Jak Przełamać Strach Przed Zagadaniem Do Dziewczyny – Blokady i Perfekcjonizm

by Paweł Grzywocz on 16 March 2017

Jak uwolnić się z więzienia strachu przed zagadaniem do dziewczyny?

“Najczęściej obawiamy się oceny i odrzucenia przez dziewczynę, ponieważ gloryfikujemy własne ego – perfekcyjny obraz nas samych. Przez taką blokadę atrakcyjne dziewczyny nigdy nie dowiedzą się nawet o naszym istnieniu, ale przynajmniej nasz wychuchany wizerunek nie zostanie oceniony.”

jak przełamać strach przed zagadaniem do dziewczyny

Jak przełamać strach przed zagadaniem do dziewczyny oraz pokonać perfekcjonizm i wewnętrzne blokady?

Aby przełamać strach przed zagadaniem do dziewczyny trzeba przestać się tak bardzo koncentrować na sobie samym i na tym, co ona sobie o nas pomyśli, a zamiast tego skoncentrować się na tym, jak możesz sprawić sobie i dziewczynie radość z powodu zagadania do niej.

Jak przełamać strach przed zagadaniem do dziewczyny, gdy blokuje nas niedoskonały wygląd, brak pracy i znajomych?

Przeczytaj poniższą historię czytelnika i moją odpowiedź, w których dowiesz się, jak poradzić z blokadami, perfekcjonizmem i niedoskonałościami w swoim wyglądzie.

Jak przestać się przejmować potencjalnym odrzuceniem i zbudować wolność
w działaniu. Oto, jak przełamać strach przed zagadaniem do dziewczyny, która Ci się spodoba.

*** PROBLEM CZYTELNIKA: “Blokady, perfekcjonizm, niedoskonały wygląd, brak pracy, brak znajomych – jak przełamać strach przed odrzuceniem i uczucie niezasługiwania? ***

“Cześć Paweł.

Od 4 lat mieszkam i studiuję we Wrocławiu, od tamtej pory też nabyłem kilka Twoich materiałów, ale nie zawsze w 100%tach realizowałem wszystkie ćwiczenia i teraz
z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że ze strachu.

Wcześniej myślałem, że mój brak zagadywania do nieznajomych dziewczyn był wynikiem braku pewności siebie, ale teraz, po roku aktywnego uczestnictwa w klubie mówców oraz niedawno po lekturze “Przekleństwa perfekcjonizmu” uświadomiłem sobie, że to PERFEKCJONIZM mnie strasznie blokuje w temacie relacji.

Kiedy przypomnę sobie swoje początki, śmiech z mojego jąkania, a mimo to byłem tak zdeterminowany, że teraz nowi członkowie pytają mnie “od ilu lat jestem na scenie” (a jestem po 3. projekcie), to jednak moja głowa wydaje się nie dopuszczać myśli, że podobnie może być w temacie relacji z kobietami. Tutaj od razu oczekuję od siebie, by zrobić “idealne podejście” za pierwszym razem, itd.

Nie wiem zupełnie jak poradzić sobie w tym kluczowym momencie, gdy mam przed sobą piękną nieznajomą z blokadami które mam w głowie, a które mam zakorzenione od dzieciństwa (od podstawówki po końcówkę liceum – non stop polewki z wyglądu). Dziś nawet niektóre koleżanki wprost mówią, że “wyprzystojniałem”, przez te kilka lat mieszkania we Wrocku miałem kilka dziewczyn atrakcyjnych dających oznaki zainteresowania (jedna tak mocno inwestowała
w rozmowę, było to w 2015 a pamiętam jak wczoraj, że nic nie musiałem robić. Ale tak mnie zniewalała urodą i głosem, że zrobiłem wtedy mniej niż nic).

W kwietniu skończę 26 lat i NIGDY nie miałem dziewczyny. Z tymi zainteresowanymi mną, nie powiem, w większości podobały mi się, nie potrafiłem do tej pory rozwinąć rozmowy, że o wzięciu numeru nie wspomnę. A po spotkaniu takiej dziewczyny, tłumaczyłem sobie swój brak działania tym, że “jednak była poniżej moich oczekiwań” (guzik prawda).

W ciągu tego okresu mieszkania we Wrocławiu kilka razy nawet w akcie desperacji pojechałem na miasto specjalnie po to, by zagadywać, ale kończyło się na zagadywaniu ekspedientek w sklepach z damską bielizną (że niby szukam prezentu), ale nigdy nie poszło nic dalej.

A najlepsze jest to, i wszyscy mam wrażenie mi to mówią, że ja naprawdę jestem “ogarnięty”. Studiuję architekturę i to naprawdę jest w pełni świadome studiowanie, robię konkursy, bardzo dobrze rysuję, angażuję się w różne rzeczy, projektowanie kręci mnie.

Poza tym od kilku lat siedzę też w rozwoju osobistym i naprawdę moja świadomość w tym temacie wykracza ponad przeciętną (aż czasem zastanawiam się, jak to jest, że kolesie wokół mają laski a gówno robią, a ja nie?). Do tego klub mówców, pełny postęp.

Gdy tak wypisuję co ja nie potrafię, to kurcze naprawdę wielu gości jest za mną
w tyle, natomiast gdy wychodzę w miasto to nagle przestaje mieć to znacznie i liczy się brak muskulatury, blada cera, brak pracy bo studia dzienne, sraty taty.

Natomiast moim zdaniem nie potrafię odciąć się zupełnie od logiki przy kobietach. Lubię się uczyć i owszem to w życiu pomaga i daje mi osobiście mnóstwo satysfakcji, ale zauważam też, że zbytnie przeintelektualizowanie się przeszkadza prowadzić emocjonujące rozmowy z kobietą.

I samo podejście z resztą, bo za dużo kombinuję we własnej głowie zamiast podejść i powiedzieć cokolwiek.

W ciągu ostatnich 2 lat poradziłem sobie z wadą niepłynności wymowy (to ogromna rzecz, bo od podstawówki miałem w związku z tym przechlapane w czasach szkolnych i nie tylko). W ubiegłym roku zaliczyłem speeddate (niestety przyszły dziewczyny po 30stce) i tam przekonałem się, że potrafię “nawijać” z kobietami na wiele tematów bez przerwy.

Problem pojawia się, gdy spotykam dziewczyny w moim zakresie wiekowym
w neutralnych warunkach (na speeddate wiadomo po co każdy przychodzi,
a w innymi kontekście już nie). Mam takie perfekcjonistyczne przekonanie pt.
“Nie zasługuję na”, itd. Albo “aby mieć taką i taką trzeba mieć wielu przyjaciół, świetne ciało, bo teraz wszystkie biegają na siłownie” itd.

Na poziomie świadomości ja to doskonale wiem, że to są schematy wtłaczane przez media, wychowanie, itd., natomiast trudno się od tego odciąć idąc przez ulicę (rozumiesz).

Studia “zaraz” się skończą, a jak pomyślę sobie ile dziewczyn przeszło koło nosa przez ten cholerny perfekcjonizm, to naprawdę chcę wykorzystać wszelkie możliwości zmiany stanu rzeczy.

Powoli dochodzę do momentu, że trudno będzie mi sobie wyobrazić, że umówienie się na randkę jest w ogóle możliwe?

Nie wyobrażam sobie na ten moment bez zawahania podejść do dziewczyny która mi się podoba i zagadać. Nie potrafię na widok atrakcyjnej dziewczyny się uśmiechać.

Od razu włącza mi się taka powaga, że jak stoję w kolejce powiedzmy do ksero
i widzę atrakcyjne dziewczyny, przede też mną goście “tzw. jak z okładki” i od razu włącza mi się takie porównywanie, a że się ośmieszę, itd.

Takie głupie zupełnie przekonania. Z drugiej strony wiem, że mając dobrą “gadkę” mógłbym przeskoczyć wszelkie niedoskonałości związane z wyglądem.

No ale z tym “wychylaniem się” w większym towarzystwie mam problem (bo kojarzy mi się to z udawaniem ekstrawertyka którym nie jestem).

Bywam w różnych miejscach, lubię próbować, poznawać nowe miejsca, nowe aktywności, a na polu relacji z kobietami mam wrażenie nie posunąłem się ani
o milimetr. Wszystko przez to co siedzi w głowie. Moja mama twierdzi, że jestem za grzeczny (co to znaczy?). Ale to efekt tego, że zawsze wyśmiewały mnie za wygląd, a też tak byłem wychowany, że “co pomyślą inni?” itd.

W klubach byłem kilka razy (kampus i stancję mam prawie 10km od centrum), poza tym nigdy nie lubiłem głośnych miejsc. Rzeczywiście warunków do pogadania tam nie ma.

Natomiast chodząc po galeriach czułem się jak desperat. Zwykle mam tak, że jak przeczytam jakiś Twój materiał to czuję, że wiem dużo i wychodzę z tym, ale jednocześnie nie dostrzegam okazji, nie widzę oznak zainteresowania u dziewczyn.
A po jakimś czasie, gdy nie myślę o możliwości zagadywania i jak to robić, to nagle pojawiają się okazje, ale nie wiem już wtedy jak je wykorzystać.

Wybacz, że tak chaotycznie trochę piszę, ale nie chciałem niczego pominąć, a też trudno zupełnie zdefiniować obszar problemu. Mam wiedzę z Twoich kursów, natomiast brak zastosowania praktyce.

Gdzieś głębiej trzeba nacisnąć guzik, ale nie wiem gdzie. Gdy się czyta, jest ekscytacja i wyjazd w miasto. Tam na miejscu – wielka lipa. Nie wiadomo jak ruszyć. Totalna blokada.

Oczekiwałbym planu jak krok po kroku wspinać się po tej drabince. Zacząć od tak małego kroku, by nie był paraliżujący, ale jednocześnie sprawnie robić postęp. Nie chciałbym też sprowadzać tego do zerojedynkowego planu, że tego i tego dnia – 5 podejść (a jeśli z różnych powodów nie ma okazji, to wtedy pojawia się frustracja).

To ćwiczenie, by w 10 minut zagadywać w galerii – nie do przejścia. Mało tego – to by podchodzić i po prostu powiedzieć “cześć” do nieznajomej albo komplement (jako trening) , i zamilczeć – też wydaje mi się tak arcytrudne (bo zupełnie dziwne, niecodzienne). Nie wyobrażam sobie, by po chwili nie spalić buraka, a przez to
i całą sytuację.

Szymon”

>>> MOJA ODPOWIEDŹ:

Hej Szymon,

Poczucie takiej męskości i wartości to jeden temat.

A drugi, o wiele prostszy, to sama zawartość rozmowy.

Można być niepewnym siebie i przestraszonym, ale zamaskować to mową ciała (tak, jak to się robi na początku na klubie mówców), tylko trzeba wiedzieć, jak i o czym można rozmawiać oraz, co robić, gdy rozmowa się nie klei

I krok po kroczku wdrażasz po kolei techniki flirtu.

Jak przełamać strach przed zagadaniem do dziewczyny?

Zacznij od prostego “Cześć” i idziesz dalej.

I tak przez 2 tygodnie do 3 dziewczyn dziennie.

Dopiero po 2 tygodniach takiego ćwiczenia dodaj kolejny krok i powiedz jej komplement, że ma lśniące włosy albo coś innego, co zauważysz i odejdź.

I tak 2 tygodnie:

  • “Cześć, chciałem uczynić Twój dzień lepszym i powiedzieć Ci komplement”
  • jak przełamać strach przed zagadaniem do dziewczynyNastępnie mówisz o tych włosach albo coś innego o jej rzęsach, powiekach, oczach, paznokciach, ustach, nosie, uszach, policzkach.

    Coś kobiecego, żeby były emocje.

    Komplementy typu “ładna torebka” są słabe, bo komentujemy jakąś rzecz.

    Patrz głęboko w oczy dziewczynie i skomentuj coś kobiecego w jej urodzie.

    Niech Ci się przypalą trochę emocje.

    W ten sposób się znieczulisz tak samo, jak na klubie mówców.

    Kwestia powtórzeń.

    To właściwie jedyna droga praktyczna. Jak z nauką pływania. Trzeba być w wodzie, czyli w interakcjach.

    Poza tym uczysz wtedy swój umysł, że nie musisz uzyskać żadnego rezultatu, co uwalnia od presji, stresu oraz pozwala zacząć po prostu z ciekawością rozmawiać
    z dziewczynami i sprawdzać, co się będzie działo.

    Równolegle jest praca z psychiką.

    Ale obojętne, co sobie wmówimy, to i tak trzeba zdobyć praktyczne doświadczenie.

    Są różne filozofie, którymi można sobie wkręcić, że się jest wspaniałym człowiekiem
    i wartościową istotą.

    Jednak żadna z nich nie zwalnia nas ze zdobywania doświadczenia.

    Chociaż może nas do niego uzdatniać.

    Bo gdy odpowiednio uwierzysz w dobre rzeczy na swój temat, to wtedy pokonasz strach przed zdobywaniem doświadczenia oraz zaczniesz uważać, że zasługujesz.

    To dość plastyczny temat.

    jak pokonać perfekcjonizm i strach przed ocenąCała walka toczy się o to, z czym się utożsamiasz na takim najgłębszym poziomie.

    Czyli kim jesteś?

    Jako człowiek.

    Kluczem jest przestać się utożsamiać z zewnętrznymi rzeczami, jak ciało, pieniądze, znajomi.

    Praktycznie wszystko można sobie wmówić, nawet jeśli to nieprawda.

    Np. “Jestem wspaniały, bo tak powiedziałem.”

    Według psychologii pozytywnego myślenia sukces zależy od siły wiary.

    Pozostaje jedynie pytanie, która wiara jest prawdziwa i pożyteczna.

    Bo można sobie wmówić samo-wspaniałość i to może być pożyteczne przez jakiś czas.

    Można się zatrzymać na takim poziomie i zadowolić się tym, że to podobno “działa” dla niektórych, bo wmawiamy sobie pewność siebie i zaczynamy się zachowywać pewnie siebie, udawać pewność siebie.

    Jeśli ta wiara okaże się fałszywa, to zapłacimy za to prędzej czy później w zderzeniu
    z rzeczywistością, której nie uwzględniliśmy w naszym przeświadczeniu na temat naszej cudowności.

    Np. dziewczyna w stałym związku odkryje, że bardzo dobrze udawaliśmy takich
    kozaczków-cwaniakczów, a tak naprawdę jesteśmy dalej zakompleksionym chłopcem, który pragnie dowartościowania, bo w środku jest taką wydmuszką z “napuszoną mową ciała samca alfa”.

    Jednak po drodze można bardzo dużo “osiągnąć” za pomocą odpowiednio silnej wiary
    i udawania pewności siebie.

    Także wybór należy do każdego z nas indywidualnie.

    A bez względu na wybór i tak trzeba po prostu wykonać pracę.

    Czyli obojętne w co tam sobie wierzymy i tak trzeba się nauczyć angielskiego albo trzymać dietę albo przemawiać albo zagadywać dziewczyny pomimo strachu.

    Także tak czy siak promuję postawę, że wyniki biorą się z pracy.

    jak przełamać strach przed zagadaniem do kobietyWierzyłem w życiu w różne rzeczy na swój temat, ale zawsze wyniki brały się z pracy.

    To pozostało niezaprzeczalne.

    Chociaż odpowiednia wiara jest bardzo ważna, bo dodawała mi sił
    i motywacji do działania
    .

    Bez wiary w to, że jestem wartościowy nie byłbym w stanie podejść do dziewczyny choćby dla treningu.

    A na jakiej podstawie wierzymy, że jesteśmy wartościowi?

    Na początek na pewno pomocne jest choćby małe docenianie siebie za to, że jesteśmy pracowici, że przełamujemy lęki, że nie oglądamy porno i nie traktujemy kobiet przedmiotowo (to ostatnie akurat bardzo dużo mi dało i wiele facetów ma taki efekt).

    Doceniam się za to, że poradziłem sobie z innymi trudnościami, jak treningi koszykarskie, przybranie na masie dzięki siłowni i większym posiłkom, przełamywanie się na zajęciach i zadawanie pytań prowadzącym, zdanie prawa jazdy, matury.

    Docenianie się za wszystkie małe i duże sukcesy to dobry początek.

    Natomiast jest jeszcze ten głęboki poziom.

    Czyli taki sens życia, kim jesteśmy jako człowiek, po co żyjemy, dokąd zmierzamy, czym jest dla nas śmierć.

    Tutaj psychologia mówi nam, że jest tylko jedno życie, więc trzeba wycisnąć z niego jak najwięcej, a to i tak nie wszystkich motywuje i wielu ludzi wcale nie przejmuje się śmiercią i zaprzepaszczaniem swojego życia.

    Wolą dalej żyć w strachu i lenistwie.

    Z kolei niektóre nurty mówią, że wszystko, co ziemskie przemija, więc nie ma sensu się nadmiernie przejmować i stąd płynie wolność do działania, czyli działam, bo chcę, bo mogę, ale nie muszę, bo zdaję sobie sprawę z przemijalności wszystkiego, co nas spotyka w życiu.

    Częstą motywacją jest też po prostu przeżycie tego życia jak najlepiej.

    Czyli skoro już żyję, to co z tego, że wszystko przeminie.

    To przynajmniej miło spędzę ten czas.

    Chociaż tutaj znowu wbija się temat EGO, czyli z czym się utożsamiamy, czyli co jest
    w naszym centrum życiowych wartości, które właśnie nadaje naszej osobie wartość.

    Od razu przypominam, że nie ma większego sensu utożsamiać się z własnym zdrowiem lub rodziną, bo to dość oczywiste, że nie jesteśmy tylko tym kawałkiem mięsa zwanym ciałem ani nie jesteśmy naszą rodziną ani tym bardziej stanem konta.

    Najczęściej obawiamy się oceny i odrzucenia przez innych, ponieważ gloryfikujemy własne ego – perfekcyjny obraz nas samych.

    jak pozbyć się strachu przed zagadaniem dziewczyny

    Jeśli w naszym centrum życiowych wartości jest ego, czyli wyidealizowany obraz naszego JA, to wtedy mamy blokadę, bo nie chcemy, żeby nasz gloryfikowany obraz własnej osoby był oceniany, a już tym bardziej odrzucony, znieważony, zignorowany.

    Dlatego kluczem jest pozbycie się albo chociaż ujarzmienie, opanowanie, poskromienie wielbienia własnego ego, zdemaskowanie jego chorych, zniewalających nas pragnień, jak właśnie adoracja, podziw i aprobata innych ludzi.

    Jak to osiągnąć?

    Tutaj każda filozofia ma swoją drogę, a ja wypowiadam się na ich temat w programie “Wolność od nałogów w 90 dni”, trochę można też wywnioskować z materiałów dołączonych do modułu o seksualności z “Jak utrzymać związek” i “12 randek”, a poza nimi staram się zbytnio nie narzucać systemu wartości i zatrzymuję się na ogólnym stwierdzeniu, żeby w centrum naszego życia była prawdziwa miłość.

    A z jakiego źródła ta miłość ma pochodzić i według jakich zasad funkcjonować tłumaczę w powyższych materiałach, a co kto z tym zrobi to już jest decyzja każdego człowieka indywidualnie i jest to bardzo delikatna sprawa.

    Z tymi ćwiczeniami na pewność siebie, które są w “Pewność siebie w 90 dni” można bardzo daleko zajść. Kursy konwersacji również dają kopa.

    To proste, praktyczne wskazówki do wdrożenia od zaraz, które ułatwiają życie.

    Nie zajmuję się na dzień dzisiejszy stricte kształtowaniem światopoglądu i systemu wartości, jednak jest to często nieuniknione, dlatego aby nie zatrzymywać się tylko na tych prostszych sprawach, to w niektórych kursach idę o krok dalej, tłumacząc że tak ostatecznie to te wszelkie blokady biorą się ze światopoglądu, w którym w centrum życia postawione jest ego, czyli gloryfikowany obraz własnego JA, które nie chce być ocenianie.

    Ja jestem w głębi cichym samotnikiem, ale nauczyłem się rozmawiać z ludźmi,
    z kobietami oraz występować, tańczyć, dobrze się bawić na imprezie i cokolwiek, co mi potrzebne w życiu.

    Nauczyłem się tego i dałem radę, bo mam i miałem takie wartości życiowe, które pozwalały mi się nie poddawać i pokonać strach przed oceną mojego idealnego ja, bo uznałem, że nie jestem i nigdy nie będę idealny, a to jak wyglądam to tylko tymczasowa powłoka.

    Jest to oczywiście wiara.

    Są różne wiary, często polegające na tym, żeby powtarzać sobie, jaki to ja jestem dobry i wspaniały, co jest według mnie oczywistą nieprawdą, bo nikt nie jest doskonały ani nawet nie musi być ani nie jest w stanie być doskonały, bo ciągle się potykamy
    i błądzimy.

    Odnośnie tego planu, to nie polecam czegoś takiego, jak 5 podejść na siłę.

    Mijasz w ciągu dnia 3 dziewczyny?

    Na pewno mijasz.

    jak zacząć zagadywać do dziewczynPowiedz do każdej z nich “cześć” przez 2 tygodnie.

    Nie musisz wtedy do nikogo podchodzić.

    Po prostu witasz się
    z przechodniami.

    Jeśli nie mijasz nikogo, to idź na spacer albo na zakupy, to miniesz.

    Baw się tym, to również nabierzesz większego dystansu do całej sytuacji, czyli mów raz bardziej donośnie, raz bardziej spokojnie, raz z głębokim kontaktem wzrokowym, raz płytkim, raz z daleka, raz w ostatniej chwili, raz z uśmiechem, raz poważnie.

    Obserwuj reakcje ludzi.

    Jak przełamać strach przed zagadaniem do dziewczyny?

    Ucz się, że ludzie boją się jeszcze bardziej od Ciebie.

    Rób cokolwiek.

    Porażką jest brak działania.

    To normalne, że uczenie się nowych rzeczy jest niecodzienne.

    Czy występowanie na scenie jest codzienne?

    Nie.

    Czy angielski jest codzienny?

    Nie.

    Wszystko, co nowe wymaga pokonania strachu przed nieznanym.

  • “Wszystko jest trudne, dopóki nie stanie się proste.”
  • “Powtórka jest matką doskonałości.” – to takie powiedzonko – proszę nie wnikać, że doskonałość nie istnieje. Ważne, że powtarzanie danej czynności znacząco podwyższa nasz poziom w danej dziedzinie.
  • Trening, trening, trening.
  • A jak ktoś nie jest w stanie tego wytrenować, to ma poważnie zaburzoną i zaniżoną samoocenę.

    Utożsamia się z egocentryzmem, czyli ma w centrum życia swoje EGO, czyli swój perfekcyjny obraz samego siebie, którego nie chce poddawać ocenie przez innych.

    Jest niewolnikiem własnej, niewłaściwej samooceny, bo samoocena ma być zdrowa i adekwatna do stanu faktycznego.

    jak przestać się przejmować opinią innych ludzi

    Można sobie wmawiać złe bzdury, że jesteśmy do niczego, jak i można sobie wmawiać dobre bzdury, jacy jesteśmy wspaniali, a tymczasem i jedno i drugie może być totalnym fałszem, bo chodzi o to, aby ta samoocena była zdrowa, czyli zgodna ze stanem faktycznym i dopiero na jej podstawie można świadomie pracować, czyli zaakceptować mocne strony jak i słabości, a następnie rozwijać jedno i drugie.

    Świadomość tych mocnych i słabych stron to również duży krok do przodu w pracy nad sobą.

    Bez świadomości mocnych i słabych stron nie ruszymy do przodu.

    Przydaje się tutaj pytanie “Skąd wiesz?” z ósmego odcinka “Pewności siebie w 90 dni“.

    I tak wiele razy pytamy się sami siebie:

  • “skąd wiesz?”
  • “na jakiej podstawie tak twierdzisz?”
  • “czy tak było, jest i będzie zawsze?”
  • “czy może być inaczej niż uważam?”
  • Te pytania nawet można sobie zadać przed jakąś rozmową, której się boimy.

    W ten sposób można się uświadomić na gorącym uczynku, że nasze blokady są nierealne, a następnie można zadziałać i się przekonać, że rzeczywistość była zupełnie normalna, akceptowalna, zwyczajna, adekwatna do tego, co sobą faktycznie reprezentujemy.

    Podsumowując, aby pozbyć się blokad potrzebna jest świadomość swoich mocnych
    i słabych stron poprzez zadawanie sobie pytań weryfikujących przekonania na nasz temat.

    Zdrowa, adekwatna do stanu faktycznego samoocena to podstawa.

    Dzięki niej można zacząć świadomie podejmować działanie i obserwować, co się z nami dzieje.

    Także już samo weryfikowanie naszej samooceny, czy nie jest zawyżona ani zaniżona, ani zakłamana pozwala na zdemaskowanie tych blokad i uwolnienie się od nich.

    jak pokonać perfekcjonizm przed podejściem do kobietyNie można wydostać się z więzienia, którego nie widzimy.

    Można poprzez taką pracę, obserwację
    i weryfikację swojej samooceny osiągnąć taki balans psychiczny, dzięki któremu można robić to, co faktycznie jesteśmy
    w stanie zrobić i być dumnym z tego, że podjęliśmy działanie w zakresie naszych możliwości.

    Bo na podstawie zdrowej samooceny, czyli nie zawyżonej ani nie zaniżonej, tylko adekwatnej do stanu faktycznego jesteśmy w stanie realistycznie ocenić, co jesteśmy
    w stanie zrobić, a czego nie jesteśmy
    w stanie zrobić, a następnie podjąć takie kroki, które są w granicach naszych aktualnych możliwości.

    Jeśli uważamy, że coś jest poza granicami naszych możliwości, to po prostu tego się nie podejmujemy.

    Dlatego na podstawie realistycznej, zdrowej, zgodnej ze stanem faktycznym samooceny należy ocenić, co jesteśmy w stanie robić i wtedy zaczniemy to robić.

  • Np. nie ma sensu wmawiać sobie, że “mogę wszystko” albo mogę poprowadzić ciekawą prezentację w pracy, jeśli nigdy nie poprowadziliśmy nigdzie żadnej ciekawej prezentacji ani nawet nie opowiedzieliśmy ciekawej historii w większym gronie osób.
  • Równie nieprawdopodobne wydaje się oczarowanie zupełnie nieznajomej dziewczyny, jeśli wcześniej nie prowadziliśmy nawet zwyczajnej, normalnej konwersacji z nieznajomymi dziewczynami. Po prostu przeskok jest zbyt duży
    i nie wierzymy, że to jest w zasięgu naszych możliwości, więc nie robimy nic.
  • Dlatego cała praca polega na zgodnym z faktami odkrywaniem, co jesteśmy w stanie zrobić, a potem mamy wiarę w to, że damy radę i możemy zacząć od małych kroków na miarę własnych możliwości na dzień dzisiejszy.

    Za miesiąc te możliwości mogą być większe, ale to odkryjemy za miesiąc, bo nie da się wskoczyć od razu na szczyt drabiny.

    Dlatego trzeba na nią wchodzić etapami.

    jak przełmać blokady przed podejściem do dziewczynyNa każdym etapie możemy wtedy odkryć, co jesteśmy, a czego nie jesteśmy w stanie zrobić,
    a następnie możemy świadomie zaakceptować lub odrzucić wyzwanie poradzenia sobie z tym problemem.

    Jeśli je zaakceptujemy, to możemy wtedy zacząć działać z pokorą, wyrozumiałością, dystansem
    i pozwoleniem sobie na niedoskonałości.

    Tutaj znowu pojawia się wiara:

  • “Wierzę, że zasługuję na szczęście i w to, że poradzę sobie z życiowymi wyzwaniami.”
  • Z czego płynie taka wiara to już jest temat wartości życiowych i doświadczeń życiowych.

    Już poprzez samą pracę nad zdrową samooceną można nauczyć się tak przyziemnych rzeczy, jak rozmowy z dziewczynami i umiejętności poznawania ludzi.

    Natomiast kluczową rolę odgrywa tutaj światopogląd i system wartości, czyli co mamy
    w centrum naszego życia.

    Psychologia mówi nam, że w centrum ma być nasze “JA”, a wtedy koło się zamyka
    i dalej jesteśmy niewolnikami oceny naszego ego przez innych.

    wmawianie sobie pewności siebieCzęsto wręcz poleca się gloryfikować własne “JA”, czyli mamy być tak głęboko przeświadczeni
    o swojej świetności, żeby nic nie było w stanie jej naruszyć.

    Czyli w skrócie należy “bardziej wierzyć w siebie” na podstawie różnych sukcesów typu zdana matura, przeprowadzenie babci na przejściu dla pieszych itp. dowartościowywanie się.

    Niestety może to prowadzić i finalnie prowadzi do narcyzmu, który z kolei wyrządzi nam wiele krzywdy, gdy w konfrontacji
    z życiowymi sytuacjami okaże się, że jednak nie jesteśmy tacy świetni, jak sobie wmówiliśmy – np. dziewczyna wygarnie nam po kilku miesiącach, kim naprawdę jesteśmy, a na kogo się kreujemy.

    Jednak po drodze możemy osiągnąć sporo “sukcesów”, chociaż to słabe słowo, jeśli wynikają one z bycia wydmuszką.

    Niejeden kołcz samorozwoju powie Ci, że:

  • “Lepiej jest myśleć o sobie zbyt dobrze i być narcyzem, bo to lepiej “zadziała
    w życiu” niż mówić sobie, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy i na coś nie zasługujemy”
  • Ja polecam w centrum swojego życia zamiast narcyzmu, zwanego nieraz “pozytywnym egoizmem” wstawić prawdziwą miłość, ale nie do samego siebie, tylko taką, w której robimy coś dla innych, ponieważ to daje na pewno większe spełnienie życiowe niż hołdowanie najpierw swojemu egoizmowi i wpadanie w samozachwyt.

    Oczywiście można sobie wmawiać, że spełnienie życiowe daje zaspokajanie samego siebie w ramach najwyższej wartości życiowej, a dopiero potem innych w zależności od nastroju albo od tego, co my będziemy z tego mieć, ale to już każdy musi sam się przekonać.

    Gdy robimy coś dla drugiego człowieka, to automatycznie przestajemy przejmować się opinią innych, bo skupiamy się na odbiorcy i na tym, co dajemy zamiast na przejmowaniu się tym, co sobie dziewczyna pomyśli o nas samych i o tym, czy chcemy jej coś zabrać.

    A z jakich źródeł można czerpać zdolność do dzielenia się, obdarowywania, pomagania, prawdziwej miłości wymieniłem w “Wolności od nałogów w 90 dni” – właściwie w każdym miesiącu było to nastawienie. Była też o tym mowa w odcinku o tworzeniu wartości dla innych w “Pewności siebie w 90 dni”.

    Każdy sobie sam decyduje i weryfikuje, z jakiego źródła czerpie moc do działania.

    Czyli wychodzi na to, że aby robić ćwiczenia trzeba poustawiać odpowiednio hierarchię wartości życiowych.

    Teoretycznie można by po prostu wykonać bezmyślnie ćwiczenia na pewność siebie
    i siłą stępienia na bodźce nabrać swobody w tej delikatnej dziedzinie, jaką jest ocena naszej osoby i możliwość odrzucenia.

    W praktyce niewielu ludzi jest w ogóle w stanie robotycznie wykonać jakiekolwiek ćwiczenia na pewność siebie, gdyż powstrzymuje ich własny system wartości, czyli przewrażliwienie na punkcie własnego ego, które jest w centrum życia.

    Program o nałogach jest tutaj ogromnym ułatwieniem, gdyż przedstawiam w nim główne nurty, w których możemy przebierać.

    Często otrzymuję komentarze, że nie jest to tylko program o nałogach i powinien mieć inną nazwę, ponieważ jest w nich wiele innych tematów związanych z:

  • systemem wartości
  • prawdziwą miłością
  • produktywnością
  • spełnieniem życiowym
  • talentami
  • edukacją
  • finansami
  • A to wszystko po to, aby zwiększać świadomość, dzięki której nabieramy dystansu, perspektywy, spokoju i zrozumienia, dlaczego ten świat i nasze życie wygląda tak a nie inaczej oraz, co możemy zmienić a czego nie.

    Następuje wtedy ogromne zwiększenie świadomości oraz wolność do działania.

    Można to też rozkminiać samemu, jednak będzie to kilka razy bardziej czasochłonne
    i będzie wymagać więcej wysiłku.

    Bez względu na wybrany sposób zbadania tego warto wiedzieć, po co się żyje i kim naprawdę jesteśmy.

    W czasie własnych poszukiwań warto równolegle robić ćwiczenia na pewność siebie, gdyż mogą znacznie przyspieszyć proces uwalniania się od blokad.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Paweł Grzywocz
    “Każdego dnia zrób jedną małą rzecz, której się boisz”
    “Zawsze inwestuj w rozmowę”
    “Bez prawdziwego zainteresowania kobiety nic nie może się zacząć ani trwać”
    “Do rozwodu wystarczy jeden toksyczny charakter”

    Jak zdobyć dziewczynę w 12 randek
    PewnoscSiebieW90Dni.pl
    77 Technik Flirtu
    Wolność od pornografii i masturbacji w 90 dni
    Jak-Zdobyc-Dziewczyne.pl/mapa-sukcesu

    Napisz, jak Ty sobie radzisz z blokadami i strachem przed zagadaniem do dziewczyny.

    jak zdobyc dziewczyne w 12 randek


    Jeśli spodobał Ci się artykuł, to odbierz bezpłatny raport i zaawansowane porady mailowe:

    Twój email posłuży tylko i wyłącznie
    do komunikacji między nami.

    VN:F [1.9.20_1166]
    Oceń Proszę Wpis:
    Rating: 5.0/5 (4 votes cast)
    Jak Przełamać Strach Przed Zagadaniem Do Dziewczyny - Blokady i Perfekcjonizm, 5.0 out of 5 based on 4 ratings

    Podobne wpisy:

    Zostaw swój komentarz...

    { 93 comments… read them below or add one }

    Dawid March 16, 2017 at 18:14

    Trzymam kciuki za Ciebie Szymon bo dziewczyny Cię zauważają. Ja mam taki problem, że niezwykle ciężko mi podejść do kobiety i po prostu zwyczajnie na świecie coś powiedzieć i chwilę porozmawiać. Za to nie mam problemu z kobietami które poznaje w internecie mogę z nimi kilka godzin przegadać bez ciszy.

    Reply

    Michał Lxxx March 17, 2017 at 13:48

    Dawid,
    bo poprzez internet Twój mózg nie interpretuje ich reakcji jako ODRZUCENIA.
    Nie ma emocji.

    Siedzisz sobie bezpiecznie za komputerem i piszesz.

    Przeczytaj dokładnie jeszcze raz artykuł i moje komentarze poniżej.

    Pamiętaj, że MASZ CZUĆ EMOCJE PRZY KOBIECIE ( !!! )
    Twoje podejście ma być EMOCJONALNE, nie logiczne.

    Kobiety poprzez swoją empatię, na kilometr wyczuwają SZCZEROŚĆ INTENCJI z Twojej strony, gdy do nich podchodzisz.

    Reply

    Michał Lxxx March 17, 2017 at 13:57

    Problem nas facetów jest taki, że NIE POTRAFIMY PRZEŻYWAĆ EMOCJI, uciekamy od jakichkolwiek emocji – komfortowych i niekomfortowych.

    Kiedyś podszedłem do kobiety i powiedziałem jej stan faktyczny, że “mam łzy w oczach, tak mnie telepie żeby do niej zagadać i że mi się ręce trzęsą”.
    Popatrzyła mi w załzawione oczy, pokazałem jej jak mi ręce drżą i sama się delikatnie rozpłakała :-)

    Tak wygląda proces nauki .
    Nie ukrywaj emocji przy kobiecie – oczywiście ADEKWATNIE DO STAŻU ( !!! ) znajomości o czym tłucze tutaj Paweł.

    P.S.
    Dodam jeszcze coś.
    Jak myślisz, dlaczego masz WZWÓD podczas seksu ???

    Bo CZUJESZ EMOCJE przy kobiecie.

    Nauczmy się przeżywać emocje.

    Kiedyś byłem na randce z kobietą, była to 4 randka spędziłem z nią 3,5 godziny z czego rozmawialiśmy może 1 godzinę, a pozostałe patrzyliśmy sobie w oczy i niebo (PIKNIK), robiła mi wianuszek z trawy, emocje, jakiś pocałunek.
    Ostatecznie znajomość się nie rozwinęła, bo trochę spieprzyłem tą znajomość.

    Nie miałem jeszcze wtedy materiałów Pawła…

    Reply

    Grzywocz March 17, 2017 at 14:19

    Bardziej precyzyjnie mówiąc: “Faceci nie potrafią wyrażać emocji”. Bo przeżywają całą ich całą masę. A ta blokada przed wyrażaniem emocji bierze się z samooceny. Jeśli pochodzisz ze zdrowego domu, z udanego małżeństwa, to już jest ogromny fundament samooceny i dlatego jesteś otwarty na eksperymentowanie, uczenie się tego, wyrażanie emocji.

    A jak komuś rodzice wbijali całe życie do głowy np. mojemu koledze “Czemu tylko trója”, to potem utrwala się nam przeświadczenie, że zawsze nie jesteśmy wystarczająco dobrzy. Albo mnie zawsze mama mówiła: “Uważaj na siebie, żeby Ci się nic nie stało, nie bij się, nie za wszelką cenę, uważaj, bo się spocisz, uważaj, żeby Ci ktoś czegoś do oka nie włożył, uważaj na siebie, uważaj”. Ja potem żyłem zastraszony całe życie. Do dzisiaj mam czasami lęki, że ktoś mnie gdzieś zaczepi i będzie miał do mnie problem. Nauczyłem się, że żyjemy w cywilizowanym kraju na tyle, że nie wali się od razu w mordę, bo np. jak się uczyłem poznawania, to na imprezie jeden koks odsunął mnie od jego dziewczyny i spoko. Nic się nie stało. Nie wiedziałem, że to jego dziewczyna, a on gdzieś tam z innego pomieszczenia nas zauważył. A tańczyliśmy tak bezdotykowo, obok siebie, powoli się z nią oswajałem.

    A jeszcze inni czytelnicy mają rodziców, którzy ich poniżali całe życie. A mam też takich, którzy pochodzą z udanych małżeństw i dobrych rodzin, ale w szkole z nich się śmiali i tak im się utrwaliło, że wolą się nie wychylać, nie wystawiać na ocenę, nie zagadywać. A jeszcze inni na podstawie programowania medialnego zostali zindoktrynowani, że nie mają tego i tamtego, czyli np. wystarczającego wzrostu, muskulatury, zarobków i znowu samoocena jest wtedy wykolejona, bo utożsamiamy wartość z zewnętrznymi przedmiotami i cechami, które w dodatku wszyły nam reklamy.

    Reply

    Zbig March 27, 2017 at 19:16

    Widzisz, Paweł – to niekoniecznie MUSI być kwestia “bardzo niskiej samooceny”. W swoich materiałach niedwuznacznie dajesz do zrozumienia, że taka kobieta przeważnie szuka gościa, który będzie:
    - pewny siebie
    - zabawny
    - dowcipny
    - interesujący rozmówca
    - zaskakujący
    - dostarczający wielu emocji (bo jak nie – to nudziarz)
    - przejawiający wyraźne cechy przywódcze
    - dobry organizator
    - samodzielny i niezależny
    - z dobrym refleksem (np. żeby właściwego momentu nie przegapić, albo by błysnąć w rozmowie zaskakującą pointą; “mistrz ciętej riposty”)
    - z ciekawymi (według tej kobiety) zainteresowaniami
    - z ciekawym i urozmaiconym życiem
    - jakiś (chociaż podstawowy) zakres atrakcyjności fizycznej też “nie zaszkodzi”
    - jeśli coś pominąłem, to dodaj :D

    To wszystko 24/7 – niezależnie od aktualnej pogody, nastroju, ew. zmęczenia – tudzież niezależnie od tego, jak akurat “sprawy się układają” (np. materialne).
    I w tym momencie powstaje kwestia: “nie uważam się wprawdzie za byle kogo – i wszystkie w/w cechy przejawiam, ale każdą W JAKIMŚ PROCENCIE na skali od 0 do 100 – wszakże czy DLA NIEJ faktycznie będę akurat taki Bond, jakiego chciałaby we mnie odnaleźć”? ;)

    “A mam też takich, którzy pochodzą z udanych małżeństw i dobrych rodzin, ale w szkole z nich się śmiali i tak im się utrwaliło, że wolą się nie wychylać, nie wystawiać na ocenę, nie zagadywać” – czyli sam przyznajesz, że fakt podlegania ocenie jakiś-tam jednak wpływ ma, prawda? Oczywiście: możemy starać się go zminializować, ale tak do końca to od niego nie uciekniemy, bo każdy z nas potrzebuje “informacji zwrotnej” choćby po to, aby dokonać “korekty”, jeśli jest takowa potrzeba. Więc tak do końca nie można takiej informacji zignorować – a w sytuacji, gdy nie zignorujesz, to i nie “spłynie jak po gęsi”, prawda? Osobna sprawa to to, że tutaj przeważnie nie dowiesz się, czemu “już nie jest zainteresowana” – i to też jest przykre. Można jedynie mieć pewność, że “szuka lepszej oferty”, i tyle. Nie wiadomo jednak, co konkretnie w naszej “ofercie” nawaliło. Pewnie “nie bawiła się najlepiej”. Zadanie mężczyzny kiedyś: umieć stworzyć i utrzymać rodzinę. Zadanie mężyczny dzisiaj: umieć bawić, dostarczać jakże oczekiwanych emocji.

    No, tak: zgadzam się, że dopóki nie sprawdzę, nie spróbuję – to nie dowiem się. Tłumaczę tylko, że wcale nie trzeba “uważać się za ostatnią łajzę”, aby zastanawiać się, czy aby na pewno spełni się oczekiwania kobiety wytresowanej przez seriale, harlequiny i prasę “kolorową”. Czy sprostam jakimś jej początkowym wyobraźeniom na mój temat.

    Reply

    Grzywocz March 27, 2017 at 20:37

    Bardzo zakrzywiłeś rzeczywistość, twierdząc że trzeba emanować tymi cechami w 100% przez 100% czasu. Można spokojnie przyjąć, że można emanować tymi cechami w 20%, a przeciętni nieświadomi tych spraw emanują tymi cechami może w 5% swojego zachowania albo w 0%.

    Także napisałeś, że aby zdobyć jakąś zadowalającą nas dziewczynę trzeba być jakimś pieprzonym nierealnym ideałem w 100% sytuacji, a to jest bardzo krzywdzące dla własnej psychiki i nie fair wobec dziewczyn.

    One szukają kogoś przede wszystkim normalnego, kto nie jest totalną łajzą, nudziarzem i nie jest 100% przeciwieństwem tych wymienionych cech.

    Całość Twojego wypaczonego postrzegania rzeczywistości podsumowuje zdanie:

    zgadzam się, że dopóki nie sprawdzę, nie spróbuję ? to nie dowiem się

    To już w ogóle absurdalne. Zbudować sobie światopogląd bez próbowania, czyli domyślam się, że swoje błędne założenia, że trzeba być ideałem wysnułeś na podstawie:

    1) Błędnych wyobrażeń, czyli są to wyssane z palce abstrakcje.

    2) Kilku pojedynczych porażkach, w których bardziej lub mnie świadomie wyszedłeś w oczach dziewczyny na totalną łajzę, więc Cię odrzuciła.

    Tak się nie da niczego nauczyć ani zweryfikować, odkryć, poznać, doświadczyć. Takie negatywne założenia prowadzą do niczego.

    Czuję się, jakbym rozmawiał z kimś bliskim z mojego otoczenia, kto wie lepiej, że jest źle, kobiety są stuknięte, mają wymagania z kosmosu i cała litania narzekania.

    No po prostu negatywne osoby, od których musiałem się odciąć. Nigdy nie spodziewałem się, że będę takie przyciągał na moją stronę. Zawsze myślałem, że taki sfrustrowany czytelnik, któremu się nie udawało ma takiego sportowego ducha, jak ja miałem, jest zdeterminowany do uczenia się, zbierania doświadczenia, do działania.

    Ale tak nie jest. Oops. Mam często do czynienia z czytelnikami, którym trzeba by zrobić jakieś seminarium z motywacji i osiągania sukcesu, aby przestali widzieć wszystko w negatywnych barwach i przestali wmawiać sobie i innym, że to wszystko jest niemożliwe, a kobiety szukają nierealnych facetów.

    Ja też miałem chwilę zwątpienia i zastanawiałem się, że może dziewczyny szukają kogoś jeszcze lepszego niż ja, ale fakty są takie, że robiłem wtedy poważne błędy i to nawet nie w moim zachowaniu, ale w myśleniu.

    Po prostu interpretowałem wszystko na moją niekorzyść.

    Jest też taki poziom swobody towarzyskiej, na którym już się nie da nic więcej zrobić i to jest tylko i wyłącznie kwestia ilości poznawanych dziewczyn.

    Z definicji nie będziemy się podobać każdej dziewczynie tak samo, jak nam nie podoba się każda dziewczyna.

    W pewnym momencie osiągnąłem taki poziom zachowywania się wystarczająco atrakcyjnie, że jedynym powodem, że np. dziewczyna nie chciała ze mną gadać były czynniki poza moim wpływem, czyli była zajęta, sama miała problemy z poznawaniem i wpadała w panikę, po przejściach lub może nie byłem w ich typie fizycznie.

    I tutaj też kwestia interpretacji. Zawsze wkręcałem sobie na podstawie paru negatywnych doświadczeń, że nie podobam dziewczynom np. dlatego, że jestem za wysoki, zbyt szczupły i mam zbyt młodo wyglądającą twarz.

    A powód bycia nie w ich typie fizycznym mógł być totalnie inny. Może nie podobała im się moja fryzura albo głos, na co bym w życiu nie wpadł. Także trzeba doprowadzić się do najlepszej wersji, jaką możemy być, resztę zaakceptować siebie i nie robić sobie ciągle wyrzutów, że to pewnie to czy tamto.

    Generalnie powinniśmy patrzeć w lustro i wyobrazić sobie, czy na miejscu dziewczyny mielibyśmy na siebie ochotę. Należy do takiego stanu doprowadzić, żeby móc powiedzieć sobie “tak”.

    A wcześniej faktycznie mogłem popełniać dodatkowe błędy, bo tak bardzo przejmowałem się moim wyglądem, że przez to brzmiałem łajzowate, emanowałem strachem.

    Zdrowa samoocena i dystans do tego wszystkiego też jest ultra ważny.

    Bo mając zdrową samooceną powiem sobie: “nie ta, to inna, jej strata”.

    A mając zaniżoną samoocenę powiem: “znowu mnie nie chce, jestem do bani, jestem niewystarczająco dobry, coś ze mną ciągle jest nie tak, dlaczego i co to jest”.

    I tutaj też kwestia trafnej samooceny, bo jeden robi źle, a myśli, że robi dobrze.

    A drugi robi dobrze, ale myśli, że robi nadal źle.

    Nie da się tego tak zweryfikować w komentarzu, bo nawet, jakbyś napisał, jak wyglądasz, jak rozmawiasz i do ilu dziewczyn zagadujesz dziennie i tygodniowo, to ja już nie sprawdzę, jak dobrze wdrażasz wiedzę w życie, bo np. w Twoim opisie możesz być przekonany, że np. jesteś zabawny, a faktycznie może to być np. humor poniżający siebie samego przez co emanujesz niską wartość.

    Albo wydaje Ci się, że zagadujesz codziennie do 2 dziewczyn, ale większość z nich nie chce w ogóle dłużej pogadać, bo robisz to zbyt dziko albo zbyt cicho albo trafiasz na zajęte i niechętne do rozmawiania, ale możesz to interpretować właśnie w taki sposób, że one szukają ideału, który nie istnieje.

    No najbardziej zdradza Cię to zdanie o nie próbowaniu.

    Ja np. próbując szybko się przekonałem, że dziewczyny nie gryzą, są miłe, normalne i szukają normalnego faceta, który nie narobi im obciachu a nie jakiegoś James’a Bond’a, którego by się nigdy nie doczekała. Z resztą spójrz jakich chłopaczków dobierają sobie dziewczyny. Większość z nich nie jest wcale mistrzami pewności siebie.

    Można by się nawet zastanawiać, czy są z nimi szczęśliwe, ponieważ muszą im matkować albo musiały i dalej muszą odwalać całą robotę prowadzenia związku za nich. Albo oni wyprosili ten związek, jak pieseczki i one ich nie szanują.

    Także to przekonanie, że dziewczyny szukają takiego 100% ideału totalnie nie pokrywa się z rzeczywistością i są bardziej objawem negatywnego interpretowania wszystkiego na swoją niekorzyść.

    Może być to też mechanizm obronny przed oceną, odrzuceniem, wyjściem ze strefy komfortu, zagadywaniem, czyli “dziewczyny szukają 100% ideału, bo mnie 3 dziewczyny odrzuciły, więc nie ma sensu do żadnej zagadywać.”

    Reply

    Zbig March 27, 2017 at 21:06

    W zasadzie to moją intencją było jedynie zwrócenie Ci uwagi, że niekoniecznie trzeba uważać się za śmiecia, aby mieć wątpliwości “czy ona jest zainteresowana mną – czy jakimś własnym wstępnym obrazem na mój temat”. Nie napisałem “to wszystko niemożliwe” itd.

    Cóż mogę dodać? No, obyś miał rację – tyle. A ile potrzeba tych “procentów” ;) – to obawiam się, że trudno będzie zmierzyć, i że w każdym przypadku może być inaczej. Ale zupełny BRAK (“albo w 0%”) to chyba jednak ciut mało będzie – gdyby miało 0% wystarczyć, to o czym my tu w ogóle mówimy? ;)

    Reply

    Grzywocz March 27, 2017 at 22:34

    No tak, oczywiście, że są księżniczki na ziarnku grochu, które szukają faktycznie jakiegoś swojego ideała, jakich jest bardzo mało i to jest problem tylko i wyłącznie tej dziewczyny a nie nasz. Myślałem, że tak postrzegasz wszystkie dziewczyny, a chodziło Ci o zwrócenie uwagi, że pewna ich część faktycznie szuka np. bruneta i konkretnych kolorze oczu lub skóry, budowie i ma inne wydumane potrzeby i dlatego jest sama wiele lat.

    A co do tych procentów, to o to chodzi. Napisałem w procentach, żeby jakoś zobrazować te zasady i odróżnianie się od innych. Przykładając jakąkolwiek świadomość do tych spraw usłyszymy nieraz: “Jesteś inny niż dotychczasowi faceci, których spotykałam”.

    Reply

    Zbig March 27, 2017 at 22:54

    Widzę, że w międzyczasie uzupełniłeś swoją odpowiedź – to może i ja coś dodam ze swojego doświadczenia, jako uzasadnienie tego, co napisałem:

    Dwukrotnie zdarzyło mi się, że byłem dość mocno zachęcany, bo dziewczyny – a i ich rodzice – doszły do wniosku, że ze mnie tzw. “dziany facet”. Nie chciałbym podawać szczegółów – po prostu uwierz, że WIEM (wiem, a nie “domyślam się”), iż o to chodziło. To były BARDZO ładne, młode dziewczyny – bez trudu mogłem “skorzystać z oferty”, ale doskonale wiedziałem, jakie będą rozczarowane (bo ja wtedy, a i jeszcze kawał czasu potem, miałem długi, a nie “forsę”…). A ich rodzice jeszcze bardziej. Nie chciałem “wyprowadzać ich z błędu”, więc po prostu “nie podjąłem tematu”.

    Innego rodzaju przypadek: na kursie językowym pewne zainteresowanie przejawiała pewna urodziwa pani, jednak w którymś momencie to zainteresowanie w widoczny sposób osłabło, więc “odpuściłem” (może nie powinienem był… teraz to widzę). Jakieś 2 lata później dość przypadkowo natknąłem się w Sieci na informację, że brała udział w takim ulicznym maratonie “dla wszystkich”, i wtedy skojarzyłem, że jej zainteresowanie jakoś-tak spadło po zajęciach, gdzie (w tym ćwiczonym języku) mówiliśmy o swoich zainteresowaniach, i ja m.in. wyznałem, że lubię czytać ksiązki. Zapewne kompletna rozbieżność zainteresowań – dziewczę lubi aktywność fizyczną, a tu jakiś książkowy nudziarz. Ale w tym akurat przypadku to raczej “domyślam się”, niż wiem.

    Tak, negatywne doświadczenia również mam, nie przeczę.

    Może nie najlepiej to ująłem: po prostu ta lista cech, których ta ? czy inna ? pani może (i pewnie chciałaby) oczekiwać, jest dość długa, ;) a my nigdy nie dowiemy się, na czym najbardziej może jej zależeć ? i czy akurat na tym, co my przejawiamy w największym stopniu.
    Zresztą: nawet, gdyby udało się to ustalić, to udawać kogoś innego nie miałoby sensu.

    Reply

    Grzywocz March 28, 2017 at 13:33

    Aby wyrobić sobie jakieś doświadczenie trzeba zagadać twarzą w twarz do co najmniej 100 dziewczyn oraz iść na kilkadziesiąt pierwszych randek. Bez tego żyjesz w swoich halucynacjach i negatywnych wspomnieniach.

    W moich materiałach jest precyzyjnie wyjaśnione, co powoduje szczere zainteresowanie dziewczyny. W skrócie: pewność siebie, opanowanie, humor, wyzwanie. Reszta jest dość oczywista.

    Czy to dużo czy mało nie ma znaczenia. To bezsensowne narzekanie. Mam np. kupę gnoju do przerzucenia w oborze albo 20 kg do schudnięcia. Nie ma znaczenia, czy to dużo czy mało. To nic nie daje. Liczy się tylko wysiłek.

    Jeśli nie zagadałeś do 100 dziewczyn, to masz wypaczone pojęcie o kobietach. Kierujesz się jakimiś halucynacjami.

    Narzekasz jak zdradzony chłopaczek albo rozwodnik. Sam sobie zapracowałeś na te porażki. Sam je spowodowałeś swoim brakiem wiedzy, świadomości i odpowiedzialności.

    Możesz je przyjąć na klatę i podjąć decyzję, że nie będziesz się dalej okaleczał przez ignorancję i postawę ofiary. Albo możesz podjąć decyzję, że będziesz sobie narzekał, jak to wszystkie kobiety lecą na kasę, bo spotkałeś takie 3 dziewczyny.

    To jest jak z trafianiem do kosza. Jak z szukaniem pracy. Jak z rozwijaniem firmy. 3 razy nie trafiłem do kosza – to nie działa i nie da się trafić. 3 razy nie dostałem odpowiedzi na moje cv, więc nie ma w tym kraju żadnej pracy. 3 razy doprowadziłem firmę do bankructwa, więc nie da się w tym kraju uczciwie zarabiać pieniędzy. I tak ze wszystkim można powiedzieć.

    To jest postawa ofiary losu i należy ją zmienić albo cierpieć świadomie, że to ja sobie zapracowałem na porażki i nie chcę przerwać pasma porażek.

    Reply

    Zbig March 28, 2017 at 22:53

    Nie wiem – albo coś niejasno się wysławiam, pisząc tutaj, albo my dwaj “nadajemy na nieco innych falach”. To mniejsza z tym. Over & out.

    Reply

    Grzywocz March 29, 2017 at 07:51

    No to Ci jasno napisałem, że nadajesz na negatywnych falach. O udawaniu jest też artykuł tutaj. Poziom Twoich ograniczeń, które sam sobie nakładasz jest przytłaczający. Podsumowując: “za dużo pracy, za bardzo trzeba się zmieniać, czyli jestem leniwy, kobiety szukają nierealnego księcia z bajki z kasą, bo poznałem kilka takich dziewczyn i to przez jakąś swatkę a nie samemu, bo samemu nawet nie mam wystarczającej ilości zagadanych dziewczyn, żeby wyciągnąć tak absurdalne wnioski, do tego to ja jestem tym uciemiężonym facetem, który musi się zmienić, bo dziewczyny nic nie muszą robić, najlepiej to niech same mnie poderwą i się wykażą tymi wszystkimi cechami, uważam, że bycie pewnym siebie z kobietami i stanowienie dla nich wyzwania to udawanie, o czym nie chciało mi się nawet przeczytać w powyższym artykule na ten temat”.

    Chciałbym się mylić, ale Twoje komentarze brzmią jak łajzowanie, narzekanie, rezygnację już na starcie, brak działania. No prostu taka ilość pesymizmu i braku zrozumienia, którą ciężko mi jest wyprostować w komentarzu.

    Może faktycznie się niejasno wysławiasz. Przeczytaj swoje komentarze jeszcze raz i zastanów się, czy nie brzmią, jak narzekanie, postawa rezygnacyjna, roszczeniowa, leniwa. Co to za gadanie, że “nie będę się zmieniał, bo to udawanie”. Kompletne wypaczenie wszystkiego.

    John December 2, 2023 at 14:29

    Cytując, bo wstawienie cudzysłowu uniemożliwia mi dodanie komentarza – ale fakty są takie, że robiłem wtedy poważne błędy i to nawet nie w moim zachowaniu, ale w myśleniu. – jesteś w stanie przytoczyć jakie błędy w swoim myśleniu popełniałeś, jakieś przykłady?

    Reply

    Paweł Grzywocz December 3, 2023 at 18:19

    Tak, napisałem w dalszej części komentarza, do którego się odnosisz, gdzie napisałem dalej, że “interpretowałem wszystko na moją niekorzyść.”

    Reply

    Jacek March 17, 2017 at 00:29

    Często otrzymuję komentarze, że nie jest to tylko program o nałogach i powinien mieć inną nazwę, ponieważ jest w nich wiele innych tematów związanych z:
    systemem wartości
    prawdziwą miłością
    produktywnością
    spełnieniem życiowym
    talentami
    edukacją
    finansami
    Potwierdzam to pomimo tego, że przerobiłem dopiero 2 z 3 miesięcy tego kursu ,mam już kasę na 3 msc, coś czuję , że rewolucja psychiczna mnie czeka. Jest jeszcze jedna strona medalu, męska konkurencja , gdzie nie pojawię się czy to klub albo uczelnia , albo nawet sklep osiedlowy gdzie mogę pogadać z jakąś sprzedawczynią to wszyscy patrzą się na mnie jak by mnie tu tylko skompromitować, przekrzyczeć a ostatnio ktoś powiedział , że mam miękki głos jak jakiś (cenzura) Ukrainiec, dodam , że gdy się na na niego spojrzałem przeszywającym wzrokiem i pojechałem drętwą ciszą (był z 6 kolegami a ja sam,było to w klubie i chcieli mnie otoczyć ) to rzucił tylko peta z papierosem i uciekł do środka (ciekawe dlaczego usiadł na krześle koło barmanki jakby chciał się schować?), jeżeli chodzi o kobiety to skupiłem się na bonusie do Tranzycji i na sferach zainteresowań, nie miałem pojęcia, że jak zacznę opowiadać( dodałem zwykły uśmiech i kontakt wzrokowy taki długi dopóki ona pierwsza nie spuszcza wzroku i do tego wyprostowana sylwetka ) dziewczynie (wydawał mi się tani temat) , że podczas reklam w tv idę zaparzyć sobie herbatę ( wetnę w historię, że dodaje słodzik zamiast cukru i 3 torebki, a od tego mam masę tematów choćby dbanie o zdrowie, edukacje kulinarną itp) to zacznie mi polewać kielich za kielichem na domówce żebym tylko dalej gadał ,żeby mnie upić i zatrzymać przy sobie:)
    ps. Spotkanie z tą dziewczyną sam na sam na spotkaniu to jedna klapa, wtedy była pijana i pewna siebie i wpatrzona we mnie jak w obrazek, na spotkaniu przez cały czas burak , wytrzeszczone gały i ciągle wpatrzona w ziemię i z przerażeniem co chwila patrzyła we mnie , dawała zdawkowe odpowiedzi. Po 15 minutach zakończyłem spotkanie bo miałem dość gadania jak do ściany, mówiąc, że coś pilnego muszę załatwić.
    Pozdro:)

    Reply

    Michał Lxxx March 17, 2017 at 12:08

    Dawid i Jacek.
    Ostatnio przeczytałem, że ludzie mają 10 PIERWOTNYCH LĘKÓW, które maja wpływ na ich życie. Są to lęki przed:
    - zmianą
    - odrzuceniem
    - porażką
    - sukcesem
    - byciem nieudolnym
    - byciem ocenianym
    - byciem emocjonalnie zranionym
    - utrata wolności
    - przed samotnością
    - śmiercią

    Dlatego jedyne na co masz wpływ, to NA SIEBIE SAMEGO.

    Twoja rola kończy się wtedy, gdy podejdziesz do kobiety i rozpoczniesz rozmowę zapoznawczą.

    Wtedy jest czas na jej reakcje, na którą NIE MASZ WPŁYWU.
    Gdy reakcja pozwala na rozmowę, to znów masz wpływ na to, żeby fajnie porozmawiać.

    Następnie jedziesz zgodnie z WYTYCZNYMI Pawła Grzywocza i albo znajomość wejdzie, albo nie i poznawaj następne.

    Tak to wygląda.
    Nie uzależniaj swojego stanu emocjonalnego i swojego życia, od reakcji innych ludzi na Twoją jakąkolwiek inicjatywę.

    Czy to z kobietami, czy w pracy, biznesie, na drodze WSZĘDZIE.

    Nie zmienisz ludzi, RÓBCIE SWOJE, działajcie.

    Reply

    Grzywocz March 17, 2017 at 12:36

    Dzięki za wsparcie. Mam nadzieję, że wielu czytelników ma tyle zapału i świadomości. Ja mam wypaczony obraz, bo przez internet nie wiem, z kim mam do czynienia, a na spotkania przyjeżdżają osoby mocno zblokowane, mimo że prezentują się z wyglądu i słownictwa bardzo okazale, normalnie, sympatycznie. Potem po spotkaniu mówią, że ich blokady i strachy były irracjonalne, a 9 na 10 odpowiednio zagadanych dziewczyn, obojętnie czy neutralnie o opinię czy na komplement reagują kulturalnie, jest im miło, wysłuchają i muszą iść dalej albo stoją i rozmawiają, ale nie ma żadnych nieprzyjemnych sytuacji. To kwestia tego, jak my interpretujemy. Czasem zdarza się dziewczyna z problemami, która sama jest bardzo osowiała lub zamknięta i dlatego omija każdego z daleka. No i miejsca publiczne to w ogóle hard cor, bo to dla kobiet niecodzienna sytuacja, ale genialny trening pewności siebie i w miejscach bardziej codziennych porozmawianie z kimś to taki banał. Życzę każdemu facetowi, żeby to ogarniał i sprawdzał, że po drugiej stronie naszego lęku nie ma nic specjalnego. To kwestia naszej interpretacji zdarzeń. No i czasami to dziewczyny mają problem i takie zagadanie przy okazji gdzieś je przytłacza, ale jak się to zrobi delikatnie, to nie i nawet spokojna dziewczyna da radę odpowiedzieć coś i pogadać.

    Reply

    Michał Lxxx March 17, 2017 at 11:49

    Panowie.
    Zauważcie, że strach dotyczy obawy o przyszłość.
    Nigdy nie boisz się przeszłości, ani chwili obecnej – boisz się tego co może nastąpić lub nie nastąpić.

    Kiedy już dojdzie do sytuacji potencjalnie niebezpiecznej i nic złego się nie wydarzyło – nie czujesz lęku, tylko ulgę i często satysfakcje.

    Musicie mieć pozytywne nastawienie, dystans do sytuacji i ROBIĆ SWOJE.

    Reply

    Grzywocz March 17, 2017 at 12:24

    Boimy się też powtórki przeszłości. Czyli np. facet został zdradzony lub rzucony, bo się znudził i/lub związek nigdy nie był szczery albo ona odeszła do faceta z kasą i potem taki facet ciągle żyje zastraszony, że to się powtórzy.

    Strach bierze się zarówno z przeszłości jak i z przyszłości.

    Pozytywne nastawienie. Chciałbym, żeby jak najwięcej czytelników miało pozytywne nastawienie i nie rozpamiętywali ciągle, że to, że tamto, tylko odpuścili, pogodzili się, patrzyli do przodu a nie wstecz.

    Reply

    Michał Lxxx March 17, 2017 at 12:00

    LUDZKIE PRZEKONANIA, to największy PROBLEM na drodze rozwoju osobistego.

    Kolega pół roku temu poznał kobietę w tramwaju.
    Doprowadził z nią do związku zgodnie z zasadami “12 randek” i u niej w pracy już zaczynają te wszystkie męty robić wszystko aby tej kobiecie się z nim nie ułożyło.

    Przykłady
    1) Koleżanka tej kobiety twierdzi, że mój kolega to “pies na baby”, chociaż go nie zna i słowa z nim nie zamieniła, a widziała go 1 raz, gdy odebrał z pracy swoją kobietę
    2) kolega i jego kobieta są w tym samym wieku, więc jakaś inna stwierdziła, że “facet powinien być starszy od kobiety, bo jak jest w jej wieku lub młodszy, to NA PEWNO ją zdradzi”
    3) Inna 34 letnia panna, twierdzi, że mój kolega, to na pewno jakiś idiota, “bo w tramwaju nie da się poznać normalnych ludzi”. Sama mając 34 lata i mieszkając w mieście ponad PÓŁ MILIONA LUDZI (Poznań), twierdzi że nie ma gdzie poznać faceta

    Sam znam kobietę, która mając 40 lat dopuściła się kazirodztwa ze swoim kuzynem, który został wdowcem z 2 dzieci, bo mieszkając w mieście PÓŁ MILIONA (Poznań) ludzi twierdziła, że “nie ma gdzie poznać faceta”

    Ci wszyscy ludzie opierają swoje zdanie nt. chorych przekonań we własnych głowach i najgorsze jest to że zarażają swoją negatywnością innych ludzi.

    P.S.
    Dodam, że znam wiele osób ( kobiety i mężczyźni) z miast typu Poznań, Kraków, Łódź, Warszawa, którzy twierdzą że “nie mają gdzie poznać”.
    Jak ktoś opowiada takie brednie mając 30 lat i mieszkając w powyższych miastach, to naprawdę powinien się nad sobą zastanowić.

    Z drugiej strony SUKCES JEST DLA NIELICZNYCH :-)

    Reply

    Grzywocz March 17, 2017 at 12:28

    Dramat. Dzięki za przedstawienie realiów. A ja nieraz słyszę tę samą gadkę od osób z małych miejscowości i z wiosek. Nie ma gdzie poznać, tia. Jak się zagaduje do kogoś codziennie, w codziennych sytuacjach oraz jeśli się mieszka naprawdę na odludziu dojeżdża gdziekolwiek, gdzie są ludzie, to można poznać mnóstwo dziewczyn i pewna ich część będzie ładna, normalna, wolna. No po prostu to jest kwestia liczb. No i oczywiście oratorskich umiejętności, bo jeśli zagadujemy z pozycji zerowej wartości, to żadna liczba nie pomoże.

    Reply

    Michał Lxxx March 17, 2017 at 12:14

    Gdy poukładacie sobie dobrze przekonania w głowie, to POZNAWANIE LUDZI ( nie tylko kobiet ) to świetna zabawa dająca niesamowicie dużo emocji i powodująca, że czujesz się WOLNY :-)

    Życie nabiera takich barw, takich rumieńców, macie tyle wspomnień, śmiesznych sytuacji i naprawdę, gdy nie nastawiacie się na efekt, a wręcz ŚMIEJECIE SIĘ z ludzkich nieudolności, reakcji na zwykłą rozmowę, to macie jeszcze śmieszniejsze życie.

    Należy jeszcze rozróżnić reakcję kobiety na rozmowę, a efekt tej rozmowy.

    Reakcje w 80-90% są pozytywne, jest jakiś tam procent oschłych i raz na jakiś czas jakieś tam chamstwo się zdarzy, natomiast EFEKT podejścia jest mniejszy, bo:
    - kobieta ma złe przekonania
    - jest zajęta
    - nie jesteś w jej typie
    - 1800 innych powodów, ale żaden nie dotyczy tego, że z mężczyzną jest coś nie tak

    Bawcie się dobrze :-)

    Reply

    Grzywocz March 17, 2017 at 12:48

    Tylko, że facetów blokują właśnie kompleksy, czyli według nich za słaby wygląd, co jest bardzo subiektywne. Jak się jest zadbanym, to każdy może wyglądać dobrze. Tylko, że nad wyglądem się pracuje ponad rok. Np. facet ma wklęsłą klatę albo ma wystający brzuch. No ale dobra, to nawet jakby zmienili tylko mowę ciała, to nie będzie tego widać. Ale żeby zmienić mowę ciała na wyprostowaną, sprężystą, radosną, pewną siebie, to trzeba BYĆ pewnym siebie i z wysokim poczuciem wartości.

    A skąd się ta wartość bierze? I tutaj zaczyna się cała litania i problem. Czy oprzeć swoją wartość na wyglądzie, ubraniu, pracy, znajomych, gadce, wartościach (jakich), zasadach życiowych (jakich), samoakceptacji (jakiej, skoro ciągle widzę w sobie niedoskonałości i nie potrafię ich zaakceptować) itd. No znowu wracamy do sedna, czyli z czym utożsamiamy naszą wartość jako człowieka, kim jesteśmy jako człowiek, po co żyjemy, dokąd zmierzamy, jaką wartość ma życie, jaki to ma sens, skąd czerpiemy moc i prawdę.

    A niektórym wystarczy być może zobaczenie na żywo, jak zagaduję i wszystko jest dobrze. Może to ich pcha potem do przodu. Nie wiem, bo ich potem nie pilnuję na co dzień. W każdym razie mówią po spotkaniu, że teraz wiedzą, że to wszystko jest proste i możliwe i są w stanie się tego nauczyć.

    Chociaż wtedy mają jakieś swoje fundamenty poczucia wartości, że w ogóle przyjechali, przeżyli to. To już jest coś. Natomiast widzę, że każdego trapią te same blokady, czyli niewystarczająco dobry wygląd i brak kasy. No i wszystko od nowa, z czym utożsamiamy własną wartość. Każdego faceta, który nie podchodzi to trapi.

    Podziel się, jak Ty sobie poradziłeś z blokadami na punkcie wyglądu, pieniędzy, znajomych. Może nigdy to Cię nie blokowało, tylko ogólnie byłeś otwartym, ciekawym świata facetem ze zdrowym dystansem do siebie, z nienagannym wyglądem, z normalnej rodziny z funduszami i z dobrą pracą. Po prostu nie wiedziałeś, co i jak mówić i jak odczytywać kobiety.

    Ale takich blokad nie miałeś. Może już o tym pisałeś kiedyś, ale możesz tutaj to dodać.

    Reply

    Michał Lxxx March 17, 2017 at 13:32

    Ja miałem tak, że moje poczucie wartości wynikało jakoś tak samo z siebie, z wychowania i z tego, że pochodziłem ze “zdrowego” domu.
    Rodzice są zgodną parą, w domu nigdy nie było jakiegoś bogactwa, ale też nie było biedy.
    Nigdy nie było alkoholu, libacji – zaszczepione dobre wartości i przekonania.
    ZDROWY DOM.

    Mój największy problem polegał na tym,że strasznie blokowałem się przed podejściem – gdy już podszedłem i zagadałem, to nigdy nie miałem problemu z rozmową. Byłem takim trochę jak to niektórzy mówią “NATURALEM”.
    Ale właśnie to moje poczucie wartości poszło w tą stronę, że zrobiłem “przerost formy nad treścią” miałem trochę taką megalomanię i poczucie wyższości nad innymi ludźmi.

    Podświadomie traktowałem się jak pępek świata.

    I gdy stawiane w centrum uwagi moje EGO dostawało strzały od kobiet ( ODRZUCENIE), to brałem to na siebie i moje EGO wolało podać mi 1000 wymówek, niż zetrzeć się z odrzuceniem.

    Jednak nie mogłem wytrzymać w WIĘZIENIU WŁASNEGO UMYSŁU.

    “WYPŁAKAŁEM” się takiemu koledze, który powiedział mi, że ma dokładnie to samo co ja.
    Trochę mnie to podbudowało i zaczęliśmy wychodzić na miasto i ZAGADYWAĆ.

    I tu nastąpił moment PRZEŁOMOWY ( !!! )

    Okazało się, że i ja i kolega mamy:
    - identyczne reakcje ( różne)
    - identyczną “skuteczność”
    itd.
    Doszły nasze wspólne wnioski itd.

    Następnie zastanawiałem się, jak to możliwe że robię SETKI PODEJŚĆ na ulicach i nie mam randek, a jakiś “CIEPŁA KLUCHA” ma fajną dziewczynę ???
    Powód – byłem pod wpływem chorego PUA :-)

    Później trafiłem na Ciebie Paweł i poukładałem sobie to w głowie.

    A na koniec uzupełniłem sobie wiedzę z:
    - psychologii
    - psychiatrii
    - socjologii
    itd.

    I zacząłem stosować w PRAKTYCE.
    To tak w wielkim skrócie.

    P.S.
    Ja cały czas miewam gorsze dni, bo może czasami po moich komentarzach da się wyczuć, że mam tam pewne sprawy NIEPRZEPRACOWANE, ale powiedziałem A, to powiem B.

    Moja historia, to wzloty i upadki, ciężka praca, pot i łzy (tak łzy).

    Zaczęło się od tego, że chciałem po prostu poznać kobietę, a z wędrówki zrobiła się PODRÓŻ, która pomaga mi w CAŁYM ŻYCIU.

    Reply

    Michał Lxxx March 17, 2017 at 13:38

    Dodam,
    że moje ego w pewnym okresie mojego życia zaczęło mi pieprzyć takie głupoty, że “nie chce mieć dziewczyny”.
    Coś w stylu: jak skończę studia, jak zdam prawo jazdy, jak zapuszczę brodę, jak kupie mieszkanie………….., to poznam kobietę.

    A to była bzdura – mechanizmy obronne mojego ego działały + byłem bardzo wygodnym człowiekiem, który to sobie spał do południa, gdy tylko mógł, samochodem jeździłem “do sąsiada” :-) czyli STREFA KOMFORTU przede wszystkim itd.

    Reply

    Grzywocz March 17, 2017 at 14:02

    Znam takie osoby osobiście. A potem będą dalej samotni we własnym mieszkaniu. A to wszystko wymówki, żeby tylko uniknąć konfrontacji i bycia ocenianym.

    Reply

    Michał Lxxx April 2, 2017 at 22:45

    Uzupełniając mój komentarz powyżej, gdzie pisałem o “wpływie domu rodzinnego na naszą psychikę”.

    Warto nowo poznaną kobietę dopytać ( oczywiście w miarę możliwości, żeby nie zadawać zbyt osobistych pytań nieadekwatnych do stażu znajomości ) o jej dom rodzinny.

    Jeżeli kobieta pochodzi ze ZDROWEGO DOMU, JEST WIĘKSZA SZANSA, ŻE BĘDZIE MIEĆ DOBRĄ OSOBOWOŚĆ NIŻ W PRZYPADKU, GDY MIAŁA JAKIEŚ PATOLOGICZNE DZIECIŃSTWO, W DOMU BYŁA PRZEMOC, ALKOHOL ITD.

    Wychowanie i dzieciństwo jest bardzo ważne.
    Kiedyś randkowałem trochę z kobietą, która często zaznaczała że “związki zawsze się rozpadają” itd.
    Później okazało się, że miała Ona po prostu złe przekonania, pochodziła z rozbitej rodziny, gdzie ojciec był tyranem.
    Ona sama była po jakiś przejściach.

    Odniosłem wrażenie, że ona SABOTOWAŁA również moją znajomość z nią, bo gdy tylko znajomość zaczęła się rozwijać, kobieta ta robiła WSZYSTKO aby mnie do siebie zniechęcić.

    Dojechałem z nią do 7 randki i był koniec, bo NISZCZYŁA w zarodku naszą znajomość, ale to nie tyle wynikało z jakiejś antypatii i braku zainteresowania, co właśnie z NIEWIARY w to, że ONA MOŻE ZASŁUGIWAĆ NA UDANĄ I ZDROWĄ relacje i kochającego oraz szanującego ją mężczyznę.

    Dlatego zwracam uwagę, aby obserwować z jakiego domu i jakie dzieciństwo miała kobieta, z którą się spotykamy.
    Oczywiście to niczego nie przekreśla, jeżeli kobieta pochodzi z rozbitych rodzin, ale warto być czujnym i bacznie obserwować.

    Reply

    Grzywocz April 3, 2017 at 14:24

    Dokładnie, super świadomość. Czytelnicy, którzy tego nie rozumieją i za bardzo im zależy potem “płaczą”, że dziewczyna zniknęła po 7 spotkaniach i dalej muszą być sami. No dobra, ale to przecież nie ich wina oraz dziewczyna sama miała jakieś problemy.

    Reply

    Michał Lxxx March 17, 2017 at 12:21

    Nie szukajcie kobiet na siłę, jako kolejny punkt do odhaczenia i zadanie do wykonania.

    Masz mieć swoje życie i przecież nie chcesz wiązać się z osobą, która Ci te życie zniszczy.
    Masz poznać FAJNĄ KOBIETĘ, dla której wygospodarujesz obszar w swoim fajnym życiu i wtedy ona stanie się jego częścią.

    Normalne kobiety, właśnie takie mają podejście do tematu i też takie miejcie.

    Poznajesz kobietę, dobrze się przy niej czujesz, lubicie się, pociąga Cię seksualnie, jest wam ze sobą dobrze, poprowadziłeś znajomość zgodnie z tym co Paweł Grzywocz uczy i jest SUPER.

    Jak staniesz się KOMPLEKSOWYM FACETEM, to z czasem pojawia się przy twoim boku KOMPLEKSOWA kobieta.
    U jednego faceta po 1 roku, u innego po 5 latach.

    Działać, działać, działać :-)

    Reply

    Grzywocz March 17, 2017 at 12:56

    Jak się działa, to bardzo dużo jest możliwe. Swobodna rozmowa z kobietami na pewno jest w zasięgu każdego z nas. Satysfakcjonująca nas kobieta również. Ba, jakby satysfakcja życiowa miała płynąć głównie od niej. Najpierw trzeba samemu nauczyć się być usatysfakcjonowanym swoimi umiejętnościami towarzyskimi. Wtedy poznając kobiety w ciągu naszego życia niektóre będą chciały nas bardzo przy sobie zatrzymać. Kwestia działania i frajdy z tego, bo to jest jak sprzedaż. Nie każdy będzie na tak. Ba, większość będzie na “nie”. To normalne. W markecie też nawet, jak jest promocja na coś, to większość przechodzi obok, bo tego nie potrzebuje. To normalne. Także jakby sprzedawca miał się poddać po kilku odmowach, to by został bezdomnym. A te odmowy to też przecież jest kulturalna odpowiedź na krótkie zaproszenie. Np. powiedzenie dziewczynie komplementu to krótkie zaproszenie do dalszej rozmowy (prezentacji produktu). No ale jak komuś korona z głowy spadnie i ego ucierpi, to cóż. Mamy problem z wybujałym ego. I znowu od nowa historia: jak przestać się utożsamiać z naszym ego, z wyidealizowanym obrazkiem naszej osoby.

    Reply

    Kuba March 17, 2017 at 15:27

    Z mojego doświadczenia strach przed odrzuceniem ,a dokładniej reakcja bierze sie ze braku umiejętność rozmowy, wymyślaniu sobie przed całego tekstu. Co z tego że dziwnie zareaguję? Przecież ją zgasze ;) Kolega ma ten problem cholernie sie tego boi reakcji , ale nie działa ” bo niema okazji” więc sory ale bez tego nic niebedzie

    Reply

    Grzywocz March 17, 2017 at 15:54

    To jest cały czas zaburzona i zaniżona samoocena. Brak wiedzy o rozmowie to tylko powierzchowna wymówka. Powiedz takiej osobie, żeby zrobiła ćwiczenie, polegające na specjalnym prowokowaniu ciszy. Czyli zagadujesz do dziewczyny, a potem specjalnie milczysz lub nie wiesz, co mówić, czyli: “Hej, chciałem Ci coś powiedzieć” albo “Hej, chciałem Ci powiedzieć komplement”, a następnie milczysz i patrzysz albo mówisz: “Nie wiem, co mam mówić”/”Brało mi słów”/”Chciałbym sobie z Tobą pomilczeć”/”Chciałbym Ci tylko patrzeć w oczy”/”Odjęło mi mowę” ; ).

    No nie ma opcji, żeby taki człowiek wykonał którąkolwiek z tych rzeczy. Ma takie blokady z powodu zaniżonej samooceny, że nie ma takiej opcji, żeby otworzył się na ocenę, nieprzewidziane sytuacje, dziwną sytuację, zabawną sytuację, nietypową sytuację. Nieważne, jak tę sytuację nazwiemy. To jest cały czas strach przed byciem ocenianym i przed odrzuceniem również, a to się bierze z niskiej samooceny.

    Wszystkie wymówki to tylko powierzchowne wymówki i usprawiedliwienia, czyli nie wiem, co powiedzieć dalej, boję się ciszy, wstydzę się mojego wyglądu, ona pewnie jest zajęta.

    Wymówki są tylko mechanizmem obronnym, którym bronimy się przed możliwością bycia ocenianym lub olanym, a powód zawsze jest ten sam. Niska samoocena, która powoduje niechęć do bycia ocenianym przez dziewczyny i niechęć do podejmowania działania, bo sami o sobie źle myślimy, więc jakim cudem mielibyśmy z przyjemnością narażać się na ocenę przez dziewczynę.

    Albo daj takiej osobie gotowy skrypt rozmowy, to też nic nie zrobi. Np. niech powie po zagadaniu: “A co lubisz robić w wolnym czasie”/”Masz w życiu jakieś pasje?”/”Potrafisz gotować?”.

    Taka osoba polegnie zawsze, bo tak źle o sobie myśli, że ciągle jest sparaliżowana przez strach, że zrobi coś nie tak i wyjdzie na jaw, że jest do niczego nieudacznikiem.

    Także obojętnie, czy miałby specjalnie stawić czoła wymówce, że nie wiem, co dalej gadać i czy sprowokujemy taki problem, aby się go pozbyć czy użyjemy gotowego skryptu.

    To wszystko nic nie daje.

    Takie osoby nie podejmują działania.

    Mają tak zrytą psychikę, że nie w stanie zrobić nic.

    Zmuszą się najwyżej raz czy dwa razy i odpuszczą, bo im się przewody spalą.

    To trzeba sobie w głowie poprzestawiać. Bez tego się nie da. Przynajmniej w takich ciężkich przypadkach, bo Ci co mają mniej zaniżoną samoocenę są w stanie małymi kroczkami wdrażać różne techniki i iść do przodu.

    A te ciężkie przypadki nie są w stanie niczego wdrażać albo robią to mega mega powoli, czyli powiedzenie “dzień dobry” do sąsiadki z innego bloku to już jest dla nich trening w ciągu dnia zaliczony. I dobrze. Każdy ma swoje tempo.

    Są tacy, którzy nawet tego dzień dobry nie mówią.

    Reply

    Patryk March 17, 2017 at 17:07

    Witam
    Staram się działać na polu rozmowy z kobietami ale mam problem. Wydaje mi sie że jest to problem z niedowartościowaniem. Jeśli myślę o rozmowie i interakci z kobietą to mi wszystko jedno co sie stanie i co o mnie myśli ktoś kto dla mnie nie ma znaczenia to pojawia sie, lecz gdy mam coś zrobić nagle pojawia sie strach, który wszystko blokuje i wszystko staje sie trudniejsze, to jest jakby niezależne ode mnie i to jest strach bo jak go nie ma jest wszystko ok i wydaje mi sie ze wszystko moge.
    Prosiłbym o jakąś radę z góry dzięki.

    Reply

    Grzywocz March 17, 2017 at 22:37

    W skrócie zamień strach na ciekawość i przyjemność z powodu rozmowy z ładną dziewczyną. A tak na głębszym poziomie to cały powyższy artykuł jest na ten temat i kursy, które polecam. Musisz ustalić, dlaczego jesteś wartościowy i znaleźć silne fundamenty, których nikt i nic nie może Ci zabrać. Następnie praktykować rozmowy z dziewczynami metodą małych kroków, czyli najpierw “Hej, przełamuję nieśmiałość, chciałem się przywitać, masz jakieś rady na bycie bardziej otwartym…” aż do “Hej, chciałem powiedzieć Ci komplement” i potem się jej przyglądasz i mówisz komplement, a następnie przeciągasz rozmowę na tematy waszych zainteresowań itp. Praca nad swoją głową to podstawa, bo to przekonania powoduję myśli i emocje, a te z kolei prowadzą do działania lub nas blokują.

    Reply

    Arek March 18, 2017 at 09:43

    A czy podchodząc do dziewczyny i mówiąc “przełamuję nieśmiałość”, może coś więcej z tej znajomości wyniknąć?

    Reply

    Grzywocz March 18, 2017 at 14:37

    Jeśli ona będzie stała i poprowadzisz interesującą rozmowę, spodobasz się jej, a ona Tobie, ona będzie wolna i otwarta, to tak.

    Reply

    igus March 18, 2017 at 11:50

    Cześć, mam ciekawą historię, myślę, że dobry materiał do analizy logiki kobiet i może się Pawle trochę do tego odniesiesz

    W największym skrócie: Prowadziłem z dziewczyną znajomość 6 miesięcy. Starałem się w jak największym stopniu korzystać ze schematu 12 kroków do związku, ponieważ mam ten kurs. Ogólnie wszystko było tak jak być powinno – spotkania raz w tygodniu, dopiero po około 8-10 spotkaniach 2 razy jak już sama zaczęła proponować. Sam nie zaczynałem rozmowy między spotkaniami, częściej to ona zaczynała pisać coś typu co tam jak tam. Wtedy jak najszybciej taką rozmowę ucinałem albo przechodziłem do umawiania spotkań. Mimo, że mieszkamy w małym mieście i nie ma wielu rozrywek to kombinowałem: kręgle, bilard, park i kaczki, rower, kabarety. Było oczywiście kilka spotkań w domu na oglądanie filmu no ale tego nie da się uniknąć jeśli ona zaprasza do siebie i ma się tyle spotkań, że ciężko wymyślić coś nowego. Gdy ja ją zapraszałem do siebie starałem się robić inne rzeczy: puzzle, scrabble, twister. Zaprosiła mnie do siebie pierwsza. Dotyku jakoś zbyt wiele nie było, ale zdarzało się, że pacnęła mnie w ramię. Pocałowałem ją w usta na 4 randce i później tak to kontynuowałem na kolejnych. Problemem było tylko pytanie o związek. Gdy już mnie to wszystko zmęczyło, bo czułem, że stoję w miejscu, postanowiłem ją intensywniej pocałować. To też odwzajemniła bez problemu, zareagowała pozytywnie, ale od tego czasu miałem wrażenie, że coś się zmieniło. Zaczęło zdarzać się przekładanie lub odwoływanie spotkań, zmniejszenie kontaktu z jej strony. Mimo tego spotkania dalej były, pocałunki też. W końcu stało się – powiedziała mi, że super się ze mną spędza czas, ale nie chce między nami niczego więcej.

    I teraz dalsza ciekawa część historii: jakiś czas temu przyjechał do mnie znajomy z innego miasta i tak się złożyło, że umówił się z tą właśnie dziewczyną poprzez aplikację randkową. Oczywiście on wiedział, że to dziewczyna, z którą ja się spotykałem. Rozmawiali o swoich doświadczeniach z randek i spotkań internetowych i tak ją poprowadził w rozmowie, że wysypała się na mój temat nie wiedząc, że rozmawia z osobą, która dobrze mnie zna. Powiedziała, że miała ostatnio taką sytuację, w której musiała powiedzieć komuś, że go nie chce i że było jej z tym bardzo źle i bardzo to przeżywała. I gdy spytał ją o powody takiego odrzucenia (tzn. czemu odrzuciła nagle kogoś z kim spotykała się kilka miesięcy) odpowiedziała tak: (podam może w punktach żeby łatwiej było się do każdego jakoś odnieść)

    1. Przede wszystkim nuda (tu pierwsze moje zdziwienie – tak jak pisałem kombinowałem jak mogłem z tymi randkami, żeby było ciekawie. Najlepsze, że kiedyś mi sama napisała, że ona to nie jest taka pomysłowa jak ja. Bywały też sytuacje, że zaproponowałem np siłownię a ona, że może jednak do niej przyjdę i kończyło się na wspólnym siedzeniu i trochę zamulaniu.
    2. To, że chłopak był bardzo nieśmiały i próbowała mnie rozkręcić. (to największe zdziwienie i nawet trochę ból dla mnie – pocałowałem ją na 4 spotkaniu, inicjowałem 70-80% spotkań nie pytając co chce robić tylko zawsze mając jakiś plan działania. Później z braku pytania o związek pocałowałem ją intensywniej. I okazuje się, że byłem dla niej bardzo nieśmiały. Jeśli chodzi o te próby rozkręcenia mnie to nie zauważyłem. No chyba, że chodzi o zapraszanie mnie do siebie, ale dotyku dużo z jej strony nie było, sama też nie przedłużała pocałunków w usta. Kompletnie nie rozumiem o co chodzi w tym punkcie? Czym jest dla niej nieśmiałość? Może tym, że nie dobierałem się do niej gdy mnie do siebie zapraszała nawet, gdy byliśmy sami w domu. Najlepsze jest to, że zaczęła ograniczać kontakt jak już zacząłem ją całować z języczkiem – przecież to się zupełnie wyklucza z tym tekstem, że próbowała mnie rozkręcić. Przyznaję, że mam jeszcze swoje problemy z pewnością siebie, ale to ja prowadziłem tą relację, nie pytałem łajzowato o zgodę, albo co ona chcę robić. Mistrzem rozmowy też jeszcze nie jestem, ale elementy droczenia i sporo humoru też potrafię wprowadzać do rozmowy).
    3. Widziałam, że się starał i wszystko miałam podane na tacy (tu też nie bardzo rozumiem – staranie się i podanie na tacy? Musi chodzić o to, że inicjowałem spotkania i sam wymyślałem co będziemy co robić – ale właśnie o to przecież chodzi w prowadzeniu relacji z kobietą. Nie było z mojej strony żadnego poruszania tematu uczuć, pytania o związek ani prezentów. Jedyny to prezent na święta, ale było to po 4 miesiącach znajomości).
    4. Nie było żadnej zabawy ani głębszych rozmów (o jaką zabawę chodzi? o to, że nie zabierałem ją do klubu czy dyskoteki? To chyba dobrze, bo tego nie polecasz? Głębsze rozmowy? O uczuciach? Związku? To też dobrze bo tego też według Twojego kursu robić nie można. Zaznaczam, że sama nigdy nie zaproponowała żadnego wypadu na dyskotekę czy czegoś takiego – chyba że chodzi jej o inną zabawę, ani sama nie zaczęła poważniejszej rozmowy o związkach, uczuciach.

    To tyle. Jest dla mnie trochę niejasności w tym wszystkim więc byłby wdzięczy jakbyś mógł jakoś się odnieść do całej historii i krótko do każdego z powodów tego jej “odrzucenia”. Może wskażesz mi jakieś moje błędy chociaż dochodzę do wniosku, że jak to wszystko usłyszałem to chyba bardziej dziewczyna ma problem sama ze sobą niż to ze mną jest coś nie tak. Na tą chwilę moja opinia jest taka, że chciała mieć szybko chłopaka i pewnie jakbym zaczął się do niej dobierać na 7-8 spotkaniu u niej w domu to nie byłoby problemu z doprowadzeniem do seksu. Jakbym sam zapytał o związek to też by raczej powiedziała tak. Może właśnie to zinterpretowała jako nieśmiałość z mojej strony? Być może na to właśnie czekała i tego oczekiwała a ja swoim zachowaniem i oczekiwaniem na to aż ona zapyta o związek zmęczyłem ją i znudziło jej się. Warto zaznaczyć, że poznaliśmy się przez aplikację randkową i po kliku spotkaniach ze mną usunęła tam konto. To też trochę moją teorię może potwierdzać – chciała tego związku ale czekała na szybsze i mocniejsze ruchy z mojej strony.

    Reply

    Grzywocz March 18, 2017 at 14:44

    1. Nie możesz ulegać nudnym pomysłom dziewczyny. Możesz tak zrobić raz na miesiąc maksymalnie. Gdy dziewczyna proponuje siedzenie w domu, to prostu mówisz: “W domu ludzie umierają” i zabierasz ją na randkę na zewnątrz lub organizujesz ciekawą randkę w domu. Poza tym bycie nudnym wynika z Twojej osobowości. Możesz zabierać dziewczynę ciągle na ciekawe randki, ale co z tego, jeśli rozmowa z Tobą jest nudna, jest w niej mało humoru, nieprzewidywalności, tajemniczości. Do tego być może ona od początku udawała zainteresowanie i spotykała się na siłę, więc nawet jeśli żartowałeś, to ją to nie ruszało zbytnio, bo od początku była na “nie”, żeby nie być sama. Gdy się szczerze podobasz dziewczynie, to ona nawet z głupich i nieśmiesznych żartów się śmieje.

    2. Bo to był niedowartościowany wampir uwagi. Nie obraziła się o przestrzeń i nie zrezygnowała, bo chciała się spotykać z kimkolwiek się dowartościować posiadaniem pantofla. Z czasem zauważyła, że Ty jej nie wielbisz jak jakiś wierny pastuch, nie padasz jej do stóp, więc opowiadając historię koledze obróciła wszystko na swoją korzyść, że to Ty byłeś jakiś nieśmiały, co kompletną bzdurą, bo byłeś liderem, całowałeś ją na końcu spotkań i pozwalałeś jej też się wykazać, a ona sama okazała się nudna (siedzenie w domu to jej jedyny pomysł) oraz sama jest może nie nieśmiała, ale niedowartościowana, bo oczekiwała, że będziesz jej ciągle słodził, jaka jest cudowna. Nie dostawała tego, więc stwierdziła, że nie wykorzysta Cię do swoich celów, więc nara i bardzo dobrze. Uchroniłeś się przed wampirem.

    Przyczyny zawsze są 2, jedna albo druga albo obydwie, czyli albo Ty byłeś faktycznie jeszcze zbyt mało spójny w tym wszystkich, pewność siebie, humor, za mało jest to autentyczne i dziewczyna tego nie kupuje albo trafiłeś na wampira uwagi, który chciał spędzać czas z kimkolwiek, więc NIC na taką dziewczynę nie podziała, bo jej intencje są od początku chore, a zainteresowania jak nie ma, tak nigdy nie będzie.

    3. Trzeci punkt potwierdza powyższe. Ona chciała na dyskotece lub w klubie dowartościować się tym, że posiada pantofla i chciała dorównać otoczeniu, sprostać presji społecznej, pokazać się w klubie, że kogoś ma, może wzbudzić zazdrość innych facetów lub koleżanek. A jej brak głębszych rozmów to po polsku oznacza właśnie, że nie padałeś jej do stóp, nie wielbiłeś, nie przytłaczałeś jej swoją uwagą, nie poświęciłeś dla niej całego swojego życia, nie wychwalałeś jej pod niebiosy, nie zwierzałeś się z uczuć, a ona była wampirem uwagi, któremu tylko na tym zależało.

    “bardziej dziewczyna ma problem sama ze sobą niż to ze mną jest coś nie tak. Na tą chwilę moja opinia jest taka, że chciała mieć szybko chłopaka”

    Brawo detektywie. Trafiłeś w samo sedno. Jesteś dobrze uświadomiony i wyedukowany. Dzięki tej czujności unikniesz masywnym problemów, jak związek ze stukniętą maniaczką uwagi, która nigdy nie będzie zadowolona i byłaby tylko kulą u nogi.

    Gratulacje wielkie. Dzięki przestrzeganiu zasad przestrzeni uchroniłeś się od dalszej straty czasu i pieniędzy oraz związku i zranienia ze stukniętym wampirem.

    Reply

    igus March 18, 2017 at 16:14

    Dzięki wielkie za odpowiedź. Nie mówiła nic bezpośrednio o klubie ani dyskotece, ale tak to zinterpretowałem. Bo o jaką zabawę mogło chodzić? Tak jak pisałem były kręgle, bilard, rower, nasze ostatnie spotkanie przed tym “zerwaniem” to stand up na którym popłakała się ze śmiechu (rzeczywiście słaba zabawa…)

    Muszę się zgodzić z Tobą w tej spójności jeśli chodzi o pewność siebie i humor. Czasem mam wrażenie, że mimo, że ta rozmowa jakoś idzie i potrafię rozbawić to mogłoby być lepiej. Mógłbym tego humoru wplatać więcej. I być może pozwolić sobie na więcej odważnych tekstów. Muszę się za siebie zabrać od innej strony bo wygląda to tak, że poznałem dziewczynę przez neta, prowadziłem relacje na podstawie 12 kroków do związku, ale tak naprawdę nigdy wcześniej nie przeprowadziłem takiego treningu o jakim piszesz w artykule. Podejścia do dziewczyn, uczenie się gadki. Strategię randkowania znam dobrze, teraz przydałoby się bardziej rozwinąć (wiem, że kolejność powinna być odwrotna) Zastanawiam się nad zakupem Pewności siebie lub 77 technik flirtu. Które z nich byłoby dla mnie lepsze na początek? Kolejnym moim słabym punktem jest taniec, którego nigdy nie lubiłem i nie potrafiłem, ale myślę, że to bardziej wynika z mojej niskiej samooceny niż z tego, że jest to coś czego nie lubię. Mimo silnego głosu wewnątrz, który krzyczy, że to idiotyczny pomysł myślę, że kurs tańca to dla mnie obowiązek i muszę to zrobić :D

    Reply

    Grzywocz March 19, 2017 at 00:45

    Zdrowa samoocena i silne poczucie wartości to podstawa, a to sporo było w pewności siebie w 90 dni. A z technikami flirtu występuje taka tendencja do maskowania niskiej wartości za pomocą humoru, co działa dość powierzchownie, a niektórzy mają takie blokady, że nawet nie są w stanie tej wiedzy wprowadzić w życie.

    Tańczyć się można nauczyć samodzielnie, obserwując się w lustrze i ucząc się paru podstawowych ruchów z youtuba lub z teledysków. A kurs to bardziej w celach towarzyskich, kontaktu z ludźmi itp.

    Również z dziewczynami z neta jest duże ryzyko, że nie wywołujemy na nich mocnego wrażenia “wow” ani nawet nie robimy jakiegokolwiek wrażenia, bo zdjęcia są statyczne i nie przekazują osobowości. Następnie takie dziewczyny z Internetu przychodzą na spotkanie w sumie nie wiadomo czemu, czy na siłę, czy z nudów, czy zdjęcie ją przekonało i ciekawa korespondencja. Ze zdjęcia i tekstu wiele nie wynika, więc de facto poznajecie się dopiero na spotkaniu. I dopiero na spotkaniu zdajemy test fizycznej atrakcyjności tak naprawdę, bo zdjęcia często nie oddają prawdziwego wyglądu.

    Dlatego jest duże podejrzenie, że dziewczyny z neta nie są szczerze zainteresowane i łatwiej można na takie trafiać, co na siłę chcą się z kimś w miarę normalnym spotkać, ale nie są w stanie poczuć nic więcej, bo albo z nimi jest coś nie tak albo cały ten sposób jest słaby, bo zagadywanie przez neta w ogóle słabe, więc na randkach potem jesteśmy tacy sami. Gdybym nie potrafił zagadywać na żywo z mocą i silnym wrażeniem, to bym się czaił przez neta. Następnie moje słabości wychodziłyby na jaw na randkach. I tak to się potem kończy, że ja nie reprezentuję jakiegoś wysokiego poziomu atrakcyjności, silnej osobowości, więc takie też przyciągam dziewczyny, szczególnie w Internecie, które szukają kogoś do zabijania czasu.

    A jak ogarnąłem poznawanie na żywo, to Internet był takim dodatkiem, ale strasznie się w nim męczyłem, bo dziewczyny wyglądały zawsze gorzej na żywo niż na necie albo ciężko było się z nimi umówić, bo miały tyle wiadomości, więc ja czułem się, jak jakiś petent w długiej kolejce, a zagadując na żywo zawsze miałem natychmiastową uwagę na kilka minut i mogłem się zaprezentować.

    Da się też przez neta podziałać, ale to i tak musimy być atrakcyjni na żywo i przy poznawaniu na żywo, bo jak nie, to potem na randkach wychodzą braki, bo randki to też jest taka sama prezentacja, jak przy podejściu, tylko że mamy więcej czasu.

    Reply

    igus March 19, 2017 at 10:43

    Dzięki za odpowiedź, a jak wygląda sprawa jeśli chodzi o cenę i zakup obydwu tych kursów? Widziałem, że są wersje z dodatkami i bez i trochę się pogubiłem. Mógłbyś jakoś w skrócie to przedstawić, ewentualnie podać linka bezpośrednio do zakupu i pewności i flirtu? Myślę, że któryś z nich wybiorę, być może obydwa :D

    Reply

    Grzywocz March 20, 2017 at 00:16

    Katalog jest tutaj i tam po kliknięciu w okładkę jest szczegółowy opis.

    Reply

    Patryk March 18, 2017 at 16:51

    Nie szukaj w jej gadaniu logiki bo jej nie znajdziesz :D Jak to one mówią
    Myślę jedno, robię drugie, mówię trzecie – jestem kobietą.Najbardziej się liczy to co robią.Dziewczynie jak się jakiś men naprawde spodoba to jest w stanie zrobić bardzo wiele ,żeby go zdobyć.Dlatego jak do 12 spotkania się taka o nie pyta i związek ,to lepiej się ewakuować dla własnego zdrowia psychicznego ,żeby się czasem nie zauroczyć w jakiejś ładniutkiej dziewczynie.

    Tak wogóle wydaję mi się ,że najlepiej w miare możliwośći jak się da ,to zawsze się spotykać z równolegle z 2 fajnymi dziewczynami naraz ,wtedy przynajmniej tak łatwo się nie idzie zauroczyć.

    Reply

    Jacek March 18, 2017 at 12:48

    Noszę dobrze dobrane oprawki i ubrania, a na głowie mam starannie ułożoną fryzurę, dzięki czemu wyglądam przyzwoicie. Jednak bez tego wyglądam brzydko, po prostu nie jestem urodziwy. Czy istniehe ryzyko, że wstępnie zainteresowana dziewczyna po zobaczeniu mnie np. nago się zniechęci i ucieknie?

    Reply

    Grzywocz March 18, 2017 at 14:38

    Nie. Jak dobrze prowadzisz znajomość i zwiększysz jej zainteresowanie, to po 10 spotkaniach ona już jest tak zauroczona, że przymknie oko praktycznie na wszystko. Z resztą oglądanie się nago polecam odwlec na jeszcze bardziej odległy czas, a im większy staż, tym dziewczyna bardziej zainwestowała i ciężko jej się potem wycofać.

    Reply

    Silver March 19, 2017 at 14:56

    A co, kiedy haj emocjonalny opadnie? Wtedy te braki w urodzie będą dawały o sobie znać.

    Reply

    Grzywocz March 20, 2017 at 00:10

    To nie jest haj emocjonalny, tylko dziewczyna zakochuje się w Twojej osobowości oraz na skutek silnych wartości, na których budujecie związek.

    Reply

    Michał Lxxx March 19, 2017 at 13:57

    W komentarzu powyżej pisałem o 10 największych i najbardziej pierwotnych lekach ludzi.
    Dlatego bardzo ważne przed rozpoczęciem rozmowy są SPOJRZENIE i UŚMIECH.

    Gdy mam poważną i groźną minę, wówczas kobiety boją się nawet na mnie spoglądać, ponieważ podświadomie boją się porażki, odrzucenia, braku akceptacji, oceniania.

    Spojrzenie i uśmiech, to pozytywne ZAPROSZENIE do interakcji z drugim człowiekiem.
    Taka osoba wie, że jej nie odrzucę, bo patrzę na nią i uśmiecham się.

    Polecam wszystkim to przetestować, tak po prostu w rozmowach z kobietami.
    Obojętnie, czy wam się kobieta podoba, czy nie, podejdź i porozmawiaj z jakąkolwiek, po wcześniejszej wymianie spojrzeń i uśmiechów.
    To naprawdę DZIAŁA ma WIĘKSZOŚĆ kobiet.
    Oczywiście te negatywne nawet tego nie odwzajemnią, ale uśmiech czyni cuda.

    Nie ma żadnego strachu i perfekcjonizmu przed podejściem.

    Testujcie Panowie :-)

    Reply

    Michał Lxxx March 19, 2017 at 14:10

    Sytuacje z wczoraj.
    Był deszczowy dzień i umówiłem się z kolegą, który również pracuje nad sobą, że pójdziemy do galerii handlowej i trochę potrenujemy pewność siebie i poszerzymy strefę komfortu.

    Przeprowadziłem 5 rozmów zapoznawczych z kobietami.
    Rozmowa 1,2,4 i 5 wspaniałe, sympatyczne.
    Słodkie, uśmiechnięte słodziaki :-) te kobiety.

    Jedna poznała mnie również ze swoim chłopakiem, który był akurat w toalecie, gdy do niej zagadałem – jej facet pozytywny, uśmiechnięty itd.

    Ale 3 moje zagadanie.
    Podszedłem do 3 kobiet , które szły razem.
    Ta do której zagadałem była miła i uprzejma, ale jedna z jej koleżanek (…) z takim chamstwem, agresją, buractwem i NIENAWIŚCIĄ do mnie nie spotkałem się chyba przez ostatni rok albo dłużej.
    Naubliżała mi na wszelkie możliwe sposoby, nie przebierając w słowach i uderzając w NAJBARDZIEJ CZUŁE PUNKTY ludzkie.
    Brrrr – WSTRĘTNY CZŁOWIEK.

    Ta jej koleżanka z którą chciałem porozmawiać, PRZEPROSIŁA MNIE ZA NIĄ i PODZIĘKOWAŁA za chęć poznania.

    Widać jaka była to zakompleksiona, zawistna, sfrustrowana, negatywna osoba, która ciągnęła w dół i jak bardzo tak naprawdę nienawidziła swoją koleżankę, bo zrobiła WSZYSTKO aby nie dopuścić, abyśmy porozmawiali.

    Miała złe PRZEKONANIA.
    Wyzywała mnie od podrywacza, wymieniała mi jakiś “guru” podrywu z internetu.

    Gdybym nie miał dobrze poukładanej głowy i wziął bym to na ego, to nie podszedł bym już nigdy w życiu do kobiety.
    Wiadomo, że przez jakieś 15 minut po tej sytuacji miałem gorszy nastrój, ale kto by nie miał, jeżeli drugi człowiek zieje do mnie NIENAWIŚCIĄ.

    Ja natomiast podszedłem sobie później do 4 i 5 kobiety, które okazały się bardzo figlarne, miłe i sympatyczne.
    Panowie, najpierw głowa, później praktyka i tyle. :-)

    Reply

    Michał Lxxx March 19, 2017 at 15:58

    Zauważyłem również, że często gdy zacznę rozmowę z kobietą obojętnie czy jest to miejsce z kontekstem czy nie, to BARDZO CZĘSTO ( nie zawsze, ale często ), jeżeli jest ona w towarzystwie znajomych, a ja nie mogę jej nigdzie na bok poprosić, to znajomi ROBIĄ WSZYSTKO aby zepsuć nam rozmowę.
    Tak się WPIERDA(…)Ą żeby wszystko zepsuć, a gdy taka kobieta jest w towarzystwie koleżanki/ek to już jakaś masakra.

    Najczęściej interesująca mnie kobieta zostaje odciągana na bok, albo nasza rozmowa zostaje “zaszczekana” przez takie stuknięte wariatki.

    Czytałem kiedyś takie powiedzenie:
    “największym wrogiem kobiety, jest inna kobieta”

    Zobacz Paweł jaką zazdrość kobiety w sobie mają, jaką potrzebę uwagi i dowartościowywania, wręcz nienawidzą swoje koleżanki za to, że mogą mieć “lepiej” (lepiej w ich mniemaniu).

    I tak się zachowują również dojrzałe kobiety w wieku 30+.

    Nie zawsze oczywiście, bo gdy trenując pewność siebie podchodzę do idących w np. 2-3 osobowe grupy kobiet gdzieś na przystanku, ulicy, czy galerii, jest również tak, że koleżanki nawet POMAGAJĄ i włączają się w rozmowę.
    Jest śmiesznie, kobiety żartują, zaczepiają, “drażnią się” tak pozytywnie.
    Są takie, które mówią “Ania ma chłopaka, ale ja się z Tobą Michał mogę umówić” :-)
    Jest fun, śmiech, zabawa ok.

    Niemniej częściej zaobserwowałem, że koleżanki, czy znajomi delikatnie mówiąc DZIAŁAJĄ NA NIEKORZYŚĆ koleżanki i robią wszystko, aby przeszkadzać, zniechęcić lub wpieprzyć się w rozmowę.

    I podkreślam miejsce nie ma znaczenia, sytuacje takie maja miejsce tam gdzie jest wspólny kontekst, jak i go nie ma.
    Staram się porozmawiać kobietą sam na sam, ale nie zawsze tak się ułoży.

    Reply

    Grzywocz March 20, 2017 at 00:07

    Zależy, jakimi ludźmi się otacza dziewczyna. Często są to nieszczerzy i toksyczni znajomi, którzy ją ograniczają.

    Reply

    Michał Lxxx March 19, 2017 at 14:21

    Jak zrobicie dużo podejść, to przestaniecie nadawać wartość kobietom na podstawie wyglądu.

    Zobaczcie ile ludzie ( KOBIETY I MĘŻCZYŹNI) potrafią sobie wyrządzić krzywdy, nienawiści, chamstwa i wszystkiego co najgorsze, w rodzinie, do swoich dzieci, męża, żony, rodziców rodzeństwa itd.
    Jaka toksyczną osobowość ludzie potrafią mieć.

    LUDZIE są różni, mają inne predyspozycje genetyczne, dzieciństwo, wychowanie, szkołę, dom rodzinny, doświadczenia życiowe, co składa się na ich późniejsze PRZEKONANIA

    Dlatego nie wskakujcie do łóżka jak palanty kobietom na 2 randce, tylko POZNAJCIE JĄ ( !!!!!!!!!!! ) zgodnie z tym czego naucza Paweł Grzywocz.
    Po 6 MIESIĄCACH ZNAJOMOŚCI ( !!! ) możesz coś o kobiecie powiedzieć, ocenić jakoś jej charakter, osobowość, zobaczyć, czy jest zgodna, nie jest zołzowata, czy nie jest toksyczna, czy ma ciekawą osobowość itd.

    Jak masz takie NASTAWIENIE i PRZEKONANIA, to nie boisz się podejść, bo idziesz zobaczyć, czy jesteś ”KOMPATYBILNY” z drugim człowiekiem.
    Jej wygląd jest spoko, ale gdy jej charakter i brak zainteresowania tobą na to nie pozwala, to NIC z tego nie będzie.

    Jak podchodzisz do kobiety, to idź porozmawiaj, może będziecie:
    - parą
    - znajomymi
    - zrobicie biznes
    - nie polubicie się
    - porozmawiacie sobie
    NIC NIE ZAKŁADAJ tylko idź zobacz co to za człowiek.

    Gdy zrobisz 100, 200 nie wiem 500 podejść i rozmów zapoznawczych, to zobaczysz jak się czujesz i jak reagują fajne i pozytywne kobiety, a jak reagują NIJAKIE, a jak jeszcze CZASAMI jakieś chamskie.

    Wtedy nie będzie strachu przed podejściem.

    P.S.
    Gdy zapytasz kogoś o drogę, a on powie “spiesz się” to bierzesz to na ego ???
    NIE !!!
    Masz tylko INFORMACJE ZWROTNĄ “nie chce rozmawiać” i tyle.

    Pytasz kogoś innego.
    Tak samo z kobietami.

    Reply

    Michał Lxxx March 19, 2017 at 14:38

    Ktoś kiedyś powiedział takie zdanie.
    “gdy zepsuje ci się komputer idziesz do informatyka, zepsuł się samochód idziesz do mechanika. Masz problem z kranem lub prądem, to idziesz do hydraulika lub elektryka.
    Natomiast, gdy mas problem z głową i swoimi emocjami, to NIC z tym nie robisz i jeszcze HEJTUJESZ wszystkich i wszystko związane z tematem rozwoju osobistego.”

    Mam kolegę PSYCHIATRĘ i on powiedział, że tak naprawdę co 2 człowiek w Polsce ma problemy natury emocjonalnej.
    Brak im inteligencji emocjonalnej, ludzie nie radzą sobie z emocjami.
    Problemy psychiczne nie polegają na tym, że ludzie SZCZEKAJĄ NA SAMOCHODY, czy WYJĄ DO KSIĘŻYCA, tylko właśnie nie potrafią w sposób świadomy pokierować swoimi emocjami.

    Ja staram się nie mówić ludziom o tym cały rozwoju, bo widzę u większości taką agresję na ten temat, dlatego że ZMIANA i PRACA NAD SOBĄ, to jest dyskomfort, to ciężka praca.

    Dlatego naprawdę Panowie wybierajcie dobrze te kobiety, nie ZADANIE DO WYKONANIA.
    Do twojego fajnego życia zaproś FAJNĄ KOBIETĘ.
    Nie bierz jakiejkolwiek, bo presja społeczna, tylko DOBRZE WYBIERAJ.

    Panujcie nad emocjami, opanujcie POPĘD SEKSUALNY i w sposób DOJRZAŁY poznawajcie kobiety.
    Powoli, METODY Pawła Grzywocza powodują taki wewnętrzny spokój.

    Tak samo to działa w druga stronę – mam koleżankę w wieku 30+ świadoma kobieta, ale mówi, że “bardzo trudno poznać takiego PRAWDZIWEGO i zgodnego faceta, na poziomie i z klasą, który naprawdę będzie nią zainteresowany”.
    Chętnie chciała by kogoś poznać, ale mówi że nie będzie z byle kim.
    Ma ona również koleżanki i to samo np. umawia się z facetem na spotkanie, a gość nie przychodzi i nie odbiera tel.
    SIC !!!

    Wielu facetów jest gotów być z kobietą, nie zamieniając z nią nawet słowa, bo im się podoba.
    Z czego to wynika ???
    Z braku doświadczenia z kobietami, z braku randek oraz interakcji z nimi, z barku ROZMAWIANIA z kobietami.

    Gdy zaczniesz dużo rozmawiać z kobietami i LUDŹMI wogóle, to dopiero wtedy uświadamiasz sobie, jak ważne jest POZNANIE DRUGIEGO CZŁOWIEKA, powolne rozwijanie relacji, czas, przestrzeń, wyzwanie itd.

    Reply

    Michał Lxxx March 19, 2017 at 14:45

    I jeszcze jedno,
    faceci są bardzo ZAGUBIENI w tym wszystkim, bo zamiast uczyć się relacji, to oglądają pornosy w internecie.

    Kobiety bardziej CZUJĄ zasady rządzące w relacjach międzyludzkich (to co Paweł pisałeś np. nie da się oszukać prawa GRAWITACJI) i dlatego tak naprawdę są bardziej BEZWZGLĘDNE, bo “nie” znaczy “nie” i tyle.
    One się o tym nie uczą w większości, ale bardziej to czują.

    A facetom trzeba logicznie wbijać do łba, że jak kobieta np. nie odbiera, nie podaje alternatywnego terminu, robi jazdę emocjonalną, aby faceta do siebie zniechęcić, nie pomaga w rozwoju znajomości, tzn. że NIE JEST ZAINTERESOWANA.

    A faceci nie potrafią czytać kobiet, ego im na to nie pozwala i później robią z siebie łajzy i smęci dupy.

    Gdy nauczysz się tego, to zaczniesz GRAĆ METODAMI KOBIET i następnie USPRAWNISZ to wszystko o MĘSKĄ LOGIKĘ i w tym momencie, już raczej nie będziesz nigdy we mgle.

    Pozdrawiam
    Wszystkich i powodzenia
    :-)

    Reply

    Wariat nad wariatami o imieniu Michał xD March 20, 2017 at 13:48

    “(…)faceci są bardzo ZAGUBIENI w tym wszystkim, bo zamiast uczyć się relacji, to oglądają pornosy w internecie”

    Albo zamiast się o tym uczyć, to stękają, że materiały o pewności siebie, relacjach z kobietami itp. itd. są dla – jak to oni określają – “zdesperowanych frajerów/wieśniaków/przegrywów/etc.” i że kiedyś czegoś takiego nie było, a nasi ojcowie, dziadkowie i pradziadkowie jakoś sobie z tym wszystkim radzili. Podobne zdanie mają hejterzy, którzy obnoszą się tym, jacy to oni są zajebiści, pewni siebie i ile mogą wyrwać lasek. Albo tacy, którzy są w związkach i uważają się za lepszych od tych, którzy nie są.

    Moim zdaniem to oni sami są takimi frajerami, wieśniakami, przegrywami itp. skoro muszą po kimś jeździć. Normalni ludzie, którzy znają swoją wartość i mają wysokie poczucie własnej wartości nie muszą nikogo obrażać ani poniżać, a także udowadniać komuś, że są zajebiści.

    Reply

    Michał Lxxx March 22, 2017 at 12:49

    Jeżeli ktoś pała do drugiego człowieka nienawiścią, to ma problem emocjonalny.
    Ktoś cechujący się takimi cechami jak:
    - chamstwo
    - prostactwo
    - buractwo
    - nienawiść
    - agresja
    itd, jest najczęściej
    - negatywnym
    - sfrustrowanym
    - człowiekiem, który ciągnie w dół i należy się od takiej osoby odciąć.

    Zauważ, że ten “JAD” wypływa z tej osoby, czyli ona taka jest.

    Równie dobrze, taki HEJTER mógłby powiedzieć, że jest “ZŁY” i żebyś od niego uciekał, bo Cię pociągnie w dół.
    Ale taki hejter tak nie powie, bo podważyłby swoja wartość, więc obrzuca błotem innych.

    Reply

    Anonim March 20, 2017 at 21:55

    Super artykuł! Mnie najbardziej motywuje wizja siebie za 5, 10, 20 lat. O tym też pisałeś często. Wyobrażam sobie, że jeśli nie pójdę do przodu i się nie rozwinę, moje życie będzie koszmarem. Będę siedział w domu i patrzył w ścianę, możliwe że będę miał wielkie problemy ze sobą, może coś sobie zrobię z powodu osamotnienia, braku kontaktów z ludźmi, z kobietami. W “lepszym” scenariuszu wyobrażam sobie, że jestem z kobietą, która mi się nie podoba, która zrzędzi wiecznie, haruję za jakieś grosze i moje życie też jest koszmarem.

    No i jest trzecie wyjście, takie że się będę rozwijał, zagadywał do kobiet, robił rzeczy, których się boję, poznawał lepiej piękne i sympatyczne kobiety, i z jednąz nich stworzę rodzinę. Będziemy mieli dzieci, dom będzie wesoły. Będę robił to co lubię i żył dobrze. Będę rozwijał swoje pasje i na tym zarabiał. Będę szanowany, spokojny, pewny siebie.

    To co to jest za wybór?! :D

    Dzięki temu podchodzę do kobiet, dzisiaj też podszedłem na ulicy, przy okazji zakupów, i zamieniłem kilka zdań z dziewczyną, którą jak się okazało była jeszcze licealistką. Byłem lekko w szoku, że jest tak młoda. Zamieniłem z nią kilka zdań, rozmawiała normalnie, dała mi ładnych kilka lat mniej niż mam, po czym się pożegnałem, bo szła właśnie na konkurs. Do teraz śmiać mi się z tego chce, pozytywna historia znowu. Wróciłem do domu, poćwiczyłem kilka rzeczy, w których się rozwijam, przeczytałem ten artykuł. Dzień jak co dzień od jakiegoś czasu i uśmiech na twarzy. To był dobry dzień i oby tak dalej, a będzie dobrze i będzie ten trzeci scenariusz, mam nadzieję. :)

    Reply

    Michał Lxxx March 22, 2017 at 12:44

    Anonim,
    czytam takie komentarze, to uśmiecham się.

    Ostatnio wyrobiłem sobie taki NAWYK, że codziennie jak rano się budzę, to zanim jeszcze wstanę z łóżka, to się UŚMIECHAM :-)
    Nasz mózg jest tak zaprogramowany, że mając taki “grymas” od razu masz lepsze i bardziej pozytywne myśli.

    Ja też z rozmawiania z ludźmi robię sobie NAWYK.
    Podchodzisz i rozmawiasz.
    Jak ktoś nie chce porozmawiać, to podchodzisz do takiej osoby, która jest uśmiechnięta i zadowolona i jedziesz :-)

    Koleżanka mieszkała we Włoszech 1,5 roku.
    Włosi bardziej rozmowni, łatwiej się poznają i nawiązują kontakty.

    To kwestia mentalności.

    Reply

    Anonim March 22, 2017 at 16:00

    Zgadzam się, to wchodzi w nawyk. Czasem teraz już to nie myślę o tym i jak idę np. do sklepu, to zagaduję nawet do dużo starszych ekspedientek byle co, wchodzi to w krew. Brałem chrzan, za chwilę tam ekspedientka podeszła i coś poprawiała, to mówię: “jak tu nic nie narozrabiałem”. Poszedłem dalej i druga mówi, że jutro wolne, do koleżanki, to ja pytam: “nie chce się chodzić do pracy?”. To już automat się robi, jak trochę pozagadujesz.

    Jasne, w Polsce nie ma takiej mentalności, dużo ludzi jest zakompleksionych i zablokowanych, ale jak wiecie, są i tacy z którymi można pogadać. :) I to właśnie te dziewczyny na wysokim poziomie są bardziej otwarte. Jak sie akurat dobrze trafi i jesteś w ich typie, to już w ogóle może coś z tego być.

    Reply

    Jacek March 22, 2017 at 17:06

    Hey Anonim, mam podobnie do Ciebie, w ogóle całe swoje obycie towarzyskie z kobietami zbudowałem na rozmowie z eskpedientkami w sklepach, często też specjalnie udaje , że czegoś szukam to niemal zawsze któraś zapyta mnie czego szukam to mam już wyuczona odpowiedz – Hej , rozglądam się co tu ukraść, polecasz coś?- zawsze miła reakcja.
    Wiesz lubie sok pomidorowy, więc nauczyłem sie go robić samemu z koncentratu, wody i soli kuchennej, więc jak się czuje samotny to idę po taki koncentrat do jakiegoś nowego sklepu i płacąc kasjerce mam już gotową tranzycje:
    -najpierw komentuje, że smaczny koncentrat, potem dodaje, że robię z niego sok, a na koniec przerzucam rozmowę na kasjerkę czy ona lubi eksperymentować i wnioski są takie- te nastoletnie lub 20+ się momentalnie czerwienią i nie wiedzą co powiedzieć i w pośpiechu oddają resztę i siema nara a te 30+,40+,50+ są po za wyjątkami mega miłe, ale w 100% już zajęte.

    Reply

    Anonim March 22, 2017 at 21:03

    Tak, ja właśnie na początku do ekspedientek zagadywałem tylko. Tutaj to opisywałem też. Czasem wpadł do głowy jakiś żart, czasem o coś zapytałem, czy dopytałem i też się cieszyłem, że zagadałem. Dobre na początek, a kto wie może ktoś też jakąś fajną ekspedientkę sobie zapozna. Później można się też z neta umawiać na spotkania, wiem że generalnie to słabe, ale też jakąś pewność siebie randkową i obycie można zbudować. Jak na pierwsze 2,3 takie spotkania szedłem, to byłem strasznie zestresowany i chciałem wiać, ale później już było dużo lepiej. Chociaż generalnie polecam poznawać kobiety w realu, ale na początek można też tak się przełamywać.

    Reply

    Anonim March 22, 2017 at 21:12

    Aa, no i dobry tekst. Też takie swoje wymyśliłem. Np. w Rossmannie często jakiś batonik, czy ciastka kupowałem, a tam sprzedawczyni pyta, czy zapakować, to ja: niee, zjem na miejscu. Albo kupowałem kiedyś ziemniaki i poprosiłem o 3 kilo, a dostałem 3,3 i mnie pyta, czy może być, czy odjąć. A ja na to: odjąć, tyle to ja nie uniosę. ;) W aptece kiedyś super rozmowę przeprowadziłem spontanicznie. Ładna farmaceutka mnie pyta czy lek dla osoby dorosłej? Ja na to: tak, jestem dorosły. A ona: wiem, ale myślałam, że to może dla dziecka. Ja: nie mam dziecka, jeśli to panią interesuje. Ona się czerwona zrobiła, a jej kolega i koleżanka z boku hamowali śmiech. :D

    Reply

    Michał Lxxx March 23, 2017 at 12:18

    Jacek,
    nie przesadzaj że “WSZYSTKIE” kobiety 30+ są zajęte i kogoś mają. :-)

    Jak tak Ci mówią, to ściemniają i tyle.
    Najczęstsze bzdetne AUTOMATYCZNE teksty kobiet, to:
    - spieszę się
    - mam chłopaka
    - ewentualnie “nie jestem zainteresowana”

    W Polsce robi się prawie 50% rozwodów, ja widzę dużo kobiet w wieku 30+, które są same.

    One nie są w moim typie, ale są same.

    Oczywiście wiele ludzi kogoś ma, często z braku laku, bo presja społeczna, bo nie chcieli być dłużej sami itd.
    Ale nie wszyscy.

    P.S.
    Tak sobie ostatnio wsłuchuje się w siebie.
    Kobiet, które NAPRAWDĘ I SZCZERZE mi się podobają jest MAŁO, nawet BARDZO MAŁO.

    Ale nie po to poświęciłem KILKA LAT na rozwój osobisty, również w temacie relacji damsko – męskich, aby wiązać się z kobietą, która mi się NIE PODOBA i MA BEZNADZIEJNĄ OSOBOWOŚĆ.

    Ale fakt jest taki, że jeżeli ludzie poznają się głównie w kręgach socjalnych, to WIĘKSZOŚĆ PAR nie jest dobrze dobrana i tyle.
    Ich sprawa :-)

    Myślę, że większość czytelników tego forum wie o czym piszę :-)

    Reply

    Cris March 27, 2017 at 02:43

    Michał Lxxx masz na myśli to, że np poznają się w szkole, czy na studiach? Przyznam szczerze, że chciałbym mieć dziewczynę która tak jak ja bardzo interesuje się siłownią, zdrowym odżywianiem, lubi jeździć na rowerze, kocha podróże i lubi próbować nowych rzeczy. Myślę, że gdzieś takie w Kosmosie pewnie istnieją :) Prawda jest taka, że czasami kobieta będzie wspaniała, lojalna, zgodna w miarę pewna siebie, pogadana a np. nie będzie ja kręciło podróżowanie. Pytanie jest wtedy takie- co wtedy? Czy potrafimy z tego zrezygnować? Przecież nie zmusimy kobiety do podróżowania, skoro tego po prostu nie lubi. Ale tak naprawdę możemy podróżować również sami. Pytanie co ona na to. BAAAARDZO często wśród moich znajomych pojawia się taka sytuacja: Kobieta nie chce/nie może jechać- jej facet wtedy też rezygnuje. Jestem bardzo ciekaw co Pawle myślisz o takim stanie rzeczy. Czy wyjazd ze znajomymi na np 2-tygodniowe wakacje w przypadku kiedy kobieta nie może/nie chce z jakiegoś powodu jechać jest ok? A co z kilkudniowymi wycieczkami? Mówimy tu o stałych parach. Ja jestem typem odkrywcy i podróżnika- chciałbym spróbować wszystkiego i wszędzie być. Ale wiadomo, że nie starczy mi życia, więc staram się wybierać te najciekawsze miejsca i rzeczy, które są w moim zasięgu aktualnie.

    Chciałbym się też wygadać.

    Mam mega dylemat, ponieważ właśnie planuję wakacje. Mam okazję popłynąć w 2-tygodniowy rejs po Bałtyku. Będzie to długi przelot z Gdyni do Sztokholmu później jakieś krótsze trasy, ogólnie nastawione typowo na żeglarstwo, nie na zwiedzanie. Byłem w tym roku na swoim pierwszym rejsie w Chorwacji i niestety dużo czynników wpłynęło na to, że nie wyglądał tak jak powinien i nie do końca wróciliśmy zadowoleni (popsuła się pogoda, kiepski kapitan, urwała się lina od masztu, nie działał czasami GPS). Załoga będzie się składała z dość spokojnych ludzi. I mam wybór- albo rejs albo jakieś wakacje z innymi znajomymi (bardzo energiczni, chętni na zwiedzanie) gdzieś pewnie w Europie (kwestia cen biletów). I tutaj właśnie mam zagwozdzkę… Kapitan statku trochę mi naopowiadał jak to wygląda: że zawsze poznaje się nowych ludzi, słucha historii innych żeglarzy w tawernach, spotyka załogi z innych jachtów, że poszerza się swoje horyzonty itd. Na pewno Bałtyk jest bardziej kapryśnym morzem, toteż zapewne przygoda byłaby całkiem inna, być może byłoby lepiej, jednakże obawiam się, że to długie pływanie zwyczajnie będzie mnie nudzić, choć nie wiem, bo tak naprawdę tego nie przeżyłem i nie wiem jak to na pełym morzu wygląda (śmieją się, że Chorwacja to takie cieplejsze Mazury). Wiadomo, że na wakacjach też spotyka się ludzi, jednakże ciągle szkolę angielski, żeby te konwersacje były bardziej naturalne, na razie jest tak średnio. No i naprawdę nie wiem na czym więcej skorzystam. Przypuszczając nawet, że poznam jakąś dziewczynę tu czy tu- to jestem bardzo daleko od domu i istnieje naprawdę nikłe prawdopodobieństwo, że jest z moich okolic to po pierwsze. Po drugie, na wakacje zawsze można pojechać, kwestia ludzi, którzy mogą się zmienić, tak samo prawdopodobnie rejs za rok również się odbędzie (tegoroczny kapitan to zapalony żeglarz). Aktualnie sprawa stanęła na tym, że jak będą mieli jedno miejsce (szukają jeszcze załogi) to dadzą mi znać i będę jeszcze mógł wskoczyć. A wy co byście wybrali? Mam straszny dylemat i tak szczerze mówiąc szukam rady kogoś mądrego. Czasami warto opisać sytuację, bo każdy patrzy z innej perspektywy. Może ja czegoś nie dostrzegam.

    Ale się opisałem- aż mi lepiej :)

    Reply

    Grzywocz March 27, 2017 at 08:45

    O podróżach rozmawiasz na pierwszej randce. Tak samo dla mnie ważne jest dbanie o zdrowie, otwartość na sport albo najlepiej nawyk ćwiczeń, więc o tym rozmawiam i od razu słyszę, czy ktoś lubi się ruszać czy nie. Tak samo na kolejnych randkach jedziesz na mniejsze wycieczki i obserwujesz, jak reaguje. Także bardzo szybko odkryjesz, czy ona nie tylko lubi podróżować, ale także czy jest zgodna i się nie dąsa. Generalnie większość społeczeństwa uznaje 2 tygodniowe wakacje w ciągu roku za normę, a kilkudniowe wycieczki weekendowe też mogą być – szczególnie u dziewczyn. A to, że Ty wolisz jechać w bardziej nietypowe miejsca, a dziewczyna będzie wolała bardziej oklepane to jest bardziej kwestia całej osobowości, że np. dziewczyna jest bardziej spokojna, ostrożna, a Ty możesz chcieć więcej emocji. To wszystko widać, jaki ma charakter podczas randek, rozmów, poznawania się, planowania, różnic zdań, rozwiązywania konfliktów. Można też na randkach pytać, gdzie marzy, aby pojechać i czy faktycznie by pojechała tak daleko. To już dużo Ci o niej powie.

    Jest ogromna różnica między “ona nie chce/nie może jechać”. Jeśli nie chce, to jest brak umiejętności jasnej komunikacji, aby obydwoje ustalili, czego chcą i jak mogą się dogadać oraz brak ustalenia na początku zasad dogadywania się, czyli np. zawsze facet musi ustępować, bo sam tak nauczył swoją księżniczkę, która z resztą już była tak przyzwyczajona oraz dał się zapędzić pod jej buta oraz nigdy nawet tego nie sprawdzał, czy ona lubi to czy tamto i jak się zachowuje, gdy mają inne zdanie, tylko wszedł w związek z desperacji z dziewczyną, która jest totalną dominą, dzieckiem, maniakiem kontroli i/lub jest kompletnie z innej bajki pod kątem zainteresowań, więc teraz jest niezadowolony, że jest uwięziony z taką osobą, bo sam nie przejął nigdy za to odpowiedzialności, tylko cieszy się, że znalazła się jakakolwiek, która w miarę go pociąga, bo to często jedyne kryterium, a czasami nawet to nie jest spełnione i po prostu biorą jakąkolwiek, która ich zechce, a potem są wielkimi ofiarami. Od początku nimi byli : )

    A jeśli dziewczyna “nie może” jechać to może oznaczać, że ograniczają ją jakieś czynniki, których tak łatwo nie ominie, więc należy się dogadać, co robicie w życiu. Wszystko jest do dogadania, a wcześniej trzeba rozmawiać, poznawać się i nie brać sobie kogoś, kto ewidentnie nie trawi czegoś dla nas bardzo ważnego. Trzeba się choć trochę dopasować i spotkać chociaż trochę gdzieś w połowie, czyli np. ona się trochę bardziej otworzy na dalsze odległości, a Ty trochę wyluzujesz, żebyście byli oboje zadowoleni.

    A jeśli jesteście totalnie przeciwni, czyli np. Ty chcesz kilka miesięcy podróżować a ona tylko 2 tygodniowe wakacje i to najlepiej zorganizowane, to się będzie bardzo ciężko dogadać i lepiej to na początku testować, czy ona jest zdolna do jakichś bardziej samodzielnych decyzji. No choćby randki można spontanicznie prowadzić, niby się gdzieś zgubić czasem, a także pytać, jak ona znosi takie sytuacje, czy miała tak kiedyś, sprawdzać, czy da się w niej zaszczepić jakąś pasję, bo kobiety lubią też podążać za pasjami faceta.

    To jest też kwestia wartości życiowych. Jak macie do siebie pełne zaufanie, oddanie, wierność, szacunek, to się we wszystkim dogadacie.

    Odnośnie wakacji, to moje preferencje są takie, że na wakacjach chcę się zrelaksować i odpocząć, a przygodę lub wyzwania mogę sobie sam dawkować i wybierać to, na co mam ochotę i kiedy mam ochotę, czyli mogę np. wybrać jakiś trekking, pływanie, pojechać komunikacją miejską lub samochodem.

    Moim celem wakacji nie jest tyranie ani walczenie z dyskomfortem. Podczas ponad 10 lat obozów sportowych przebiegłem tyle kilometrów w różnej pogodzie i na różnych nawierzchniach, że nie chcę się fizycznie męczyć. Mogę sobie dozować wysiłek w zależności od ochoty, ale głównym celem jest relaks, odpoczynek, zabawa.

    Lubię też oglądać naturalne krajobrazy, roślinność, spacerować. Generalnie nie ma takiej opcji, żebym spędził wakacje na jakimś kutrze, na którym sobie nie pochodzę i oglądając głównie wodę. To bardziej walka i/lub nuda niż przyjemność. Dla kogoś to może być pasja, jak dla mnie rzucanie piłką do kosza na różne sposoby, ale wtedy to jest czyjaś indywidualna pasja a nie wakacje, które mnie się kojarzą jednoznacznie z relaksem.

    No i ze względu na odległości i przypadkowo spotykanych ludzi wiem, że raczej nie spotkam nikogo, z kim będę mógł się spotykać po powrocie. Odnośnie aspektu relacji międzyludzkich to wydaje mi się, że backpacking jest taką formą, że się jeździ z plecakiem od noclegu do noclegu i po drodze pewnie się spotyka trochę innych podróżników, z którymi można trochę pogadać. Generalnie nie można olewać osób, z którymi się jedzie, więc to też trochę ogranicza możliwość rozmawiania z nowymi osobami. Zależy, jak gadatliwi są moi znajomi.

    Reply

    Cris March 27, 2017 at 13:53

    Dzięki Paweł, tak właśnie zastanawiałem się jak to powinno wyglądać i też myślę, że skoro ja jestem otwarty, lubię podróże to moja dziewczyna też powinna, przynajmniej trochę. I właśnie to zaszczepianie pasji jest bardzo ciekawe. Niektórzy są bardzo odporni na takie “nowości”. Siedzą całymi dniami w domach, jak pytam czy gdzieś byli to zazwyczaj mówią, że by chcieli, “ale takich mają znajomych, którzy nigdzie nie jeżdżą, a oni sami przecież nie pojadą”, ewentualnie, że “nie mają z kim”. Natomiast są też takie kobiety, które mówią, że bardzo by chciały, ale nie ma ich kto “poprowadzić” np. ćwiczą na siłowni ale bez planu, tylko chodzą żeby chodzić i się ruszać a np wstydzą się zapytać trenera. Czy jeśli ja znam się nieco na tym fakcie powinienem jej pomagać? Wg mnie robienie tego za “darmo” to takie trochę przekupywanie, bo ona może tylko chcieć kogoś, kto by jej ułożył plan i wszystko rozpisał, bo samej się jej nie chce czytać w internecie (gdzie wszystko przecież jest), a “miły kolega zawsze pomoże”. Mam taką sytuację ostatnio. Droczyłem się z nią, że to będzie bezcenna wiedza, że bardzo drogo będzie kosztować, że za każdy trening będzie robić masaże, a ona zgodziła się od razu, aczkolwiek nie znam jej zbyt długo, więc raczej nie będę tego robił wcale. Jak sam mówisz na początku znajomości takie masaże mogą się różnie kończyć i lepiej tego unikać.

    Reply

    Grzywocz March 27, 2017 at 16:30

    To zaszczepianie pasji to miałem na myśli już po 10 spotkaniach, czyli w związku. Wcześniej służy to bardziej sprawdzeniu, czy ona coś lubi. Jeśli tak, to wtedy edukowanie i wciągania ją w coś w związku ma sens. Poza tym zainteresowana dziewczyna w związku jest bardzo otwarta na nowe pasje, ponieważ chce zbudować udany związek, przypodobać się, poznać lepiej faceta, towarzyszyć mu w jego życiu, przeżywać coś razem. Oczywiście, jeśli jest to właściwa dziewczyna, czyli szczerze zainteresowana, zgodna, lojalna, oddana, która szczerze się będzie nami interesować i naszymi sprawami. To widać, czy ona udaje, przełamuje się czy sprawia jej coś frajdę. Najważniejszym fundamentem są wspólne wartości związkowe a nie pasje.

    Pasje można zawsze znaleźć, rozwinąć, połączyć. To jest taki mit wspólnych zainteresowań, a one niczego nie gwarantują i nic nie dają, jeśli ona nie jest szczerze zainteresowana facetem i nie ma cech charakteru do trwałego związku ani nie popiera wartości związanych z trwałym związkiem. Także to, czy dziewczyna lubi nasze pasje to jest taki miły dodatek, bonus. Przynajmniej, ja tak polecam, bo kobieta ma być głównie do wspólnego życia a nie do naszych nieraz męskich pasji typu koszykówka, biznes, kolarstwo górskie, pływanie, kajakarstwo, szybowce, backpacking. Nie uważam, że kobieta musi się interesować tym, co my, żeby zbudować trwały związek. Ona może się w coś wkręcić, ale nie musi.

    Bo samo znalezienie atrakcyjnej dla nas, szczerze zainteresowanej i ze zdrowym charakterem dziewczyny to już jest wystarczający problem. A ze zdrowym charakterem powinno iść w parze dbanie o ciało, czyli zdrowe odżywanie i jakiekolwiek ćwiczenia. Na to polecam zwracać uwagę, żeby nie zamieniła się z czasem w wieloryba i chodzącą chorobę. Warto też spojrzeć na jej mamę.

    A to, żeby jeszcze na starcie miała podobne pasje, co ja, czyli np. koszykówka, pływanie, bieganie to już jest lekka przesada i takiej dziewczyny można nigdy nie spotkać, chyba że będziemy szukać wyłącznie w kręgach związanych z daną pasją. Ona ma zapewnić tzw. ognisko domowe, estetykę, spokój w domu, dbać o dzieci a nie uprawiać jakieś pasje. No chyba, że nie szukasz kompana do wspólnego życia, tylko do zwiedzania świata, sportu, pasji itp.

    Czy można mieć jedno i drugie? Pewnie, że można, tylko nie wymagajmy cudów i nie szukajmy naszych damskich klonów. Jeśli nasze pasje są do polubienia przez płeć żeńską i nie jest to np. coś typowo męskiego, jak trójbój siłowy czy zloty samochodów albo nawet te bardzo męskie zainteresowania, to kobieta będzie nas w tym wspierać, zainteresuje się tym z powodu pogłębiania więzi ze swoim facetem, żebyście mogli dzielić się swoimi przeżyciami. Będzie go wspierać na wszystkie możliwe dla niej sposoby, a my z kolei nie wymagajmy, żeby też została obsesyjnym maniakiem danej dziedziny. Ona ma nas wspierać, dopingować, interesować się, potowarzyszyć w miarę możliwości, ale nie musi się stawać w tym tak dobra, jak my.

    Bo jeśli czegoś takiego wymagamy, to szukamy naszego klona, którego bardzo ciężko będzie znaleźć, jeśli w ogóle oraz wtedy szukamy w kobietach nie tego, co trzeba, czyli zamiast szukać kobiety do romantycznego związku, to szukamy jakiegoś kumpla, z którym będziemy sobie mogli np. porywalizować w swojej dziedzinie oraz osiągać nowe poziomy ambicji. Musi być w tych oczekiwaniach odnośnie jej zainteresowań i pasji jakiś umiar, bo to nie jest najważniejsze w związku i przez tak wyśrubowane wymagania można nigdy nie znaleźć dziewczyny szczerze zainteresowanej, atrakcyjnej, z dobrym charakterem. Dodanie do tego konieczności posiadania konkretnych pasji znacząco ogranicza pulę wyboru.

    A może dla kogoś ważniejsze są inne rzeczy niż predyspozycje do bycia dobrą matką, żoną, towarzyszką codziennego życia. Może dla kogoś pływanie albo żeglarstwo są tak masakrycznie istotne w życiu, że ich kobieta musi koniecznie super pływać albo żeglować. No to pozostaje wtedy albo zweryfikowanie, czy nasze wymagania są faktycznie tak potrzebne do udanego wspólnego życia, ile dni lub godzin rocznie chcemy spędzać z naszą kobietą na danej pasji oraz czy damy radę, gdyby ona interesowała się tym tylko powierzchownie czy od święta albo nawet nie będzie w nich aktywnie uczestniczyć, bo przecież dziewczyna może próbować przez jakiś czas, ale jej się nie spodoba i zrezygnuje albo będzie się zmuszać dla nas, a my już będziemy wtedy zaangażowani w związek. Czy może nie dopuszczamy takiej opcji, żeby się czegoś nie podejmowała, to pozostaje szukanie dziewczyn tylko na basenach lub w kręgach żeglarskich.

    Trudno mi się wypowiadać, ponieważ są bardziej i mniej ekstremalne zainteresowania. Jeden się interesuje strzelectwem, a inny skokami ze spadochronu. Czy towarzyszka życiowa musi się w to wkręcić? Jest to nieuniknione, ponieważ poznając nas i wchodząc w związek siłą rzeczy będzie poznawać tematy, w których jesteśmy zanurzeni. Ale czy ona będzie w nich uczestniczyć aktywnie czy biernie? Czy aktywne i częste uczestnictwo jest niezbędne do udanego związku? Dla mnie nie jest.

    Związek jest również od tego, żeby wymieniać się zainteresowaniami i znaleźć też nowe, wspólne zainteresowania, które są dla obydwu płci. Nie ma sensu oczekiwać od kobiety, żeby aktywnie i często uczestniczyła w pasjach typowo męskich. To absurdalne. To jest tak samo, jakby dziewczyna wymagała od nas pełnego zaangażowania się w jakąś modę, pokazy, śpiewanie, taniec. No nie ma bata, żebyśmy dla dobra związku zmuszali się do częstego i aktywnego uczestnictwa w czymś, co jest dla nas totalnie niemęskie. Taki związek byłby bardziej kieratem niż cieszeniem się sobą.

    Można też się pasjonować klarowną komunikacją w związku, świadomością swoich emocji i motywów, mądrym zarządzaniem finansami, ćwiczeniami fizycznymi i zdrowym odżywaniem, a to są bardzo praktyczne zainteresowania, które są wręcz niezbędne do szczęśliwego życia.

    Także pasja pasji jest nierówna. Trzeba bazować na przykładach.

    Reply

    Michał Lxxx March 27, 2017 at 18:29

    Dobrze to Paweł napisałeś.
    W związku z kobietą chodzi o budowanie ROMANTYCZNEJ i RANDKOWEJ relacji DAMSKO – MĘSKIEJ.
    Relacja “kumpelska” jest przy okazji, a im więcej wspólnych cech mamy z kobietą tym lepiej, ale PODSTAWĄ jest szczere zainteresowanie, zgodny charakter, podobne wartości życiowe, pociąg fizyczny itd.

    Zgadzam się również, że znalezienie kobiety JAKIEJKOLWIEK jest banalne, ale poznanie kobiety DO ZWIĄZKU mając swoje wymagania (normalne i realne wymagania, ale to zawsze wymagania, bo większość ludzi wchodzi w relacje bez kryteriów i standardów – znajomości z łapanki) jest naprawdę PRACO i CZASOCHŁONNE.

    Reply

    Cris March 27, 2017 at 21:52

    Super Pawle- teraz już te kwestie są dla mnie jasne. Bo niby myślałem dobrze, ale jednak nie do końca. :)

    Reply

    Michał Lxxx March 27, 2017 at 18:35

    “Siedzą całymi dniami w domach, jak pytam czy gdzieś byli to zazwyczaj mówią, że by chcieli, ?ale takich mają znajomych, którzy nigdzie nie jeżdżą, a oni sami przecież nie pojadą?, ewentualnie, że ?nie mają z kim”. :-)
    Cris,
    zawsze śmiałem się z takich ludzi. :-)

    Gdybym ja się w życiu oglądał za innymi, to bym NIC nie zrobił – NIC.

    Byłbym takim samym NIEUDACZNIKIEM jak inni.

    Od jakiś dobrych 10 lat, jestem tak naprawdę INDYWIDUALISTA, podejmuje inicjatywę i ZAWSZE po drodze spotykam kilka osób, które myślą i działają podobnie jak ja.
    Przez to poznaje nowych ludzi, idę do przodu, rozwijam się.

    A znam pełno ludzi, którzy w zasadzie zostali na etapie SZKOŁY PODSTAWOWEJ – jakby zatrzymali się w rozwoju…

    Reply

    Cris March 28, 2017 at 01:06

    Wg mnie takie zachowanie to po prostu brak samodzielności. Ja organizuje wszystko sam, aczkolwiek zazwyczaj ktoś ze znajomych do mnie dołącza :) u mnie jest dokładnie to samo, niektórzy stanęli i po prostu tkwią w swojej strefie komfortu, nawet nie próbują się doinformować, “nie czują”, że coś jest nie tak, że coś mogliby zmienić na lepsze… Ja jestem świadom swoich lęków i blokad, aczkolwiek staram się z nimi walczyć jak tylko mogę.

    Reply

    Piter March 30, 2017 at 18:54

    Przyznam, że ja też często myślałem o tym jak wypadnę i że wyjdę na kretyna zagadując do obcej dziewczyny. Ale działałem pomimo tego i starałem się skupić na tym, co mam powiedzieć. Ten artykuł pozwolił mi spojrzeć na to nieco inaczej. Dzięki Paweł!

    Ostatnimi czasy zacząłem interesować się improwizacją (wszystkim gorąco polecam!) i zacząłem ten temat zgłębiać i okazuje się, że są tam schematy blokowania rozmowy, które odnoszą się nie tylko do improwizacji, ale i do naszego życia codziennego. Chciałbym się z Wami nimi podzielić.

    Załóżmy, że mamy podejść i zagadać do obcej dziewczyny. Zwróćcie uwagę na to jak sami się powstrzymywaliśmy i wykręcaliśmy od tego, co było dla nas niekomfortowe:
    1. Blokowanie – mówimy sobie wprost, że nie będziemy podchodzić do nowych dziewczyn, bo np. jest mi to niepotrzebne.
    2. Negatywność – mamy negatywne podejście typu: “Eee nie dam rady, a jak podejdę to zaraz coś spartolę i wyjdę tylko na idiotę”.
    3. Wymiękanie – przerzucamy odpowiedzialność za zrobienie podejścia, np. “podejdę do obcej laski jak będę miał więcej wolnego czasu, jak się będę lepiej czuł, jak będę pewniejszy siebie”, albo “podejdę jak ktoś mi powie, że mam problem z zagadywaniem do obcych dziewczyn”.
    4. Dołączanie – przerzucanie odpowiedzialności na innych i zdanie się tylko na nich i na ich decyzję, czyli robię podejścia tylko z kolegą albo z kolegami, a jak oni nie idą, to i ja nie idę (tutaj zdradzę Wam, że ja tak miałem).
    5. Anulowanie – podszedłeś do dziewczyny i zagadałeś, ale po paru słowach natychmiast uciekasz, a potem nie podejmujesz próby, bo uznałeś, że to jest dla Ciebie zbyt trudne.
    6. Plotkowanie – mówienie czy też pisanie o tym, że muszę zagadywać do obcych dziewczyn. To daje poczucie bezpieczeństwa i jest bardzo wygodne, ale nie masz żadnych realnych efektów (też tak miałem).
    7. Uzgadnianie zachowania – będziesz coś robić, ale tylko to, co jest dla Ciebie wygodne i komfortowe, np. samo wychodzenie z domu, albo skupianie się tylko na mówieniu “cześć” i nic poza tym lub zagadywanie tylko w jednym, znanym Ci miejscu.
    8. Budowanie mostów – bardzo długo analizujesz miejsca do zagadywania, to co powiesz do obcej dziewczyny, a i tak niczego nie wybierzesz. To też uzależnianie swojego podejścia np. od pogody, od tego co będzie robiła dziewczyna w danym momencie, gdzie będzie się znajdowała, itp.
    9. Krążenie – zabierasz się do zagadywania, ale przedtem robisz mnóstwo zbędnych czynności, np. szukasz wzrokiem swojego ideału dziewczyny, szukasz “właściwej okazji”, rozglądasz się na ludzi wokół czy nikt nie patrzy, itp.
    10. Zbaczanie – zajmujesz się pierdołami, na które pochłaniasz mnóstwo energii, np. nad tym co powiesz, nad tym aby przewidzieć to, co powie dziewczyna, albo nad tworzeniem sobie idealnego scenariusza rozmowy.
    11. Bycie oryginalnym – tworzysz swoje własne schematy i robisz coś nietypowego, np. zagadujesz jakimś tanim tekstem np. “bolało jak spadłaś z nieba”? W ten sposób łatwiej jest Ci wytłumaczyć sobie ewentualne odrzucenie, bo Twoje zachowanie było inne niż normalnie.
    12. Żartowanie – zamiast zacząć zagadywać próbujesz żartować, że np. jesteś takim jąkałą, że własna matka mnie nie rozumie, albo że to laski powinny do mnie zagadywać, bo jestem taki wspaniały. Ty natomiast nie robisz kompletnie nic.
    13. Konflikt – wygodna ucieczka, która zatrzymuje działanie, np. “Jak on śmie mówić mi, że powinienem zagadywać do obcych dziewczyn? Wielki znawca, co siedzi sobie przed laptopem i się mądrzy. A ja jestem w stanie mieć piękną dziewczynę bez żadnego zagadywania.”
    14. Obniżenie stawki – “w sumie czy te zagadywanie do obcych dziewczyn ma sens? Może lepiej jest pracować nad sobą, a gadka sama z czasem przyjdzie?” I tego typu przekonania.

    Starajcie się dostrzegać takie schematy u siebie i u innych. Kiedy przyjdzie co do czego, zapali Wam się w głowie lampka i jeżeli naprawdę Wam zależy, nie będziecie się więcej blokować.

    Reply

    Grzywocz March 30, 2017 at 20:07

    Dzięki, super trafne. Niektóre świetnie obrazują, jak sami się oszukujemy. Ja zawsze pragnąłem prawdy, rozwiązania, rezultatów, pracy, sukcesu. Miałem podejście sportowca. Nawet nie musiałem się tak oszukiwać. Ale wielu moich kolegów tak gadało, dlatego musiałem ich olać. Niestety też wielu czytelników nie ma takiej determinacji, sportowego ducha, świadomości, pragnienia stawienia czoła wyzwaniom i życia w prawdzie. Wolą się łudzić, że to, że tamto. Super podsumowanie.

    Reply

    Michał Lxxx March 30, 2017 at 23:37

    Piter,
    pięknie to napisałeś.

    Zetknąłem się w swoim życiu chyba z KAŻDYM wymienionym przez Ciebie ograniczeniem.

    jeżeli nie u siebie, to u INNYCH.

    Grunt to pozytywne nastawienie i samoświadomość :-)

    Dzięki
    :-)

    Reply

    Michał Lxxx March 31, 2017 at 00:08

    Jest to fajne “UZUPEŁNIENIE” mechanizmów obronnych ego.

    Wiedza o mechanizmach obronnych ego, bardzo pomogła mi nauczyć się WSŁUCHIWAĆ W SIEBIE i rozgryźć, kiedy kobieta nie jest w moim typie, a kiedy jest i powinienem do niej podejść, tylko blokują mnie wszystkiego rodzaju absurdalne oraz irracjonalne lęki.

    Pozdrawiam

    Reply

    Krzysiek April 2, 2017 at 20:39

    Ja wczoraj jechałem zatłoczonym pociągiem do większego miasta. Stała obok mnie dziewczyna. Stwierdziłem, że warto zagadać.Bardziej się stresowałem tym,że otoczenie zwróci na mnie uwagę za to,że z kimś rozmawiam niż jak dziewczyna mnie oceni.No bo przecież “jak można zkimś z nieznajomym nawiązywać rozmowy w miejscu publicznym/komunikacji zbiorowej” wg otoczenia. Tak mi przeszło przez myśl , że przecież nie obchodze innych ludzi.Najważniejsze,że mimo wszystko udało się zagadać i przez chwilę z nią pogadałem. Ale micha mi się cieszyła po tej akcji, aż nie mogłem uwierzyć. Pozdrawiam.

    Reply

    Grzywocz April 2, 2017 at 22:14

    Super, takie akcje powodują bycie na fali, gdy robimy je regularnie.

    Reply

    Krzysiek April 2, 2017 at 22:39

    Wtedy “trudniej” zejsc z takiego stanu:-)

    Reply

    Kuba April 4, 2017 at 09:55

    Paweł gdzieś powyżej pisałem o tym o co chodzi z tym , że raz stres jest a drugi raz go nie ma. Napisałeś , żeby przełączyć sie na tryb dawania przyjemność. Dzisiaj stwierdzam ,że nie potrafię tego kontrolować druga faza jest zrobiona (zrozumieć). Teraz potrzebuję Twoją pomoc. Jak zniszczyć mechanizm oczekiwań? Są na to jakieś mechanizmy myślowe, ćwiczenia?
    Pozdrawiam

    Reply

    Grzywocz April 4, 2017 at 10:08

    W skrócie: “Potrafić funkcjonować samemu” oraz “Cieszyć się małymi rzeczami. Np. krótka rozmowa albo przywitanie to miła chwila, która nie musi do niczego prowadzić.”

    Reply

    Gościu February 9, 2018 at 21:27

    A co poradzisz w momencie depresyjnym ? Kiedy np. pracuję, wychodzę do ludzi ale przejmuje się niepowodzeniami, mam skoki pomiędzy szczęściem, radością a beznadziejnością, przychodzi to z nienacka czasami takie doły że się nie chcę żyć, myśli że nie można się od nich odgonić a przybijają. Jak się czymś zajmę albo posłucham muzyki, bo lubię to przechodzi ale tylko tymczasowo. Kurs WON 90 mam ale wciąż ciężko jest z tym się uporać, mam tak może od 1,5 roku.

    Reply

    Paweł Grzywocz February 9, 2018 at 21:37

    To zbyt szeroki temat na komentarz. W skrócie jesteśmy tym, czym karmimy nasz umysł, myśli, a te z kolei prowadzą do działania i to jest takie sprzężenie. Naszym życiem kieruje nasz system wartości. Jeśli jest on solidny, to stawimy czoła trudnościom, a także rozumiemy, że uczucia są zmienne i niewiele znaczą. A jeśli nie mamy takiego solidnego systemu ustanowionego to jest to, jak jazda samochodem z rozstrojonym zawieszeniem, każde koło ciągnie w inną stronę.

    Reply

    Damian February 9, 2018 at 22:40

    Czy jak ma się depresję/nerwicę, to warto zagadywać do dziewczyn albo chodzić na randki? Bo generalnie wiele osób na to choruje, tylko na zewnątrz tego po nich nie widać.

    Reply

    Paweł Grzywocz February 9, 2018 at 23:33

    Teoria powinna iść w parze z praktyką. Jak przerabiasz np. program pewności siebie w 90 dni i wolności w 90 dni, to tam też są praktyczne zalecenia. Interakcje z kobietami i z ludźmi nie są jakimś lekarstwem samym w sobie. Trzeba poukładać sobie w głowie te tematy, żeby w ogóle działać. Jak ktoś potrafi działać na tzw. pałę, po omacku, byle coś działać, to gratuluję, bo ja długo tak nie potrafiłem. Miałem blokady. Musiałem zmienić podejście do wielu spraw w głowie. Wtedy byłem w stanie więcej działać.

    Reply

    Gościu February 10, 2018 at 18:06

    No dobra ale to od czego zacząć, jaki jest pierwszy krok z tą głową skoro np. człowiekowi się rano wstawać nie chcę bo jest totalnie przybity. Tak jak kiedyś gdzieś pisałem, wychodzę często do ludzi, wolontariat, kursy językowe x1 w tyg. sklepy. Rok temu siłownia kurs tańca, teraz już nie bo umiem podstawy a poz tym mało dziewczyn same pary, randki też się znajdą, ale teraz słabo bo człowiek jest ciągle przydąsany. Jak to jest możliwe że człowiek tyle przetrwał ? Nieraz byłem jak dynamit, radziłem sobie w takich momentach że mogę dać sobie rękę obciąć że 99 % ludzi by tego nie zrobiła, mimo wszystko teraz pomiędzy ludźmi jestem uśmiechnięty, zabawny itd. Ale jak wrócę do domu to szlak mnie trafia i są skoki emocjonalne. Co jest z tym mózgiem nie tak że serwuje takie cyrki.

    Wg. WON 90 jeżeli mam przeanalizować te problemy to najprędzej nasuwa mi się problem samotności, poznaje te kobiety ale albo dużo ludzi jest po prostu wulgarna i samolubna. Pisałem kiedyś w jednym z tematów jak na wolontariacie np. ludzie pomagają innym a później za plecami im tyłki rąbią, albo na tostach wszyscy zaćpani pozytywną energią i celami a widać jakie to wszystko jest sztuczne ? Oczywiście, randki z dziewczynami te które ogarniałem wyglądały na super cudowne, kobiety się bawiły cudownie a później nagle urywał się kontakt, i spadek pewności siebie murowany :/ Mam już czasami tak że nie wierzę w to że mogę mieć kobietę, bo zawsze jest coś że kobieta mnie oleje…

    Druga sprawa to że chciałbym zostać instruktorem jazdy, zrobiłem kurs ale walczę z egzaminami i im dłużej to trwa, tym bardziej boje się czy dam radę w tym fachu, zawsze byłem zdania że nie ma to jak zrobić, zdać coś odraz bo później ucinasz te negatywne myślenie podczas zwlekania, jak zrobisz od ręki to później musisz się z tym skonfrontować, bo po to to robisz. Mam też prawo jazdy na ciężarówki ale zrobiłem to specjalnie pod moją pracę która też nie przynosi mi odpowiednich dochodów ale teraz jestem na finalnym etapie rozwinięcia jej i ostatecznego podsumowania czy się opłaci czy nie. Jakby nie patrzeć zawodowo jakieś alternatywy mam, a jednak… człowiek ma jakieś obawy, lęki i niepewność która zniechęca do życia. Pocieszam się że Chrystus jest moim zbawicielem ale wciąż jest do bani. Nie chcę narzekać i wiem że to jest słabe, ale jak do ciężkiej cholery jest to możliwe ? skoro człowiek daje z siebie siódme poty a inni chodzą na jakąś zasraną produkcję taśmową, albo uciekają za granicę żeby później przechlać wszystko co przywiozą, piją sobie browarki wieczorkiem z żonkami i mają wszystko w dupie a jednak żyją tacy ludzie a człowiek rzyga ze zgryzoty bo chcę żyć inaczej niż wszyscy dookoła. Sorry nie mogłem inaczej ! Pozdro !

    Reply

    Gościu February 10, 2018 at 18:22

    Jeszcze takie pytanie. Paweł powiedz mi czy miałeś kiedyś taki stan totalnej beznadziei że wstawać Ci się nie chciało i nie widziałeś dla siebie życia ? Ofc. żeby nie było że Ci tego życzę czy to w przeszłości czy teraz, po prostu chciałbym wiedzieć czy z perspektywy Twojej przeszłości miałeś taki stan emocjonalnej huśtawki ? Bo jeżeli tobie udało się z tego wyjść to każdemu także się uda, nie poddaje się wiem że jest jakieś rozwiązanie ale cały czas zastanawiam się co jest nie tak skoro człowiek jednak między ludźmi potrafi się odnaleźć a sam ze sobą jest jak gnojarz. Analizując Twoje historie, wygląda na to że byłeś raczej twardym człowiekiem, gdzie ludzie ci dokuczali, i dobijali a jednak miałeś ten silny charakter, zlewczy wręcz i miałeś gdzieś tam z tyłu głowy wartość siebie a nie każdy tak może mieć, ja np. mam problem gdy ktoś mnie skrytykuje i rozmyślam, tłumacze sobie nieraz że to głupie się tym przejmować a jednak… To tak już na sam koniec zapytałem, z czystej ciekawości, chociażby o jakąś historię przez która nie byłeś w stanie wstać z łóżka i nie widziałeś dla siebie przyszłości a jednak po tym pojechałeś. Pozdrawiam !

    Reply

    Paweł Grzywocz February 10, 2018 at 19:00

    Może to świadomość Cię boli. Ci, co się ogłupiają lub upijają żyją w ciemności i się znieczulają na to. Świadomość tego, ile fałszu i beznadziei w tym życiu. No, ale z drugiej strony, jakiej beznadziei? Jeśli przeszedłeś ze śmierci do życia, to wówczas nie ma to znaczenia, czy osiągnięcie Twoich celów zajmie Ci rok czy 10 lat, bo czas i tak przeminie. Jest to kwestia nawyków, konsekwencji, pracowitości i tego ducha życia. Ja zawsze miałem tyle celów i tyle rzeczy, z których byłem niezadowolony, że spanie, narzekanie, brak motywacji był ostatnią rzeczą, jak przyszłaby mi do głowy. Szczerze, to takie problemy, jak opisujesz w lekkim stopniu u mnie się pojawiały, gdy już osiągnąłem wszystkie najważniejsze cele związane z życiem prywatnym i pracą. Utrzymuję pewien status quo. Cieszę się owocami tego, co zbudowałem. Żyję na bieżąco. I teraz dopadają mnie takie czasami myśli, że do czego jeszcze mam dążyć. No ale ja już mam właściwie wszystko, o czym marzyłem, a to nie były jakieś ekstremalne marzenia. Gdy tego nie miałem, to przynajmniej motywował mnie brak czegoś, jakaś frustracja, niechęć do jakiegoś gównianego życia, które widziałem od lat dookoła. Zrobiłbym wszystko, żeby uniknąć czegoś takiego. I zrobiłem. Jak już zrealizujesz te wszystkie cele, to wtedy to jest duży sprawdzian naszego systemu wartości, żeby się nie stoczyć, bo skoro masz to, co chciałeś, to po co się dalej starać. No właśnie. Musi być ten system wartości silny. Komu i czemu służysz. Dla kogo żyjesz. Czym się kierujesz w życiu. Dla kogo to wszystko robisz i z jakich pobudek. Czy kierujesz się miłością czy egoizmem. Czy motywujesz się chęcią uniknięcia cierpienia czy pogonią za próżnościami, dowartościowaniem się. Czy upatrujesz w swoich celach jakiegoś sensu, który Cię dowartościuje. Co stanowi o Twojej wartości. Co jest najważniejsze w życiu. Co by się stało, gdybyś stracił zrealizowane cele. Jak byś to zniósł. To zbyt szeroki temat na komentarz. Mogę równie dobrze nie dorabiać do tego ideologii. Potrzebuję pieniędzy, to idę pracować. A skoro muszę pracować, to niech to będzie przynajmniej coś, co lubię i jestem w tym dobry. Mam potrzeby miłości, bliskości itp. to znajduję kobietę i buduję związek. No ale do tego wszystkiego musi być ta wewnętrzna moc. Można się motywować cierpieniem, którego chcemy uniknąć, ale czy to wystarczy do działania długotrwałego? Wątpię. Jak ja się narodziłem na nowo, to jakbym dostał drugie życie i postanowiłem, że go nie zmarnuję. A jak ktoś tego nie ma, to nie ma mocy. Zmusza się do wszystkiego. Zależy też, jaki balast za sobą zostawiłeś. Ten, który miał duży balast, ten bardziej sobie to doceni. Każdy ma swoją historię, swoje motywy i trzeba to poukładać, czego chcę, a czego nie chcę i ile jestem w stanie poświęcić, aby to osiągnąć i dlaczego to ma sens, a co jak się nie uda, a co jak to stracę, czy będę szczęśliwy, że spróbowałem. To też od Jordana zawsze sobie powtarzałem. Lepiej spróbować niż potem do końca żałować, że się nie spróbowało. Oraz, że porażki przybliżają nas do sukcesu. MJ nie trafił 26 razy w decydującym momencie meczu. Nie trafił 9000 rzutów. Przegrał ponad 300 meczów. I właśnie dlatego osiągnął sukces. Zobacz reklamę: “Nike 9000 shots”. To jest też kwestia poznania zasad sukcesu. A z drugiej strony ten cały sukces i jego popularna definicja to raczej hołdowanie egoizmowi i życie totalnie dla siebie. I bądź tu mądry. Ja mam bardzo silną motywację do pracy, bo widziałem, ile mój własny ojciec marnował czasu. Za żadne skarby nie chciałem takim być. Stąd miałem silne pragnienie pracy. Jakiejkolwiek. Wolałbym cokolwiek robić, choćby górnikiem zostać, koszykarzem, programistą, handlowcem, obojętne, chciałem po prostu pracować dużo, mądrze, ciężko i cieszyć się lepszym życiem emocjonalnym i materialnym. Najlepszy sen to taki po intensywnej pracy, treningu, dniu. Dużo też mnie nauczyło samo trenowanie koszykówki. Postanowiłem jako dziecko, że nie opuszczę żadnego treningu i będę trenował codziennie, to wtedy na pewno osiągnę sukces lub zmaksymalizuję szansę na niego. I tak też się potem działo. Nieważne, czy mi się chciało czy nie chciało, czy padał deszcze czy śnieg, czy autobus się spóźnił, czy koledzy byli starsi i mi dokuczali, czy byłem za chudy czy nie miałem znajomości. Wsiadałem w autobus i jechałem. Codziennie oprócz weekendu, a z czasem oprócz niedzieli. 50 minut w jedną stronę. To nie podlegało dyskusji. Od tego zależało całe moje życie. I tak samo potem ustawiałem priorytet na inne dziedziny. Dzień bez treningu – stracony. Kilka lat później: dzień bez zagadania – stracony. W ten sposób nie ma takiej możliwości, żeby się nie udało osiągnąć tych podstawowych potrzeb na grubo ponadprzeciętnym poziomie.

    Reply

    Gościu February 10, 2018 at 19:33

    Co do podejścia typu, dla kogo po co itd. to oczywiście dla Chrystusa bo pragnę zostać zbawionym. Jeżeli chodzi o te ludzkie życiowe życie, nie duchowe to oczywiście samodzielność, zaradność i finansowa samodzielność po to aby zapewnić byt przyszłej rodzinie, kieratowanie na siebie jest dla mnie jałowe i bez sensu, dla tego może tak się morduję bo bardzo chciałbym w końcu z kimś się dzielić swoim życiem, itd. a nie sam na siebie. W teorii brzmi to pięknie, dzięki twoim kursom takie podejście jest jak dla mnie najmądrzejsze ale możliwe że te myśli bezsensowności, rozpusty dookoła ludzkiej mnie dobijają, czytałem ostatnio artykuł że roboty w przyszłości mają za ludzi wykonywać pracę a oni będą na tym jeszcze zarabiać, że w przeciągu kilku lat przesyłki będą dostarczane dronami itd. że roboty będą nawet służyły za kochanki i żony to jest to dla mnie obrzydliwe i stuknięte a do tego dąży świat, gdyby mi ktoś 20 lat temu powiedział że w domu będzie miał po 2 komputery z internetem nawet w tv i że telefony będą na dotyk palca a większość z nich wyląduję w Afryce na śmieciowisku to bankowo dzwonił bym po czubków, a dziś raczej zastanowiłbym się czy aby na pewno za 20 lat to nie będziemy latać po kosmosie i sypiać z robotami… No mniejsza. Z tym bagażem doświadczeń z pewnością mam mniejszy od Ciebie, byłem zawsze rozpieszczany, miałem to co chciałem bo mój ojciec nie był skąpy i jak go prosiłem o coś to zazwyczaj to dostawałem, pytanie jak to wszystko się wykorzystywało ? Zawsze byłem takim śmieszkiem, ciężko mi było być poważnym bo skupiałem się często na rozrywkach.

    Dzięki Ci za wyjaśnienie :)

    Reply

    Paweł Grzywocz February 10, 2018 at 19:51

    No to masz jedną z głównych przyczyn. Oczywiście nie ma sensu zwalać winy na ojca, tylko jest to uświadamiający element pracy nad sobą. “Zawsze miałem wszystko na gotowe, cacy, nie musiałem się napracować, to teraz w życiu mam cholernie ciężko się zmotywować.” Jest o tym w wykładach: sanderson1611 godly children, jak znasz angielski. W skrócie rozpieszczanie dzieci robi z nich często później degeneratów albo leniuszków. To niszczenie tych dzieci. Tak samo państwo opiekuńcze niszczy obywateli, gdy zamiast ich przymusić do pracy, to im się potem nie chce. Na zachodzie to jest nagminne. Ludzie żyją sobie na koszt państwa, bo im się nie chce ruszyć po więcej. Ja osobiście miałem zawsze za mało, o wszystko musiałem poprosić i czasami dostawałem na ubranie czy benzynę z ciężkim sercem. Praca była moją jedyną nadzieją. Mocny charakter. Wyszło mi to finalnie na dobre, ale musiałem się przez wiele lat godzić, że nie mam tego, co chcę, np. polonez, ciuchy z reala, mało atrakcyjne dziewczyny, które się mną interesowały, bo byłem zakompleksioną łajzą. Wszystko musiałem wypracować, dosłownie. Ok, nie urodziłem się w Afryce, więc miałem prąd, wodę, jedzenie, ubranie, Internet, więc byłem w tej bogatszej części świata. Tak się nauczyłem to pojmować, że auto czy telefon nie świadczą o mojej wartości. A mam paru znajomych, u których było zawsze wszystkiego wystarczająco, mieszkanko wyremontowane, samochód nowoczesny, taki luzik, że wolą tkwienie w strefie komfortu. Ja wyznaję taką teorię, że jak się nie ma noża na gardle, to się nie da z siebie z 100%. Ale to mówię na podstawie mojego doświadczenia życiowego. Mojego życia. Może się da inaczej, tylko trzeba sobie uświadomić, co chcemy a czego nie. W każdym razie masz temat do obserwacji i pokonania:

    “Uwaga, czerwony alert, nie chce mi się, bo zawsze miałem wszystko pod nosem. Czy rodzice sabotowali mój przyszły sukces? Czy chcieli, żebym przegrał moje życie? Nie, robili to nieświadomie, chcieli jak najlepiej, jak potrafili. Teraz czas na mnie. Dzieciństwo się skończyło. W realnym życiu nikt mi nic nie da za darmo. Umiejętności ani zasoby nie spadają z nieba. Co zasieję, to zbiorę. Jak nie posieję, to nie zbiorę. Nie ma dróg na skróty. Rodzice, jakby mogli, to by mi załatwili świetną żonę, ale tego nie zrobili i nie robią, więc muszę sobie sam z tym poradzić. Świetnie! W końcu mogę się wykazać jako mężczyzna. Uznaję moją indywidualność, odrębność, odpowiedzialność, sprawczą siłę. Biorę życie w moje ręce. Nawet nie chciałbym, żeby mi rodzice podsunęli wszystko pod nos, bo takie dzieciaki tego potem nie doceniają i staczają się. Np. dostają fortuny, firmy, a potem zostają narkomanami. Prawdziwie kochający rodzic uczy dziecko, że na wszystko trzeba zapracować. Czy moi mnie nie kochali? Kochali tak, jak potrafili. Nie zmienię mojej przeszłości, ale mogę ją zrozumieć i wykuć moją przyszłość.”

    Reply

    Gościu February 10, 2018 at 21:06

    Dzięki. Faktycznie, uderzam się w pierś. Jeszcze sporo przede mną ale podstawową bazę już posiadam, nie ma innego wyjścia jak tylko dalej działać :)

    mbvb February 12, 2018 at 11:32

    Sam się 5 lat temu nowonarodziłem a od ok. roku z wody dopiero. Wiem jak to zmienia człowieka. Największa zmiana zaszła właśnie 5 lat temu a rok temu chciałem to potwierdzić.
    Mam się na kim skupić, gdzie czerpać wiedzę i za kim iść.
    Jest takie twierdzenie, że należy się oddzielić od tego świata, czyli ludzie duchowi nie mogą wchodzić w w jakiś związek miłosny czy przyjacielski z ludźmi cielesnymi. I Bóg mi to przez ostatni rok pokazał kim naprawdę są ludzie na świecie i jak postępują i czym się kierują.
    Przylepili się do mnie ludzie, w większości narcyzi, którzy bez dowodu z zewnątrz nie potrafią egzystować i tylko zatruwają życie drugiej osobie. Poranili mnie i z tego jest mi trudno się otrząsnąć, bo nie dowierzam, że ludzie mogą tak postępować i bawić się uczuciami(robić to nawet po dużych oznakach zainteresowania, takich jak: pocałunki, nigdy nie odmówione spotkania, zapraszanie). Czy udawać przyjaciela, gdzie taka osoba to wampir energetyczny i maksymalnie toksyczna osoba, która wysysa z ciebie wszelkie pozytywne myśli i pozytywne nastawienie.Ludzie, którzy się nie nowonarodzili są i będą egoistami.Nie posiadają empatii, nie mają dobrych zamiarów, tylko własny interes się liczy i najlepiej po trupach. Każdy mniej lub bardziej z ludzi, taki jest.
    Samemu można się można stoczyć przez przebywanie z takimi ludźmi.
    Dalej o tej jednej nie mogę zapomnieć. Śni mi się, mimo, że pewne rzeczy robiła złośliwie wobec mnie, to jakoś o nich szybko zapomniałem. Nie rozumiem tego szybkiego zakończenia tej relacji, gdzie ja dawałem z siebie wszystko. Ona również dawała z siebie wszystko, tylko z pozoru. Tak mi się wydawało. Nie mogę jedynie pojąć tego, że ktoś może aż tak kogoś oszukiwać. I gdybym nie był choć trochę uświadomiony, dzięki Twoim artykułom to nie wiem co bym zrobił, pewnie dalej bym myślał, że ona mnie chce.
    Kiedyś jej przedstawiłem ten mój punkt widzenia o wierze. Próbowała zrobić to co ja kiedyś zrobiłem, lecz u niej to nie zadziałało. No cóż. Może kiedyś, jak będzie tego naprawdę potrzebować to się zwróci do Boga szczerze.
    Tak w ogóle to jeszcze w tym wszystkim były dziwne zbiegi okoliczności. To jest rzecz oczywista, że wierzę w wymiar duchowy. Jedna z takich sytuacji to była przed pierwszym pocałunkiem. Przyszedł jej sms w ten sam dzień, że jutro pocałuje ją miłość jej życia. No i tak się stało. Teraz się z tego śmieje. Ale takich dziwnych przypadków było więcej, w życiu miałem tego dużo.

    Reply

    Paweł Grzywocz February 12, 2018 at 15:13

    Ten ból to są konsekwencje zrywania zbyt bliskiej więzi. Jakbyś się kierował właściwymi zasadami, to nigdy byś się tak bardzo nie związał i nie poranił. A zrobiłeś inaczej, to teraz trzeba pocierpieć, bo zerwania bolą.

    Reply

    AdrianW February 15, 2022 at 18:27

    Nie wiem jak to wyjaśnić i skąd to się wzięło w mojej głowie ale mniej więcej to był 15 rok mojego życia kiedy zdałem sobie sprawę, że jeśli nie będę poszerzał strefy komfortu czyli działał pomimo strachu oraz realizował swoich pragnień, celów, marzeń to zostanę frajerem, człowiekiem przeciętnym albo poniżej przeciętnej, przegrywem życiowym lub po prostu nie będę zadowolony ze swojego życia.

    Pewnie dlatego taka świadomość zapadła u mnie, bo w tym samym roku miał wypadek mój starszy brat, który starał się przekazywać mi co to znaczy być mężczyzną i zmienił się nie do poznania – tak, że już nie był w stanie mnie prowadzić.
    Tym bardziej, że ojca nie mieliśmy, więc uznałem to w pewien sposób za znak – ja muszę przejąć rolę prawdziwego mężczyzny a taki mężczyzny działa pomimo strachu i rozwija się, nie poddaje się w żadnym wypadku.

    Tak też postanowiłem, że cokolwiek co uznam za wartościowe i wszelkie działania, które będą miały dla mnie sens będę wykonywał, niezależnie ile wysiłku to będzie kosztować, stresu i strachu. Nie wiedziałem wtedy, że dam rady, bałem się ale widziałem jedno – nie poddam się w żadnym wypadku, jak mój brat.

    To na pewno przełożyło się na poznawanie kobiet i zagadywanie do nich, przełamywanie siebie ale też na to, że zacząłem być otwarty na świat, poznawać ludzi, być przedsiębiorczy, działać, nauczyć się tańczyć, pływać, spinać, biegać, latać, rozumieć innych ludzi, poznawać bardziej siebie, być coraz lepszym człowiekiem dla siebie i innych jednym zdaniem.

    Polecam każdemu tą ścieżkę, ja z niej nie zbaczam!

    Reply

    Leave a Comment

    Previous post:

    Next post: