziewczyna moglaby sie Toba zainteresowac)… Ja ostatnio zapisalem sie na kickboxing i chodzimy czasem ze znajomym do pubu, gdzie sa wieczory z Salsa… Dziewczyny sa tam na prawde swietne… Po prostu inny poziom…
    Co do okresu studiow Pawel ma racje. Masz duzo wieksze mozliwosci tam niz jak je skonczysz… Mozesz poszukac jakiejs kawiarni w poblizu albo baru mlecznego i tam chodzic jak masz przerwe i poznawac tam ludzi… Sa tez organizacje studenckie, mozesz sie zapisac… Idzie zima wiec za chwile otworza lodowiska… Moze czas sprobowac jazdy na lyzwach? Opcje trzeba sobie stworzyc. Pogadaj z kuzynkami/atrakcyjnymi kolezankami i podpytaj gdzie spedzaja wolny czas… Poszukaj tez w Twojej okolicy jakis organizacji/klubow zajmujacych sie rozwojem osobistym albo Toastmasters.
    Nie wiem co Cie interesuje, ale zawsze jest cos nowego, czego mozesz sprobowac (isc na strzelnice, kurs nauki jazdy konnej, kurs wspinaczkowy, mozesz isc czasem na basen itd…). Wszystko jest w zasiegu i w kazdym miejscu mozna kogos fajnego poznac… Trzeba wyrobic sobie tylko ta otwartosc do ludzi i po prostu z nimi tam gadac… Nic Ci z tego, ze tam pojdziesz i “popatrzysz”… Ale jak bedziesz dzialal i nawiazywal nowe znajomosci to sukces jest tylko kwestia czasu…

    Pozdrawiam

    Reply

    Adruian November 9, 2017 at 23:06

    Mam prośbę – można dodać funkcję powiadamiania o nowych komentarzach, bez pisania komentarza?

    Reply

    Paweł Grzywocz November 10, 2017 at 11:13

    Tę funkcję pełni zaznaczenie pola nad przyciskiem “WYŚLIJ” o nazwie: “Informuj mnie o nowych komentarzach przez e-mail.”

    Reply

    piter November 11, 2017 at 10:49

    No wypisz wymaluj moja historia… Też od zawsze mocno się czerwieniłem czy to przy ludziach, czy to przy wysiłku fizycznym i wmawiałem sobie, że jestem jakiś ułomny, że wszyscy teraz na mnie patrzą i się ze mnie śmieją, przez co tylko podkręcałem swoją nieśmiałość. W tym roku byłem u dermatologa i okazało się, że mam nerwicę naczynkową, tzn. że moje naczynka krwionośne zbyt mocno reagują na zmianę temperatury i silne emocje, co potem widać na mojej twarzy. Jak się o tym dowiedziałem, to poczułem ulgę, że wreszcie wiem o co chodzi. Dermatolog powiedział też mi, że całe mnóstwo osób tak ma, więc wcale nie byłem odmieńcem. Da się to wyleczyć, ale potrzeba na to czasu.

    Wracając do tematu, z własnego doświadczenia wiem, że wyżej wymienione sposoby Pawła mają 100% skuteczności. Pamiętam doskonale jak kiedyś na studiach miałem wystąpienie przed całym rokiem (jakieś 30-40 osób) i byłem taki czerwony, jakby mnie ktoś próbował spalić na stosie. Później już rozmawiając z nowymi dziewczynami i robiąc coś dla mnie stresującego, też czułem na twarzy ogień. Polecam wszystkim występowanie publiczne. To jest na początku jak gorzkie lekarstwo, ale potem sam zobaczysz jak będziesz nabierał zdrowia. Po 1,5 roku regularnego przemawiania przed ludźmi mogę powiedzieć, że poziom mojej pewności siebie wzrósł niepomiernie i to jest naprawdę niesamowite.

    Chciałem też podzielić się kilkoma swoimi obserwacjami, a mianowicie:
    - wyjdź ze swojej głowy – jak masz czarne wizje, to zrób taką wizualizacje, że stają się one czarno-białe i oddalają się, robią coraz mniejsze i w końcu rwą się na strzępy lub spalają. Mi pomaga.
    - zmień podejście do wykonania stresującej czynności – gdy chciałem wypaść jak najlepiej, to tym bardziej się denerwowałem, nie potrafiłem opanować moich myśli i to było potem po mnie widać. Dlatego moja rada jest prosta: wyluzuj :) Nie ma się co spinać, bo to nie szkoła i ludzie to nie nauczyciele. Zacząłem powtarzać sobie: “nie muszę być perfekcyjny” i to naprawdę działa. Choć jeszcze stres ciągle jest, to na mojej twarzy już to się tak nie odbija.
    - dbaj o 4 najważniejsze sfery swojego życia – byłem studentem dziennym i utrzymywali mnie rodzice, w porównaniu do kolegów i koleżanek nie pracowałem na stałe, byłem tylko na kilku krótkich stażach. Nie dlatego, że mi się nie chciało, ale miałem obawy. Bałem się, że coś spalę, że się nie nadaję, że zrobię coś źle. Strach przed porażką. Może to dlatego, że mój ojciec nie miał cierpliwości ucząc mnie czegoś i często wytykał mi każde najmniejsze niedociągnięcie i mówił jaka to ze mnie pierdoła i że nie jestem zbyt bystry. Bardzo długo nie miałem stałej pracy i niesamowicie mnie to uwierało. Jak ktoś mnie w rodzinie o to pytał, chciałem zapaść się pod ziemię. Ale po studiach ogarnąłem się, przeczytałem kilka książek nt. szukania pracy, zmieniłem swoje CV, no i w końcu znalazłem pracę. Kokosów nie ma, ale i tak czuję się jakbym wyszedł z klatki na wolność, a teraz zacząłem edukować się na temat finansów i ogólnie czuję się dzięki temu znacznie pewniej.
    - masturbacja nie pomaga – to jest wręcz rzeźnia dla pewności siebie… Jak widziałem na żywo te dziewczyny, co do których snułem różne wzniosłe wizje, to potem automatycznie serce biło mi szybciej i czerwieniłem się. Im bardziej chciałem ukryć, że mi się podobają, to tym bardziej odbijało się to na mojej twarzy. Czułem się przy takiej dziewczynie jak bezdomny na warszawskich salonach, którego zaraz pogonią… jak impotent, bo chcę ją poznać “dogłębnie”, ale nie mogę i chcę na nią patrzeć jak na drugiego człowieka, ale też nie mogę… No i spirala tak się kręciła… Ale kiedy zacząłem z tym walczyć i pracować nad sobą, to wreszcie nabrałem naturalności w rozmowie i zacząłem się z nimi droczyć, a nie jak napalona łajza na wszystko przytakiwać i podkładać się pod nogi jak dywan.
    - zawsze, ale to zawsze kiedy możesz, przełamuj się – bywało wielokrotnie, że o tym zapominałem, miałem duże przestoje i do tej pory jeszcze przyznaję się bez bicia, robię to zbyt rzadko, bo parę razy w tygodniu, ale nie poddam się, póki nie osiągnę takiej pewności siebie o jakiej marzę. W każdym bądź razie odkąd zacząłem się przełamywać i robić coś mimo stresu, to nie martwię się już tym jak wyglądam.

    Zdarza mi się jeszcze rumienić się, ale dzięki Pawłowi mówię wtedy sobie, że właśnie o to chodzi, że w ten sposób się rozwijam i zacząłem się tym cieszyć. Wolę teraz się naczerwienić, napocić i nastresować, by później móc cieszyć się tego owocami.

    Reply

    Paweł Grzywocz November 11, 2017 at 16:26

    Super, dzięki za bardzo budujące podzielenie się zmaganiami i zwycięstwami. To jest Sparta.

    Reply

    Damian November 15, 2017 at 21:25

    Dziś przeprowadziłem ciekawe badanie. Będąc w galerii handlowej pytałe dziewczyn: “cześć dziewczyny, mam krótkie pytanie. Gdzie poznają się pary? Gdzie Ty poznałaś swojego faceta (obecnego albo byłego, nieistotne), albo gdzie chłopaka poznała koleżanka/siostra/kuzynka? Albo gdzie dziewczynę poznał Twój brat/kuzyn/kolega? Chodzi mi o konkretne przykłady z życia wzięte”. Nie wiem do ilu dziewczyn zagadałem, ale niektóre dawały kilka przykładów, np. “ja chłopaka poznałam w miejscu X, a moja siostra w miejscu Y. Natomiast mój kuzyn w miejscu Z/też w miejscu Y”.

    Uzyskałem łącznie 46 odpowiedzi. Oto wyniki:

    Internet – 11 par
    Szkoła lub studia – 11 par (7 w szkole średniej, 4 na studiach) – to tez zalezy w jakim wieku ci przepytani ludzie są, jesli będę pytał 19-20 latków to wiekszość bedzie ze szkoły, a jak 23-24 latków to moze się tendencja odwrócić i będą to pary ze studiów. Generalnie wszelkiego rodzaju miejsca gdzie się uczymy i są grupy mieszane (chłopaki i dziewczyny) to wrzucam do jednego wora.
    Praca – 7 par
    Poprzez znajomych – 4 pary
    Na imprezie w klubie – 4 pary
    Na domówce (czyli niejako poprzez znajomych można by było to też zaliczyć) – 2 pary
    Plaża – 2 pary
    Na koncercie – 1 para
    Z dzieciństwa – 1 para (zaczęli randkowac w wieku 14 lat, pierwsze szczeniackie randki, taka pierwsza miłość, potem się kumplowali, mieli cały czas kontakt ze sobą, dzwonili do siebie co jakiś czas i się zeszli, są w związku od 4 lat)
    Kurs angielskiego – 1 para
    W sklepie – 1 para
    Na studniówce – 1 para (ktoś nie miał pary i znajomy/a przyprowadził tą drugą osobę jako towarzyszącą na studniówkę i tak się zaczęło).

    Nie chce mi się tego teraz przeliczać na procenty, może poźniej. Albo sami sobie przeliczcie, to proste. Jeśli ktoś miałby problem z przeliczeniem a bardzo by chciał wiedzieć jak to % wyglada to niech napisze to przeliczę potem i pokaże odrazu, że to banalne (piszę na wszelki bo z doswiadczenia wiem, ze niektorzy tego totalnie nie potrafią).

    Wnioski:
    1. Najwięcej poznaje się w internecie. Ja mam tak samo, około 45% randek u mnie to randki z dziewczynami z internetu.
    2. Szkoła/studia tak samo świetnym miejscem jak internet. U mnie prawie nie ma lasek z takich miejsc bo w latach liceum byłem jeszcze niesmiały a na studia nie poszedłem.
    3. Praca, przez znajomych, na imprezie w klubie lub na domówce – też wysoko.
    4. Publiczne miejsca jak plaża, koncert (jakiś kontekst jest ale jest to nadal publiczne miejsce gdzie chodzimy ze znajomymi się pobawić a nie poznawać ludzi) czy sklep – słabo, mało takich par.
    5. Typowe miejsca z kontekstem dla osób po 25 roku zycia jak kurs angielskiego – mało. Moze to tez kwestia odpowiedniego dobrania ludzi do ankiety, moze wsród ludzi po 25 rż byłoby więcej odpowiedzi, że w takich miejscach się poznali. Być moze, a moze nie. To wymagałoby juz naprawdę dokładnej analizy i pytań o wiek tych osób.

    Ta ankieta to tak na szybko, nagrałem na dyktafon te rozmowy i w domu szybko spisałem i podliczyłem.
    Jak będę miał okazję i chwilę czasu to na pewno więcej takich ankiet zrobię, nawet fajna zabawa. Dla mnie to banalne, już mnie to nie rozwija (no chyba, że zagaduję w ogródkach gastronomicznych w galerii handlowej czy w kawiarni to jest nadal trochę stresujące, bo ludzie postronni patrzą i słuchają, więc akurat wtedy nadal jest to trening niezły).

    Takie ankiety są swietne dla początkujących osób, które boją się “wyjść w teren” i zacząć praktykować. Sam tak zaczynałem kiedyś.

    Reply

    Damian November 15, 2017 at 21:32

    Był kiedys taki program na Viva Polska (kanał muzyczny) – program “Randez Vous”. Prezenterka Kasia Kępka (o ile dobrze pamiętam) pytała ludzi na ulicy o idealnego wymarzonego partnera, jak powinien wyglądać. Ogladałem to kiedys i zostało mi w pamięci jak ona z tymi ludzmi gadała. Ja zawsze starałem się rozmawiac podobnie podczas takich ankiet.
    Polecam poszukac na yt początkującym, moze są jakies filmiki. Mozecie pytać dziewczyny o cos innego, co chcielibyscie wiedzieć na temat relacji damsko-meskich.

    Reply

    Paweł Grzywocz November 15, 2017 at 22:22

    Super ankieta. Dlatego ja polecam chodzić sobie na uczenie, nie będąc studentem, że robisz rozeznanie oraz chodzić tam na otwarte zajęcia tak dla zabawy. Uczelnie są przepełnione młodymi i niekoniecznie zajętymi dziewczynami. Jeśli chodzi o pracę, to wszelkie sąsiadujące budynki, piętra, sąsiednie firmy, kantyny. Do pubu lub baru też warto się wybierać.

    Reply

    Michał Lxxx November 15, 2017 at 22:30

    Czyli jak widać poznać można się WSZĘDZIE, a dlatego tak dużo par poznaje się w internecie, bo przez komunikatory elektroniczne nie ma czegoś takiego jak odrzucenie.
    Nie działają emocje – BRAK emocji, tych niewygodnych, niekomfortowych.

    Grupy socjalne, to też strefa komfortu.

    Jak widać KONTEKST pomaga, a jak go brak, to starajmy się stwarzać kontekst lub chociaż ILUZJE KONTEKSTU w głowie kobiety.

    Świetna ankieta Damian :-)

    Reply

    Damian November 16, 2017 at 16:31

    W internecie jest odrzucenie też. Tylko, że mniej niekomfortowe, mniej odczuwalne. Jak piszesz do laski a ona Ci nie odpisuje to znaczy, że Cię olała.

    Reply

    Jacek August 23, 2018 at 11:47

    Wiecie co, ja sobie nie zdawałem sprawy, że to może być choroba, pracuje w biurze i spotkanie z nowym klientem zawsze doporowadza u mnie do stresu i przez to się czerwienie. Teraz wiem, że można z tym walczyć i chyba jakiś laser zastosuje

    Reply

    Paweł Grzywocz August 23, 2018 at 11:49

    To nie choroba, tylko brak umiejętności radzenia sobie ze swoimi emocjami.

    Reply

    Leave a Comment

    Previous post:

    Next post: